Już ta stara zasada mówi, że nie powinniśmy emocjonalnie reagować na spadki na giełdzie. Trzeba wziąć pod uwagę, że trwają one zdecydowanie krócej, jednak są znacznie dotkliwsze. Kto decyduje się inwestować długoterminowo tym bardziej nie powinien reagować, zwłaszcza teraz - kiedy jesteśmy już na bardzo niskim poziomie.
Uważam, że nie ma sensu też przenosić się na bezpieczniejsze inwestycje, typu fundusze stabilnego wzostu itp., ponieważ, żeby odrobić straty będziemy potrzebować dobrych, długich kilku lat. Według mnie do obecnej sytuacji w sporej mierze przyczyniła się postawa TFI, które w dobie walki o klienta, zapomniała powiedzieć mu o ryzyku, co spowodwało, że "gorące głowy" bezmyślnie wycofuje swoje środki pogłębiając czerwony kolor.
Trzeba się zastanowić nad tym, czy w ogóle są powody do paniki. Gospodarka ma się dobrze, a co za tym idzie wyniki spółek też powinny napawać optymizmem. Polskie banki nie muszą walczyć ze złymi kredytami, jak to ma miejsce w USA. W związku z tym NBP może i powinien prowadzić skuteczną politykę antyinflacyjną bez znaczącego narażania gospodarki na widoczne osłabienie.
Można zauważyć też dobre strony obecnych spadków, gdyż większa część inwestorów pozna smak czerwonego koloru. W związku z tym, kiedy misio będzie chciał znowu wyjść przez okno, będzie szansa złapania go na półpiętrze, z uwagi na to, że każdy będzie podchodził do inwestycji z większą rozwagą.
Do tego warto dodać, że po obecnej przecenie jest szansa na wejście znaczących inwestorów. Nie ma powodów do paniki, a jak ktoś nadal nie chce tego przyjąć do wiadomości proponuję kilka tygodni bez wiadomości biznesowych i oddanie się innym emocjom np. tym sportowym (właśnie transmisja meczu piłki ręcznej Polska - Dania).
Na koniec warto odnotować, że Warren Buffet zaczął skupować akcje, gdyż uznał je za wystarczająco tanie. To chyba dobra odpowiedź na zapowiedzi Greenspana. :)
