Nie było mnie trzy dni przy kompie więc wiadomość z lekka nieświeża. Niemniej jednak podam.
Międzynarodowa Federacja Narciarska, w skrócie FIS, zatwierdziła kalendarz imprez na sezon zimowy 2011/2012. Na sezon letni też podała, ale ponieważ mnie to, mniej więcej, interesuje tak, jak kalendarz pucharu świata w szachach rozgrywanych pod wodą tudzież rozpiska piłkarskich mistrzostw świata odbywających się na boiskach lodowych albo plan mistrzostw świata w boksie uprawianym w rękawicach z wkładką metalową, to i innym oszczędzę.
No więc są zmiany. Niepoprawnych optymistów, którzy ufnie spoglądali w stronę Antalyi, gdzie obradował kongres narciarskich genseków informuję, że jak tego można było się spodziewać, Polska dostała kolejną figę z makiem. To znaczy Wisła, wbrew zimowym mruganiom okiem imć Hofera oraz radosnym trellom polskiego narciarskiego notabla Tajnera, nie otrzymała szansy by po raz pierwszy w historii stać się gospodarzem pucharowego konkursu. Zresztą, chyba jak najbardziej zasłużenie, skoro nikt, łącznie z organizatorami konkursów w Wiśle nie ma żadnej pewności, czy podczas zawodów będzie działał wyciąg wywożący zawodników na górę. W zasadzie to nie ma również pewności czy ten wyciąg będzie działał w ogóle., a co dopiero akurat w dniu konkursu PŚ. A jeśli tak to nie ma pewności czy na skoczni imienia Adama Małysza rozegrane jeszcze jakiekolwiek międzynarodowe zawody. Bo krajowe – owszem. Każe się chłopakom jeździć na górę samochodem albo iść po schodach i spoko. Niech spróbują nie pójść. W skocznię w Wiśle wtopiono już co najmniej 45 mln złotych. Lekko licząc. I teraz nikt się nie przejmuje, że skocznia, zamiast zacząć na siebie pracować i odrabiać to, co w nią włożono, stoi odłogiem i traci kolejne, rysujące się przed nią, szanse. No, ale skoro również nikt nie przejmuje się tym, że stadiony na EURO też nie będą oddane na czas, to w zasadzie czemu tu się dziwić?
A teraz jakby bliżej tytułu, a dalej od naszych wewnętrznych kłopotów. Ilość konkursów indywidualnych pozostawiono na zbliżonym do zeszłorocznego poziomie. Rozegranych ma być, wg planu, 27 zawodów. Zaczynamy dzień wcześniej niż rok temu, 26 listopada, w Kuusamo. Z grudniowych zawodów wyrzucono Kuopio. Na jego miejsce, być może w ramach rekompensaty za zeszłoroczny policzek od natury, dodatkowy konkurs dla Harrachova. Moim zdaniem dość kontrowersyjne posunięcie. Łagodnie mówiąc. Ciekawe co zrobią, jak grudniowa pogoda w Czechach, tak jak to ma najczęściej miejsce, znów nie wypali. W styczniu też zmiana. Zamiast na mamucie w Harrachovie tym razem loty odbędą się w Kulm. W lutym, ponieważ w tym roku w Vikersund MŚ w lotach i z tego tytułu, siłą rzeczy, I-ligowego narciarskiego cyrku tam nie zobaczymy, Puchar Świata zawita po kilkuletniej przerwie do Predazzo. Musi tak być ze względu na przyszłoroczne MŚ w tej miejscowości. Natomiast w marcu największe zmiany. Obok Lahti i Planicy zobaczymy również konkursy w Trondheim i Oslo.
Generalnie, w stosunku do poprzedniego sezonu, zmiany niewielkie. Jeden konkurs więcej. Jak zwykle dużo Niemiec, więcej Norwegii i Austrii, mniej Finlandii i Polski. Nie ryzykowałbym twierdzenia, że na pewno dlatego, że odeszli Małysz i Ahonen. Ale też bym nie odrzucał. Zobaczymy. Jak Stoch w zimie wygra Puchar Świata, a Polska dalej będzie miała tylko konkursy w Zakopanem to znaczy, że wszystko jest poza podejrzeniemJ.
Tak trochę poważniej to zapowiada się nudny sezon. Po odejściu z cyrku kilku wyjątkowo znamienitych postaci, z których przynajmniej dwie (Małysz i Uhrmann) były na chodzie i mogły nadal nieźle w peletonie mieszać, wydaje się, że Austriakom nie może zagrozić nikt. Ammann wchodzi w wiek, w którym ze współczesnych mu skoczków tylko Małysz odnosił sukcesy. Zostały dwie nadzieje. Znajdujący się w optimum wiekowym dla skoczka Stoch i Freund. Dwa naprawdę duże talenty, które w poprzednim sezonie przestały się w końcu chować za węgłem i zdecydowanie wystawiły rogi. Wsparcia merytorycznego ze strony swoich szkoleniowców, szczególnie Polak, za dużego mieć nie będą. Ale nie trzeba tracić ducha. Małysz w wieku Stocha odnosił największe sukcesy w życiu. A z tym wsparciem to też było cienko. Tylko czy talent Małysza można porównać z jakimkolwiek innym? Życzę Stochowi by od przyszłego sezonu było to możliwe. A dzisiaj, z lekka do naszych ewentualnych sukcesów zdystansowany, czekam niecierpliwie na listopad. Jak każdy niepoprawny narciarski kibic.
Inne tematy w dziale Rozmaitości