Z Mekki, gdzie od wczoraj państwo Małyszowie, wraz z córką, przebywają z wizytą na zaproszenie tamtejszego, działającego już od dokładnie 8 lat, a więc od podwójnego zwycięstwa Polaka w Predazzo, Fan-Clubu Małysza, dotarła dzisiaj sensacyjna wiadomość. Jak podaje saudyjski oddział katarskiej telewizji Al-Dżazira, Małysz podpisał kontrakt, w którym zobowiązuje się, że przez jeszcze co najmniej dwa sezony będzie startował w rozgrywkach Pucharu Świata.
W grę wchodzą ponoć pieniądze większe od tych, na które opiewają indywidualne kontrakty Ronaldo z Realem i Messiego z Barceloną razem wziętych. Był to podobno w ogóle warunek sine qua non do rozpoczęcia rozmów. Małysz miał był powiedzieć, że cyt. „jak już mam robić z gęby cholewę to muszę wiedzieć, że to mi się opłaca”. Jeden z najbogatszych ludzi w świecie, szejk Muhammad ibn Raszid al-Maktum, który stoi ponoć za tym kontraktem, miał stwierdzić, że cyt. „nie samymi końmi żyje człowiek” i sfinansował transakcję. Krezus jest znany ze swojej jeździeckiej pasji.
Fama głosi, że przejeżdżając dwa lata temu ulicami Mekki, Al-Maktum zauważył dziwaczną uliczną reklamę Fan-Clubu Polaka, zatrzymał samochód i, zaciekawiony niesamowitym, jak na arabski klimat i zwyczaje, hobby swoich rodaków przesiedział u nich w klubie cztery godziny odwołując (między innymi) posiedzenie rządu i oglądając z otwartymi ustami składankę z najlepszymi sekwencjami z kariery naszego skoczka. Od sezonu 2009/2010 jest już podobno wielkim kibicem skoków narciarskich, a oba konkursy rozegrane w ramach IO w Vancouver oglądał bezpośrednio z trybun w Whistler.
Jak mówi w telewizyjnym wywiadzie jeden z członków klubu w Mekce, szejkowi zaimponowało głównie to, że będący, jak na sportowca cyt. „w podeszłym wieku” Polak pokonał wtedy wszystkich, za wyjątkiem Ammanna, dużo młodszych rywali. Dużo starszych zresztą też. Najprawdopodobniej wtedy pojawił się w głowie arabskiego bogacza pomysł sponsorowania narciarskiego geniusza. W Kanadzie były nawet na ten temat niezobowiązujące rozmowy (jak twierdzą ludzie z otoczenia Raszida - w cztery oczy), ale z inicjatywy Małysza zostały przełożone na okres po Oslo. Dzisiaj okazuje się, że dialog został wznowiony i to z fantastycznym dla całego sportowego świata skutkiem!
Emir Dubaju pomyślał również o innych rzeczach. Przede wszystkim o szkoleniowcu. I tu wiadomość równie sensacyjna. Od 1 maja na stanowisku osobistego trenera Polaka ma być zatrudniony Mika Kojonkoski. Sprawa jest już ponoć przesądzona. To dlatego, między innymi, Fin nie kwapił się ani z przedłużeniem kontraktu z Norwegami ani z zawarciem jakiejkolwiek nowej umowy z kim innym. Początkowo Małysz nalegał na to, by mógł pracować dalej z Lepistoe, ale w końcu uległ argumentowi emira, ze cyt. „jeden dziadek wystarczy”. Arabski szejk zatrudnił też, i to może mieć pierwszorzędne znaczenie, wieloletniego serwismena Simona Ammanna, Austriaka Gerharda Hofera. Usłyszawszy to Małysz miał powiedzieć, że cyt. „teraz będę skakał i wygrywał do emerytury”.
Polak został również poproszony przez otoczenie szejka do wytypowania piątki polskich skoczków, którzy wraz z nim będą mogli się przygotowywać do sezonu korzystając ze wszystkich środków jakimi on dysponuje. W kuluarach mówi się, że to sam skoczek namówił do tego szejka. Nasz mistrz argumentował ponoć w ten sposób, że chce udowodnić, że przy właściwym treningu można w ciągu roku pokonać każdą drużynę, nawet Austriaków. Wytypowani przez Małysza zawodnicy to Tomasz Byrt, Klemens Murańka, Grzegorz Miętus, Bartłomiej Kłusek i Piotr Żyła. Ten ostatni, jak uważają umiarkowani zwolennicy jego talentu, ze względu na rodzinne koneksje.
Na koniec prawdziwa bomba. Rzecz wydaje się niemożliwa do realizacji, ale jak wiemy, dla arabskich krezusów rzeczy niemożliwych nie ma. Za dwa lata w Zjednoczonych Emiratach Arabskich ma powstać kompleks skoczni narciarskich K70, K95 i K125. Al–Maktum chce, żeby po kolejnych dwóch latach, a więc najpóźniej w rok po igrzyskach w Soczi, rozgrywano tam już zawody PŚ. Ma to o tyle szansę realizacji, że odpowiada kierunkowi ekspansji skoków wytyczonemu ostatnio przez FIS, a także dzięki temu, że FIS zawsze patrzy w tę stronę gdzie są pieniądze. Gdyby okazało się, że skakanie na nartach zacznie się cieszyć w ZEA zainteresowaniem, Muhammad ibn Raszid al-Maktum jest gotów wydać pieniądze na wybudowanie na Pustyni Arabskiej mamuta! Dodajmy, że byłaby to inwestycja od sześciu do siedmiu razy droższa od identycznej usytuowanej w Europie.
Wszystko wydaje się jak z bajki. I dowiadujemy się o tym w niecały miesiąc po tym, jak Małysz ogłosił w Oslo zakończenie kariery. Niecały tydzień po tym, jak pożegnał się ze swoimi kibicami w Zakopanem. Pytany o to świeżo upieczony narciarski „emeryt” odpowiada, że nie mógł o tym mówić od razu ze względu na obowiązujące go umowy z poprzednimi sponsorami. Z dniem dzisiejszym wszystkie dotychczasowe kontrakty Polaka się skończyły. Jest wolnym zawodnikiem i może rozpoczynać „nowe” życie. Nie musi już też opowiadać bajek o przejściu na emeryturę.
Bogiem a prawdą to ja nigdy nie wierzyłem, że on tak prędko skończy karierę. Czułem nosem, że coś się musi wydarzyć. Ale pewności nie miałem. Teraz za to mogę napisać. MA SIĘ TEN WĘCH!
Inne tematy w dziale Rozmaitości