Marcin Kędryna Marcin Kędryna
545
BLOG

Autoprzyjemność

Marcin Kędryna Marcin Kędryna Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Ze dwadzieścia lat temu, w czasach kiedy to był jeszcze całkiem niezły magazyn, przeczytałem w „Playboyu” dowcip. W skrócie: na bezludnej wyspie rozbił się samolot. Przeżyły dwie osoby. Bohater i Cindy Crawford. Po różnych perypetiach wybucha pomiędzy nimi gorący romans. Z czasem bohater szarzeje, wieczorami patrzy na księżyc, jest dziwnie smutny. Cindy próbuje namówić go, by się przyznał, co mu leży na sercu. On nie chce. W końcu, gdy obiecuje mu, że zrobi wszystko, na co miałby ochotę, ten prosi, by się przebrała w resztki jego garnituru i sadzą domalowała sobie wąsy. Kiedy to robi, bohaterowi wraca na twarz uśmiech. Mówi – „Stary, nie uwierzysz. Sypiam z Cindy Crawford.”

Otóż ja jeździłem Audi R8. Chęć chwalenia się tym wszem i wobec jest silniejsza niż moja wrodzona skromność. Co ciekawe, R8 nie jest ani najmocniejszym, ani najszybszym, ani najdroższym samochodem, jakim jeździłem. Nie jest też zdecydowanie samochodem najwygodniejszym. Tak właściwie, to przypomina szczyt amerykańskiej nieprzydatności z dowcipu, którego z powodów oczywistych dla znających jego treść nie zacytuję.

Chwalę się, mimo iż jeździliśmy z kol. Konradem tym samochodem tylko przez godzinę, w dodatku godzinę (jedną z kilku) warszawskiego szczytu. Pojechaliśmy przez Saską Kępę i Wał Miedzeszyński, Trasą Siekierkowską w okolice ZUS-u i z powrotem. Wszystkich, którzy pomyśleli, że ZUS kupuje teraz takie auta służbowe, przepraszamy. Jeszcze nie, ale w tej instytucji wszystko jest możliwe.

Wrażenia z jazdy? Najprościej można by je oddać, pisząc: :-))))))))))))))))))))). Minusy? Całe mnóstwo. A to, że zanim się człowiek nauczył panować nad pedałem gazu, to żołądek pasażera zdążył mieć poważny problem; że Konrad, postawny mężczyzna, kiedy usiadł za kółkiem, widział przede wszystkim sufit, że mapy nawigacji kończą się na Odrze – Polska to terra incognita.

Ale wszystkie minusy przysłonił kierowca 3,5 tonowego busa, który ścigał nas zawzięcie, by wyprzedzając z prawej strony szczerze się uśmiechnąć i wyciągnąć w górę kciuk.

Audi R8 to rzadko spotykany rodzaj samochodu, który radość daje i tym, którzy nim jadą, i tym, którzy go widzą.

 

A ja nim właśnie jeździłem. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie