HareM HareM
2284
BLOG

MŚ w Eugene: Polacy przebili Amerykanów

HareM HareM Lekkoatletyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 52

Nie żeby w liczbie zdobytych tytułów mistrzowskich czy medali. Co to, to nie. Naszej „medycynie sportowej” daleko nie tylko do amerykańskiej, ale nawet, wnosząc z różnych niepokojących danych, do średniej afrykańskiej. Dlatego też nie może dziwić to, że Amerykanie złoili nas w Eugene jak małe dzieci. Zrobili to również z tymi, którzy szprycują się niemal na ich poziomie, więc dlaczego mieliby nie łoić nas.

Dzisiaj w nocy, po raz pierwszy w czasie kończących się mistrzostw, nastawiłem budzik na wpół do drugą i włączyłem telewizor. Właczyłem go po to, by oglądać biegi półfinałowe w konkurencji 100m ppł pań, gdzie nasza reprezentantka, Pia Skrzyszowska, miała realne szanse nie tylko powalczyć o finał, ale także dostać się do niego, a potem jak Bóg da. Tak przynajmniej wydawało się przed rzeczonymi półfinałami.

Cieszyłem się, że studio rozpoczęło się ponad pół godziny przed pierwszym z trzech półfinałowych biegów, bo zabezpieczało to, jak mi się wydawało, przed sytuacją, kiedy gadające głowy, czytaj eksperci, „zagadają” transmisję. Po prostu. Był czas, żeby się wygadać wcześniej, później obowiązkowe reklamy i potem już to, co prowadzącym sportowe studia wydaje się niepotrzebne, a co kibiców interesuje nieco bardziej niż dialogi na cztery, sześć albo osiem nóg prowadzone przez imć Kurzajewskiego. Abstrahuję od rzeczonych ekspertów, bo akurat panie Wyciszkiewicz i Cichocka, nie dość że są ładne, to jeszcze niegłupio się wypowiadają. No ale nawet ich obecność w studio nie rekompensuje tego, żeby oglądać wystrój studia TVP Sport zamiast bieżni w Eugene. Szczególnie gdy na tejże odbywają się zawody.

Pan Kurzajewski, nie zważając na upływający czas i, jak zwykle, zakochany w swoim głosie, opowiadał w nieskończoność te swoje, nikomu oprócz niego niepotrzebne, farmazony. Realizator, zakochany chyba z kolei w panu Kurzajewskim, te berybojki na okrągło puszczał. I tak minął nam pierwszy półfinał MŚ w biegu na 100m ppł. Biegu, w którym przez przypadek pobito rekord świata i który był bodaj najciekawszym fragmentem całych mistrzostw. Zamiast niego, mieliśmy szczęście oglądać w tym czasie uśmiechniętą od ucha do ucha twarz pana Kurzajewskiego.

W roku bodaj 1976-tym, podczas igrzysk w Montrealu, któraś z głównych stacji telewizji amerykańskich podczas transmisji z otwarcia Olimpiady, w momencie kiedy na stadion wchodziła ekipa USA, włączyła reklamy i zakończyła je w chwili, kiedy Amerykanie swój przemarsz przez stadion skończyli.

Dzisiaj TVP Sport, jeśli nie przebiła, to na pewno dogoniła Amerykanów. Długośmy na ten dzień czekali! Teraz możemy już głośno mówić, że jesteśmy na ich poziomie. Może nie sportowym, ale za to transmisyjnym na pewno.

A jeśli chodzi o same mistrzostwa. To był nokaut. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej zdobyły 33 medale, w tym 13 krążków mistrzowskich. To, w sumie więcej medali niż trzy kolejne najlepsze ekipy i więcej zwycięstw niż odniosło łącznie pięć następnych najlepszych zespołów w tabeli medalowej.

Klęskę poniosła Europa. Ledwie 42 krążki, z tego tylko 8 złotych. Spektakularne wtopy Niemców (2 medale) i Francuzów (1).

Nasza reprezentacja tez mogła wypaść lepiej. Świetny początek wskazywał, że wypadnie. Niestety, im głębiej w las, tym gorzej. Szkoda paru czwartych i piątych miejsc. Takie szanse na medal mogą się już nie powtórzyć. Na przykład Czykiera. Było też kilka rozczarowań. Ale takie są zawsze i wszędzie. Nie da się od nich uciec. Stoimy, jak się okazuje, młotem (męskim) i chodem (damskim). To w skali świata. Jak stoimy w skali Europy okaże się za miesiąc w Monachium. Zważywszy na to, co Europa pokazała w Oregonie, nie powinno być źle. Choć balonika pompować bym nie radził. No bo jak się skończy jak teraz w sztafecie 4x400m pań, to jak ci baloniarze będą wyglądać?


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport