Od kilkudziesięciu minut Jan Paweł II jest oficjalnie ogłoszony przez Kościół Błogosławionym.
Jestem od dawna dorosły i niespecjalnie często wymiękam. Zdarzyło mi się to zaledwie parę razy w życiu. Między innymi 6 lat temu, kiedy polski biskup Rzymu umierał. Również dzisiaj nie mam suchych oczu. Ale dzisiaj to są zupełnie inne łzy. Jest wielka radość. Jest szczęście. Jest w końcu jakiś znak od Boga, że godne i wspaniałe życie na ziemi w XX-tym i XXI-szym wieku może doczekać się nagrody. Nie tylko w wymiarze boskim, ale również ludzkim.
Mam nadzieję, że ta mnogość biało-czerwonych flag i wielka frekwencja naszych rodaków w Rzymie nie jest tylko pustym gestem, z którego nic nie wynika. Tak jak z obecności w pierwszym rzędzie Komorowskich czy Berlusconiego. Tak pierwszych z brzegu wymieniając, żeby dalej nie grzebać.
Ciesząc się i radując z tego niezwykle doniosłego w skali światowej wydarzenia, prośmy Boga, a jak kto woli to naturę, o to by każdy z nas czerpał z nauk naszego błogosławionego przewodnika. I żeby nikt nie ważył się jego słów i pism, na swoje szatańskie potrzeby, przekręcać. Bo pełno takich teraz. Przekręcaczy.
Stąd, być może, wśród gąszczu biało-czerwonych flag, na placu Św. Piotra można było dzisiaj, oglądając transmisję telewizyjną, zobaczyć skromną białą tablicę z czarnym napisem: „Quo vadis Polonia?”.
To pytanie jest bardzo zasadne. I symboliczne. Tak sobie myślę czy tej tabliczki przed kamery nie podstawił sam Karol Wojtyła. Ja przynajmniej wcale bym się nie zdziwił.
Inne tematy w dziale Rozmaitości