HareM HareM
381
BLOG

Przypadek czy ustawka?

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Mimo, że nie hołduję tego typu zasadom (można by nawet rzec, że wręcz przeciwnie) to wolałbym jednak żeby rezultat dzisiejszego meczu naszych siatkarzy z Brazylią wynikał z wcześniejszych, dokonywanych pod stołem, czy jak kto woli na boku, uzgodnień między oboma federacjami.

Bo jeżeli to ustawka nie jest to jest jeszcze gorzej niż jeżeli jest. Nie będę się specjalnie nad tą oczywistą oczywistością rozwodził. Jeżeli się wyraźnie wygrywa dwa sety, i to nie dlatego, że przeciwnik gra słabo i jeżeli się w trzecim secie gra koncertowo do stanu 13:8, to jeśli się taki mecz przegrywa to nie można mieć aspiracji do bycia uznawanym za zespół kompletny i topowy. Za zespół, który gwarantuje, ze na imprezie mistrzowskiej nie powtórzy swojego „wyczynu” w spotkaniu decydującym nie, jak tutaj, o utracie wielkiej, pierwszej od dziewięciu lat prawdziwej szansy pokonania w meczu o stawkę najlepszego zespołu na świecie, ale o spotkaniu decydującym o czymś znacznie bardziej istotnym. Na przykład o wejściu do półfinału, finału czy może o mistrzostwie w Europie czy też na świecie. Prawdziwym mistrzom, jeśli mecz nie jest ustawiony, takie porażki się nie zdarzają. Dlatego, mimo że dogadywanie się pod stołem nie jest mi zasadniczo bliskie, wolałbym już chyba, żeby to ono właśnie okazało się bezpośrednią przyczyną naszej dzisiejszej porażki z Canarinhos.

Co skłania mnie do podejrzeń, że gra Polaków z Brazylią nie musiała odbywać się ściśle wg przykazań de Coubertina? No, jest tych rzeczy kilka. Po kolei:

1.     Oba zespoły, dzięki takiemu wynikowi, uzyskują praktycznie to, po co do Japonii przyjechały, czyli olimpijski awans. Polska na 100%, a Brazylijczykom wystarczy wygrać 3:0 jutro z Japonią. Proszę wybaczyć, ale to, jak się sprężą, są w stanie zrobić grając każdy tylko jedną ręką

2.     To, co już napisałem wyżej. Nagle, ni stąd ni zowąd, grając przez dwa i pół seta koncert, Polacy zaczynają się zachowywać na parkiecie niczym początkujący juniorzy

3.     Anastasi, trener który wielokrotnie wcześniej pokazał, że stać go na genialne posunięcia taktyczno-strategiczne, widząc jak nasza przewaga topnieje w oczach przy jednym ustawieniu (z 13:8 do 13:14) ani raz nie bierze czasu. Chciał, żeby się chłopcy sami przemogli? Bez przesady. Tak można robić góra przy drugiej, niech będzie trzeciej piłce.

4.     Relacje między reprezentacjami Polski i Włoch, które już wcześniej nie były najlepsze, stały się od wczoraj, po pomeczowej kłótni, z lekka napięte

5.     Dobrze jest mieć świadomość, że jak się w trudnym momencie wielkim mistrzom pomogło to oni też kiedyś będą musieli się zrewanżować

 

Wystarczy. Tak czy inaczej. Mam strasznego kaca po tym 2:3. Oczywiście awans szalenie cieszy, ale można to było zrobić bez wywoływania, wszystko jedno czy zamierzonego czy niezamierzonego,  dużego niesmaku.

Jak dla mnie, za to co zrobili w trzecim, czwartym i piątym secie, nasi mogą się zrehabilitować tylko w jeden sposób. Jutrzejszą zdecydowaną wygraną z Rosją. Pytanie jak to zrobić?

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości