HareM HareM
1550
BLOG

Toporniaki Michniewicza nie przegrały w Katarze!

HareM HareM Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 139

Żeby było jasne. Nie przegrały meczu, bo awans do fazy pucharowej, to sobie właśnie, tym „nie przegranym meczem”, chyba zablokowały. Moim zdaniem oczywiście. Każdy może mieć inne.
Kiedyś nie do pomyślenia, ale ostatnio coraz częściej łapię się na tym, że gdzieś z tyłu głowy tli się myśl, żeby reprezentacji Polski w piłce nożnej, póki będzie grała w myśl reguł „polskiej myśli szkoleniowej”, w ogóle swoją obecnością przy telewizorze nie zaszczycać. Oczywiście to mi mija, tak jak dziś, najpóźniej 10 minut przed meczem, ale jestem tego momentami rzeczywiście coraz bliższy.
Wydawało się, że wszystko co najgorsze ze strony reprezentacji spotkało nas tydzień temu w meczu z Chile. Okazuje się, że niekoniecznie. Że to, co powiedział niedawno w wywiadzie Michniewicz, a później potwierdził Krychowiak, może być na dziesiątki lat niepodważalną wytyczną do myślenia PZPN o graniu w piłkę.
Zremisowaliśmy, ale znów wyglądaliśmy strasznie. Mnie najbardziej zawiedli dzisiaj Lewandowski i Zieliński. Glik mnie nie zawiódł. Jego Toporność zagrał tak, jak myślałem że zagra, bo tak gra od dwóch lat. Beznadziejnie i irytująco. No, ale po nim tego się spodziewałem. A ci dwaj mieli nas poprowadzić do czegoś innego niż doprowadzali nas ostatnio Bednarek z Glikiem i Krychowiakiem. Tymczasem Zielińskiego na boisku nie było w ogóle, a Lewandowskiemu, oprócz pudła z karnego, naliczyłem dwa klasowe zagrania i parę wygranych pojedynków główkowych po idiotycznych, niczemu nie służących, wykopach Szczęsnego, które to wykopy stanowią zapewne autorski wkład obecnego selekcjonera w rozwój polskiej myśli szkoleniowej w ostatnich tygodniach (dniach?).
Zawiedli totalnie również pozostali z tych, po których przed meczem można się było spodziewać, że to na nich będą się opierać wszelkie nasze ewentualne przewagi nad Meksykiem. Prawy obrońca Cash zupełnie zatracił walory, które prezentował jeszcze późną wiosną. Nie stanowił dziś żadnego wzmocnienia siły ofensywnej zespołu, a jego stroną Meksykanie hasali równie swawolnie jak po stronie przeciwnej, gdzie Bereszyński biegał radośnie i bez sensu niczym wypuszczony po zimie na łąkę młody źrebak. Albo jak Gumny tydzień temu. Tracąc przy okazji wiele piłek i prokurując co chwila na swojej flance niebezpieczne sytuacje.
Żałośnie wręcz wypadł młody Zalewski. Bielik, który go zmienił, był oczywiście dużo pożyteczniejszy, co nie znaczy że grał jakoś wyjątkowo dobrze. Co najwyżej poprawnie. Szymański dużo pracował, ale on jest podobno, tak jak Zieliński, od kreowania. Tymczasem w tym zakresie zrobił dokładnie tyle, co gracz Napoli. Czyli nic. Każda jego akcja ofensywna kończyła się odebraniem mu piłki przez wracającego rywala. Akces do klubu toporniaków zgłosił też młody Kamiński, który otrzymawszy już w pierwszej minucie świetne podanie od Lewandowskiego wypuścił sobie piłkę niczym tydzień wcześniej Żurkowski. Bronią go natomiast dwie interwencje w obronie. Gdyby nie one byłoby krucho.
Jednym z nielicznych, na którego prze meczem liczono i który w nim nie zawiódł, był Kiwior. Choć on też, przynajmniej w dwóch wypadkach w I połowie, nie ustrzegł się toporniackich zagrań.
Chcąc być sprawiedliwym trzeba by chyba pochwalić tym razem Krychowiaka i Frankowskiego. Pierwszy, co w ostatnich latach u niego wręcz niespotykane, nie popełniał większych błędów (przynajmniej ja nie zauważyłem) i przynajmniej starał się kleić związek pomocy z obroną, a drugi dał pozytywną zmianę i grę Polaków trochę ożywił. O ile o czymś takim można było w ogóle mówić.
Tak w ogóle to dzisiejszy mecz przechylił szalę i dojrzałem wreszcie do tego, by głośno powiedzieć to, co następuje. Przyszło mi to do głowy już dużo wcześniej, ale nie było sprzyjających okoliczności przyrody, by to wyartykułować. Dzisiaj, po obejrzeniu meczów z Chile i z Meksykiem, jest po temu i okazja, i powód. Otóż. Zdecydowanie wolę oglądać reprezentację Polski grającą wg schematów skonstruowanych przez szkoleniowców typu Sousa niż tych wg projektów domorosłych „Mouriniów”. Wolę jak Polska gra pół godziny tak jak ostatnie pół godziny meczu ME ze Szwecją w Petersburgu, niż tak jak cały mecz ze Szwecją w tym roku w Warszawie. Wolę oglądać Polskę przegrywającą i grającą w jakimś, czasem może nie najlepszym, ale ofensywnym stylu niż Polskę zwycięską z meczu z Chile lub remisującą w stylu z dzisiaj. Pisząc po polsku. Chcę widzieć reprezentację Polski w piłce nożnej grającą futbol, a nie w wuja.
Nic więcej na temat dzisiejszego remisu mi do głowy nie przyszło.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport