HareM HareM
241
BLOG

PZN dalej w zaparte

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Maj to jest w skokach narciarskich taki miesiąc gdzie, wbrew pozorom, zapada sporo ważnych decyzji. I nie myślę tu o narciarskiej światowej centrali, choć FIS podejmuje w tym okresie decyzje strategiczne, że wymienię chociażby zatwierdzenie kalendarza imprez na następny sezon.

Związki krajowe natomiast decydują w maju o stanie i składzie swoich kadr narodowych. Takoż jest i w tym maju. Sporo związków ogłosiło już wyniki własnych ciężkich przemyśleń w tym zakresie. Polski Związek Narciarski też skończył był właśnie nasiadówę w Zakopanem. Tajner i spółka myśleli, myśleli i wymyślili. Wymyślili, że selekcjoner kadry Kruczek spełnił ich zeszłosezonowe oczekiwania i że to nie on odpowiada za to, że jego bezpośredni podopieczni Marcin Bachleda, Rafał Śliż, Dawid Kubacki, Maciej Kot, Łukasz Rutkowski, Krzysztof Miętus nie oddali w sezonie zimowym praktycznie ani jednego przyzwoitego skoku w zawodach. Łukasz Kruczek nie jest tez winien, jak się okazuje, temu że na ponad 50 skoków kwalifikacyjnych i konkursowych Stefana Huli, które oddał w zimie, jedynie kilka z nich można zakwalifikować jako takie, których nie musi się, generalnie, wstydzić. Doszło natomiast szlachetne, związkowe grono zdaje się do wniosku, że sukcesy Kamila Stocha to nic innego jak sukcesy samego Kruczka. No i uznali, że wyniki jednego zawodnika, którego brak talentu jest ogólnie znany i w ogóle przecież wiadomo, że tylko trenerowi zawdzięcza osiągnięte rezultaty, są znacznie bardziej reprezentatywne niż wyniki osiągnięte przez całą resztę ośmioosobowej kadry A, nad którą pieczę miał Kruczek.

Szacowne to grono, jak mniemam, w swej ocenie na konto selekcjonera rzuciło nie tylko zimowe sukcesy Adama Małysza, ale również dokonania wyrzuconego z kadry wiosnę wcześniej i trenującego w lecie i na jesień pod okiem trenera Szturca Piotra Żyły, dzięki któremu jako tako wygłądały nasze skoki w konkursach drużynowych. Dodatkowo na korzyść selekcjonera przemawiało też zdaniem PZN pewnie i to, że przez pewien okres dobrze skakał junior Tomasz Byrt, na którego trening i formę Kruczek, jako taki, nie miał żadnego wpływu. Pozytywnego, rzecz objaśniając. Co, oczywiście, nie może mieć znaczenia. Byrt to młodociany buntownik, który nie podporządkował się, na szczęście, wskazówkom trenera Celeja odpowiedzialnego za kadrę młodzieżową, i trenował indywidualnie z trenerem Szturcem. Dzięki osiągniętej formie mógł wystąpić w paru zawodach PŚ, ale wtedy już przeszedł pod skrzydła Kruczka, co szybko dało znać o sobie dramatycznym spadkiem formy.

Pozytywnej weryfikacji PZN-u nie przeszedł trener kadry B, wspomniany wyżej Celej Adam. Nie wiem czy był to koszt pozostawienia na stanowisku trenera pierwszej kadry, efekt jakiś gierek wewnętrznych czy jednak uczciwa (przynajmniej w tym wypadku) ocena działań trenera. Mam nadzieję, że jednak decydującym czynnikiem była forma, jaką praktycznie przez całą zimę prezentowali podopieczni Celeja. A byli wśród nich m.in. Klemens Murańka i Grzegorz Miętus, dwa wielkie talenty porównywane jeszcze niedawno do młodego Małysza.

Celeja zastąpiono Robertem Mateją. Nie wiem czy to coś da. Mateja nie ma przygotowania teoretycznego. Za to na pewno był dobrym skoczkiem. Jego niewątpliwym atutem będzie właśnie duże doświadczenie i praktyka. Jeśli znajdzie z młodymi skoczkami wspólny język nie musi być źle. Zresztą. Gorzej niż w poprzednim sezonie w kadrze B być nie może.

Podsumowując decyzje PZN. Ja liczę tylko na talent Stocha. I, w ramach wiary w cuda, również na Mateję. Chyba, że Kruczek odda skoczków pod opiekę trenerom klubowym. Wtedy będzie lepiej. W przeciwnym wypadku polski kibic, oglądający ten sport tylko dla sukcesów, może spokojnie skoki odpuścić.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości