Chyba jednak to drugie i do tego małego kalibru.
Wypisuje w swoich notkach przepisywane z innych stron internetu ogólniki i absolutnie nie dba o to, że czytelnik nie zrozumie połowy z powodu różnic w definicjach i zawartości treści w wykorzystanych pojęciach, ale gdy zadano mu pytanie związane z zagadnieniem, które on sam poruszył:
Pytanie rzeczone brzmiało: gdzie będzie wyższy potencjał - na anodzie czy katodzie?
to natychmiast zaczął grać rolę typowego cwaniaczka-półgłówka (pracownika naukowego – od sprzątaczki na Hożej do profesora w PAN) i zadawać pytania, jak on to określił – douściślające:
I tak dobrze, że udało mi się wynegocjować, wg której teorii mam odpowedzieć. Chociaż i tak za to douściślenie zostałem nazwany "cwaniaczkiem".
Mowa oczywiście o Pirogranianie, jedynym przedstawicielu "plazmoidalnych" na Salonie24.
Facet, którego cała wiedza oparta jest na powtarzanych oklepanych fraz, a nie na własnych przemyśleniach i głębokich studiach przedmiotu, postanowił mnie pouczyć o potencjale:
Zauważmy, że nie istnieje bezwzględny potencjał w punkcie. On istnieje dla zadanego ładunku. A ten moze być różny. Np weźmy te nieszczęsne elektrody. Dla elektrina większy potencjał będzie na anodzie. Dla elektronu - na katodzie.
I nie zorientował się, że z cwaniaczka przetransformował się w naiwniaczka, który przemycił do publicznych rozważań popularyzowane przezemnie elektrina (i tak, krok po kroku, elektrina zajmą swoje miejsce w naukach przyrodniczych).
Jeśli ktoś przeczyta jego notkę, z której pochodzą powyższe cytaty, to może pomyśleć, że Pirogranin opanował sztukę potencjalizowania się ciał materialnych do perfekcji. Ja jednak się na to nie dałem nabrać.
Ja po prostu wiem, jakim typem jest Pirogranin i jeżeli on powołuje się na jakieś źródło, to jest pewność, że on z tego źródła cytuje tylko to, co jest dla niego wygodne, nawet jeśli byłaby to idiotyczna wydumka.
Rozumiejąc, że po odebraniu jemu moje elektrina, definicja anody robi się pustym dźwiękiem, odwiedziłem źródło jego informacji o potencjale, czyli Wikipedię, a tam znalazłem następujące "kwiatki":
Inna spotykana definicja potencjału pola elektrycznego to stosunek energii potencjalnej ładunku próbnego q umieszczonego w tym punkcie, do wartości tegoż ładunku q
Niekiedy potencjał pola elektrycznego w punkcie "P" definiuje się również jako stosunek pracy W wykonanej przez siłę elektryczną przy przenoszeniu ładunku q z tego punktu do nieskończoności, do wartości tego ładunku (definicja ta z góry zakłada zero potencjału elektrycznego w nieskończoności)
Dalczego przyszło mi do głowy sprawdzać po tym facecie jego cytaty? Ponieważ selektywne cytowanie to jego cecha własna, która w pełni wyjawiła się przy czytaniu jego pierwszej notki w tym roku (o tym będzie specjalna notka).
Z tych cytatów, kóre ja przytoczyłem wyżej wynikają dwa bardzo ważne wnioski:
1. Potencjał ma charakter statyczny
2. Uczeni 400 lat zajmują się elektrycznością w sposób metodyczny i okazuje się, że ich wiedza opiera się na założeniach, przypuszczeniach, albo ... co jeszcze lepsze ... konwencjach.
Reszta to technologia.
I jeszcze jedno ważne zagadnienie. Pirogranin posunął się tak daleko, że zaczął spekulować na tym co ja chciałem niby według niego zrobić:
Waldemar zapewne chciał udowodnić, że potencjał jest większy z jednej konkretnej strony, na anodzie, dzięki czemu mógłby ogłosić, że prąd płynie jednak od plusa do minusa.
Pirogranin! Proszę przyjąć do wiadomości, że Waldemar nie musi niczego udowadniać. Za niego zrobiło to całe stado eksperymentatorów, w tym Thompson, w swoim eksperymencie z promieniami katodowymi.
Popatrzcie na ilustrację. W którą stronę przemieszczają się elektrony? Oczywiście z katody do anody.
A dlaczego?
Według sugestii Pirogranina, dlatego że potencjał po stronie elektronów na katodzie jest większy niż taki sam potencjał po stronie elektronów na anodzie.
Zróbmy więc maleńki eksperyment. Odłączmy anodę od źródła prądu stałego. Nie powinno to zmienić jej potencjału po stronie elektronów, a więc elektrony powinny dalej płynąć i lampa powinna działać. A ona nie chce działać i nie chce przyciągać do siebie elektronów.
Możemy sobie pozwolić na jeszcze jeden eksperyment. Zmniejszajmy odległość między anodą i katodą i wyłączmy żarnik katody.
Wszyscy rozumieją się stanie?
A dla tych, którzy nie czytali moich rozważań o akumulatorze, specjalna informacja o potencjałach na elektrodach.
Tak anoda, jak i katoda ma dodatni potencjał utworzony wirami elektrin dookoła elektrod. Potencjał na anodzie jest większy niż potencjał na katodzie, a więc prąd płynie w obwodzie zewnętrznym od anody do katody.
Inne tematy w dziale Technologie