HareM HareM
342
BLOG

Kolejne „Pa, pa” w światowych skokach

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Wśród skoczków narciarskich zapanowała w tym roku jakaś moda na żegnanie się z uprawianym zawodem. I nie piszę o tych z drugiego, trzeciego czy czwartego wręcz szeregu. Ich decyzje powinny być dla większości zrozumiałe. Tak jak decyzja o zwinięciu interesu przez sklepikarza, któremu ten interes zwyczajnie nie idzie.

Zupełnie naturalnym jest również to, że kończy karierę skoczek, który swoje 30-te urodziny pamięta już tylko jak we mgle i to niekoniecznie z tego powodu że, być może, było na nich ostro i bez trzymanki. Wiek ma swoje prawa i trudno się dziwić takim skoczkom jak Peterka, Kuettel, Uhrmann czy Ahonen, tym bardziej, ze z tym wiekiem sukcesy zdecydowanie mniejsze niż drzewiej. A wkładany wysiłek nieporównywalnie większy. A nawet jeśli te sukcesy (i to niemałe), jak w wypadku Małysza, mają dalej miejsce, to i tak można już tego mieć dość.

W wypadku Andersa Jacobsena, bo o niego chodzi, mamy jednak zupełnie inną sytuację. Facet ma 26 lat, a więc jest w wieku dla skoczka niemal optymalnym. Przez całą swoją karierę w cyrkowej lidze (mam na myśli Puchar Świata) grał w pierwszym szeregu. Bite 5 lat. No, może ostatni sezon mu az tak nie wyszedł (szczególnie końcówka), ale w poprzednich z czystym sumieniem, bez ryzyka popełnienia błędu, można o nim mówić jako o członku ścisłego grona koni pociągowych tej dyscypliny.

Jest faktem, że od momentu rozpoczęcia skakania w PŚ, z roku na rok, ale jego forma z lekka opadała. Po istnym wejściu smoka, jakie zanotował w swym debiutanckim, a dla nas szczególnie pamiętnym, roku 2006/07, z każdym następnym sezonem jakby trochę się opuszczał. Jednakże zawsze skakał na poziomie czołowej 10-tki skoczków. Świadczą o tym jego dokonania. Przez ledwie 5 lat zdobył ponad 3700 zdobytych pucharowych punktów (przykładowo inny znany internacjonał Kuettel przez 15 lat trochę ponad 4300), wygrał 6 konkursów PŚ, w 16-tu innych stał na podium. Był indywidualnym medalistą mistrzostw świata i mistrzostw świata w lotach. Sześciokrotnie w światowych imprezach najwyższej wagi zdobywał medale drużynowe. W 4-ch z 5-ciu sezonów, w których uczestniczył w PŚ, w klasyfikacji generalnej plasował się w czołowej ósemce, z czego raz stał na drugim stopniu podium. Został też zwycięzcą niezwykle prestiżowego Turnieju 4 Skoczni. I ten cały dorobek w wieku, przypominam, lat 26-ciu. Jakby nie patrzeć: żyć, nie umierać. Tym bardziej, że po sezonie, jak się mogło wydawać, trochę się w tym całym narciarskim peletonie przewietrzyło. Odszedł największy, przynajmniej wg mnie, geniusz skoków i zawsze pewniak do zajmowania miejsca w czołówce - Małysz oraz potencjalnie zawsze jeszcze groźni: inny geniusz Ahonen i Uhrmann.

A tu masz babo placek. Na początku lata, wtedy kiedy powinien budować formę na przyszły sezon, Jacobsen ogłasza odejście. Uzasadnia to brakiem motywacji. Znaczy się chłop “wypalił”. Ale na pewno inaczej niż Hannawald (jeśli ktoś wie, o czym piszę). Jacobsena nigdy bym nie posądził o żaden doping. Tu trzeba mu oddać honor. Nie ma ani jednego momentu, w którym można by się w stosunku do niego zastanawiać nad takim zarzutem. Więc to nie tego typu “wypalenie”.

Wydaje mi się, że Norweg znalazł sobie w życiu ważniejsze rzeczy do zrealizowania. Ożenił się, założył rodzinę, urodził mu się bodaj syn. Uznał, ze to jest istotniejsze od skakania. No i, poniekąd, ma rację.

Tylko z punktu widzenia kibica skoków szkoda. Bo odszedł utalentowany i młody skoczek. O dużych potencjalnych i UDOWODNIONYCH możliwościach. Austriakom ubył jeden z ostatnich groźnych konkurentów. Za chwilę będą mieli niemal monopol na wygrywanie.

Cała nadzieja w Stochu.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Rozmaitości