Na barykadach manipulacji i indoktrynacji zostało ich tylko dwóch: Eine i Boson. Wspiera ich jednak całe stado klakierów (Snafu, Deda, Broda, etc.), którzy zachowują się tak, jakby wstyd stracili we wczesnej młodości i pozostało w nich tylko zgredstwo.
Dziwnym trafem ich ostatnie notki są pisane według tego samego wzorca: pod przykryciem prawd oczywistych przemycić kolejny raz absolutne bzdury i chwalić się potem, że na temat tych bzdur, jako "prawd objawionych", już się pisało.
Pierwszym był Boson ze swoją korpuskułą jako reprezentantem kwantowości (prawda absolutna) i pojedynczymi fotonami jako reprezentantami fali elektromagnetycznej ("prawda objawiona").
Udało mu się wywołać do tablicy najbardziej elastycznego komentatora Dedę, któremu udało się przemycić do publicznej przestrzeni rewelacje o kompozycyjności elektronu, kwantowości fizyki i kwantowości grawitacji :
a są też procesy w których elektron zaatakowany fotonem emituje dodatkowy foton i mamy proces 2-->3.
Zwłaszcza, ze z pewnego p-tu widzenia ( którego nie podziela prof. Jadczyk, ale reszta świata raczej podziela) CAŁA fizyka jest kwantowa!
A jeśli nie ma mniej niż 1 bit informacji i mniej niż jedna komórka czasoprzestrzeni- to nie potrafię sobie wyobrazić , jak grawitacja mogłaby mieć charakter niekwantowy...
Tyle bzdur w jednym miejscu jeszcze na Salonie nie było. I milczą Pinopy, MEK-i, Segerny, itp. Ale co tam, nie mnie załamywać ręce.
Kwantami i kwantowością zajmę się w następnej notce, a teraz przechodzimy do Eine.
W swojej notce "Hadronowcy, czyli ci od młotka", eine powtórzył moje argumenty wyłożone w notkach poświęconych prawdopodobieństwu odkrycia jakiegoś tam bozonu w LHC. Notki te pisałem przed uruchomieniem tej wielkiej i drogiej zabawki.
Przypomnę wam swój głowny argument. On był na tyle specyficzny, że napewno został zapamiętany.
Przyrównałem hadronowców do prymitywów z młotkami, którzy w celu zbadania z czego składa się orzech rozbijają go na drobne kawałki i dopiero wtedy spekulują na temat tego, co było przedmiotem ich "badań".
Nie poparł mnie nikt, chociaż przytaczałem argumenty o tym, jakie jest stanowisko Amerykanów i w jaki sposób Amerykanie uzyskali dostęp do manipulowania rezultatami rejestrowanymi przez urządzenia kontrolno pomiarowe zainstalowane w LHC.
Nikt mnie wtedy nie poparł, ale ja do tego podchodziłem spokojnie, gdyż wiedziałem że prędzej czy później fizykaliści sami przyjdą do tych samych wniosków. Raduje to, że pierwszym wystąpił ze zwartego szeregu Eine. Jestem przekonany, że im dalej w las, tym częściej Eine będzie zajmował takie samo stanowisko jak ja.
To dlaczego ja nazywam go manipulatorem i zarzucam jemu manipulację nawet w takiej notce, w której on poparł moje stanowisko?
To bardzo proste. On pod płaszczykiem krytyki hadronowców stara się przemycić prawdę objawioną o kwantach i kwantowości:
I wreszcie drugi zarzut streszczający się do tego, że ja nie uznaję kwantów/fotonów, nie wierzę w ich istnienie.
Taki zarzut może sformułowac tylko ten , kto nieuważnie czyta, lub czyta bez zrozumienia tekstu.
Piszę stale jednakowo: promieniowanie elektromagnetyczne wykazuje swoistą dualnośc, tak co do natury, jak i w opisie. W aktach emisji i absorpcji objawia naturę kwantową , a przemieszcza się jako ruch falowy.
Kiedy światło wydobywa się z substancji, to proces ten jest zkwantowany, gdy się przemieszcza – jest falowaniem , a gdy trafia na substancję, to może byc pochłonięte, ale tylko porcjami,kwantami energii.Fale oceanu nie są rojowiskiem oddzielnych kropel , jednak gdy uderzają o skały na brzegu lądu, to powstałe krople nie są falami.
Dualizm przyrody i dualnośc modeli przyrody nie jest obrazem od rzeczy.
To jest najgłupszy jednolity fragment opisu fizykalistycznego, jaki do tej pory czytałem na Salonie. Po skali głupoty bije na łeb na szyję nawet ten bełkot, którym uraczył nas Deda, tym bardziej, że Deda starał się być "dyskretny" i rozrzucił swoje bzdury w różne komentarze.
No, ale Deda nie pretendował do tej pory do tytułu "profesora".
I co ciekawe, im większe głupoty wypisuje fizykalna sitwa, tym więcej idiotów to czyta. A ile jest wart ten przykład z falami i kroplami. To perła wśród najgłupszych argumentów na Salonie.
Czy ja mam za złe fizykalistom to, że produkują i publikują takie oczywiste głupoty? Nie. One są tak oczywiste, że łatwo je wychwytywać z tego informatycznego szumu i wskazywać palcami czytelnikom, co w rezultacie uchroni ich przed totalną indoktrynacją.
Ja wręcz jestem wdzięczny Wiarkowi-Bosonowi i Dualiście-Einemu za ich wynaturzenia o kwantach. To mi dopiero odkryło oczy i pozwoliło spojrzeć na problem kwantów i kwantowości głobalnie.
Ale o tym w następnej notce.
Inne tematy w dziale Technologie