HareM HareM
362
BLOG

Azarenkę też można zmieść z kortu

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Dobre, jak tuszę po wczorajszej, szóstej z rzędu, tegorocznej wygranej z Radwańską, samopoczucie zawodniczki z Białorusi zostało dzisiaj niewątpliwie nadwątlone. Młodszy z braci Williams potraktował ją tak, jakbyśmy chcieli, przynajmniej ja, żeby potraktowała ją (ze trzy najbliższe razy z rzędu) Polka. Widziałem mecz. Azarenka NIE IST-NIA-ŁA. Różnica była znacznie większa niż wczoraj między Białorusinką a naszą reprezentantką.

Nie wiem czy się cieszyć czy nie. Młodszy Williams to, przynajmniej dla mnie, troglodyta w stylu niektórych amerykańskich ciemnoskórych koszykarzy typu Patrick „King-Kong” Ewing lub Shaq O’Neal. Tyle, że ona robi za babę. Zawsze chodził(a) jak tajfun albo kombajn do kukurydzy. Co na drodze to wyrwie z korzeniami lub zmiele na miał. Tak było przynajmniej przed jej zeszłorocznymi kłopotami zdrowotnymi. I teraz, po powrocie, zaczyna być podobnie. Nawet te, co też opierają się głównie o siłę, czyli obecne numery 1 i 2, też są bez jakichkolwiek szans. Vide właśnie Paryż. Obawiam się, że jeżeli Amerykanki o sile słonia nie zmoże znów jakaś kontuzja to na zmianę warty będziemy musieli czekać aż umrze albo przynajmniej aż przejdzie na emeryturę. Dobrze, jeśli ma zwyciężyć ta druga opcja, że nie jest Polką bo, dzięki Tuskowi, musielibyśmy warować aż skończy 67 lat. A ona ma dopiero ze trzydzieści jeden.

Natomiast Azarence taki zimny prysznic się przyda. Żeby jej się nie poprzewracało. Jest świetna, fakt. Ma na razie patent na Radwańską, fakt. Ale niech wie, że nie jest nie do pokonania. Zresztą. W Stuttgarcie Szarapowa też nie zostawiła na niej suchej nitki.

Prawie na koniec. Czekam z utęsknieniem na dzień, w którym na korcie przestaną w końcu premiować te, które na korcie kopulują. Przynajmniej w wersji dla niewidomych. Każdy wrzask powodujący przekroczenie 80 decybeli – strata punktu. Podejrzewam, że wtedy taka Azarenka przegra z Radwańską w dwóch setach. Z Radwańską Urszulą. Szarapowa zaś każde z takich krótkich spotkań będzie przegrywać wtedy do ucha.

Kierując się ku poincie. Taki jest w tenisie od wielu lat „trynd”, że finezja nie jest w cenie. Przynajmniej tej najwyższej. Dlatego też, mimo że mamy najbardziej finezyjną zawodniczkę świata to o miano światowej jedynki będzie jej niezwykle, albo jeszcze niezwyklej, trudno. To mnie strasznie wkurza, ale cieszę się, ze Polskę reprezentują w tym sporcie kobiety, a nie jakieś robokopy. Wszystko jedno pierwszej, drugiej czy trzeciej generacji.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości