Bardzo nie podoba mi się to, co powiedział wczoraj “Przeglądowi Sportowemu” w sprawie, nazwijmy ją, smoleńskiej Adam Małysz. Było to, moim zdaniem, zupełnie off topic, zupełnie bez sensu i zupełnie, moralnie, nie na miejscu. Wplątał się w sieć, z której pewnie trudno mu będzie się wyplątać. Jeśli w ogóle będzie się z tego chciał wyplątywać, w co po takim “wejściu smoka’ można z lekka wątpić. I to jest jedno.
I teraz rzecz druga. Adam Małysz jest najwybitniejszym w historii skoczkiem narciarskim. Bez względu na to ile mądrych i mniej mądrych sekwencji w życiu wypowiedział i jeszcze wypowie. To jest sportowiec, a nie polityk. Władysława Kozakiewicza, naszego mistrza olimpijskiego z Moskwy, możemy bardziej lubić za jego gest z Łużnik, ale cenić jako sportowca będziemy go zawsze za to, że wygrał igrzyska i pobił rekord świata, a nie za to, że pokazał Ruskim wała. Ernesta Wilimowskiego możemy piętnować i uznawać za hitlerowskiego kolaboranta, ale ze sportowego punktu widzenia to zawsze będzie doskonały piłkarz, który strzelił wielkiej Brazylii cztery bramki na mistrzostwach świata. Albo Matti Nykaenen. To winna być dla kibiców wielka postać skoków, a nie nędzny striptizer i damski bokser.
Nie zgadzam się, aby na podstawie wywiadów Małysza w jakikolwiek sposób umniejszać jego wspaniały, ocierający się wręcz o geniusz, dorobek zawodniczy. Żeby określać go, jako sportowca, ubliżającymi mu epitetami, na które w żaden sposób sobie nie zasłużył.
Trzeba zdecydowanie oddzielić Małysza–sportowca od Małysza-celebryty. Szanujmy narodowe świętości. Naprawdę niewiele ich mamy. Małysz-sportowiec to na tyle wielki skarb, że należy mu się szacunek. Nie tylko elementarny. Zewsząd i w każdym momencie. Dlatego, jeśli komuś nie podoba się (tak jest, na przykład, ze mną) to co wczoraj z siebie narciarski mistrz wybełkotał to ma prawo o tym pisać czy mówić. Tak jak Małysz miał prawo do tego, co zrobił. Ale proszę nie mieszać do tego jego osiągnięć jako sportowca. I nie próbować czynić mniejszymi niż są jego wielkich sportowych dokonań.
Sportowiec to nie jest polityk. On przechodzi na emeryturę znacznie wcześniej. Odkłada narty, tyczkę, piłkę i zaczyna inne życie. Życie, które w żaden sposób nie może wpływać na ocenę jego uprzednich zawodowych sukcesów czy porażek.
Byłem fanem Małysza 15 lat temu. Byłem i lat temu dziesięć. I byłem w ostatnią niedzielę. Nie widzę powodów, żebym z powodu jego bulwersującego mnie stanowiska w ważnej sprawie miał mu odmawiać tego, co przyniosło mu zasłużoną chwałę. Mogę się z nim w tej sprawie kłócić i nazywać różne rzeczy po imieniu. Ale nie mam prawa zabierać mu tego co jest jego ewidentną zasługą. A tak zrobiła duża część z tych, dających wyraz temu, że oburzyła ich jego wypowiedź.
Być może będzie kiedyś tak, ze pozasportowe wynurzenia Małysza wzbudzą powszechny szacunek wszystkich, bez wyjątku, Polaków. Wtedy również nie mieszajmy w to skoczka narciarskiego. .
Jeszcze raz apeluję. Rozdzielmy Adama Małysza – sportowe dobro narodowe od Adama Małysza – osoby prywatnej na emeryturze. Łatwiej będzie wtedy i nam, i jemu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości