Therese Johaug, najszybsza anorektyczka świata jak chodzi o bieganie na nartach oraz druga w świecie najszybsza astmatyczka w tejże dziedzinie, zapowiedziała była wszem i wobec, że ona i jej koleżanki z reprezentacji zrobią wszystko, żeby Justyna Kowalczyk nie była przed Robokopem na mecie najważniejszej, pod nieobecność MŚ czy IO, tegosezonowej imprezy narciarskiej.
Ponieważ rzeczone panie w ostatnim, niedzielnym, etapie to, jadąc Gołasem, „mogą pani majster skoczyć tam, gdzie mogą panią majster w dupę pocałować” i tam będzie tylko walka jeden, na jeden to pozostaje im etap dzisiejszy.
Tak się zastanawiam jak panna Johaug i jej pięć koleżanek zamierzają tę pomoc realizować. Czy, wzorem niektórych biegów sprinterskich z poprzedniego sezonu i sprzed dwóch lat, Norweżki będą próbowały Polkę przewrócić, cz też, nie wiem, zastosują metody kolarzy z czasów Królaka i, tam gdzie kamery tego nie obejmują, będą we trzy tłukły ją kijkami po głowie, a w tym czasie Merit Sterid z dwoma innymi zacznie uciekać.
Panna Johaug mówi też coś o blokowaniu Polki w miejscach, gdzie rozgrywane będą, wzorem wyścigów kolarskich, lotne finisze. To nie wiem. Rzucą jej się pod nogi czy może nagle ta jadąca bezpośrednio przed Kowalczyk celowo stanie wybijając Polkę z rytmu?
One tam w tym swoim astmatycznym obozie pracy muszą się chyba faktycznie nieźle stresować skoro już oficjalnie do kamery mówią o przygotowaniach jak do wojny. Myślały dziewczyny, że środki przeciwastmatyczne nowej generacji wszystko załatwią a tu się okazuje, że taki Tour de Ski to nie jest zwykły PŚ. Tu same sterydy nie wystarczą. Za duży stopień trudności i za duże niebezpieczeństwo bezgranicznego stosowania.
Przyznam się, że widząc jak przebiega Tour, po czwartym i piątym etapie byłem przekonany, że jednak jest po herbacie i Bjoergen znów wystrzeli nie do obrony jakimś sterydem. Dałem temu zresztą wyraz na salonie. Nie doceniłem jednak Justyny. To co pokazała w środowym sprincie łyżwą przeszło moje oczekiwania. W czwartek też straciła dużo mniej niż można się było jeszcze kilka dni wcześniej spodziewać.
Johaug ma w tym sensie rację, że jeśli Norweżki nie zastosują dzisiaj jakiegoś pozaparlamentarnego środka to bardzo trudno będzie wbiec Bjoergen pierwszej na Alpe Cermis. Mimo wszystko, mając świeżo w pamięci co nawyprawiali w minionym tygodniu działacze FIS w Turnieju 4 Skoczni i brak na te „wyczyny” jakiejkolwiek reakcji bezsilnych konkurentów „cudownych” reprezentantów Austrii, boję się, że samotnej Polce będzie jeszcze trudniej niż całej grupie skoczków-nieAustriaków. Ale po środzie i czwartku nabrałem wiary, że może dać radę. Przynajmniej na Tour se Ski. Mimo tego całego norweskiego medyczno-sprzętowego przemysłu. W końcu jest wielka. I NAJLEPSZA.
Inne tematy w dziale Rozmaitości