Nad ranem zmarła Irena Kwiatkowska. Ikona polskiego kina, polskiego teatru i, może przede wszystkim, polskiego kabaretu.
Była jak Przybora z Wasowskim. Niby wciąż taka sama, ale zawsze rewelacyjna. Wręcz doskonała.
Większość zapamięta ją głównie pewnie z “Wojny domowej” i “Czterdziestolatka”. Mi osobiście, ilekroć o niej myślę, przychodzi do głowy słuchowisko radiowe gdzie występowała z Zykun, Pokorą i Dobrowolskim. No i “Kabaret Starszych Panów”, rzecz jasna. Także “Dudek”.
Ostatnimi laty, z racji wieku, było jej coraz mniej, ale całkiem zapomnieć o sobie przecież nie pozwoliła.
Odeszła ostatnia Wielka Dama polskiego kina pamiętająca II Rzeczpospolitą...
Inne tematy w dziale Rozmaitości