Tak na zdrowy rozum to wczorajszy sprawdzian naszej piłkarskiej kadry przysłużył się chyba najbardziej właśnie legioniście. Nawet dla pana Smudy musi stać się po wczorajszym meczu jasne, że żaden piłkarz, również jego ulubiony, po półtora roku przerwy w grze nie jest w stanie grac nagle na poziomie sprzed kontuzji. Sebastian Boenisch nie jest w stanie, niestety, pomóc na ME naszej reprezentacji. Co konstatuję ze smutkiem, bo w normalnej dyspozycji jest to niewątpliwie futbolista znacznie lepszy od zawodnika Legii. Co było wyraźnie widać wtedy, gdy grał w kadrze dwa pierwsze mecze w karierze. Panu Smudzie natomiast należy się wyjaśnienie, że teraz mamy zupełnie inną sytuację i to, że półtora roku temu tenże Boenisch wprowadził się do kadry rzeczywiście świetnie nie znaczy, że ma teraz wychodzić na boisko w pierwszej 11-tce. Idąc bowiem tym tokiem rozumowania możnaby, panie Smuda, dojść do wniosku, żeby (z braku wartościowych zmienników Lewandowskiego) wypróbować w ataku dwóch Ernestów: Pohla i Wilimowskiego. A to byłoby nieco utrudnione, choćby z tego powodu, że obu panów nie ma już, jak mniemam, wśród żywych. Dzięki, że chociaż tego pan nam oszczędziłeś. A przecież nie musiałeś. W końcu skoro można powołać będącego w obecnej formie Matuszczyka, to można każdego.
Oprócz tego mecz pokazał, że nie wiadomo jak pierwsza, ale kadra zmienników praktycznie nie istnieje. Przystępując do mistrzostw Europy na własnym terenie Polska nie dysponuje prawie żadnym wartościowym dublerem. Mam tylko nadzieję, że w sobotę nie okaże się, że nie ma również pierwszej drużyny. Gdyby zresztą sugerować się doniesieniami prasowymi w tej sprawie, to już można pisać, że w dwóch jedenastych faktycznie nie ma. To, co zaprezentowali Murawski z Wasilewskim, a są podobno przeznaczeni do gry od początku, świadczy o tym bezspornie. Zresztą. W wypadku drugiego z nich, Marcina Wielkie Drzewo, było to wiadome grubo przed wczorajszym meczem. Jakieś kilka lat. A w zasadzie od momentu kiedy zagrał w kadrze po raz pierwszy.
Mecz wykazał ewidentnie inną ważną rzecz. Do odstrzału nadaje się, na dziś, niemal połowa z tych, którzy wystąpili na murawie stadionu w Lienz. A Smuda może wykluczyć z drużyny tylko trzech. Tych trzech to po prostu aż się narzuca. Sęk w tym, że kilku następnych też nic do drużyny nie wniesie. Łagodnie pisząc.
Cóż. Wypada liczyć więc na te dziewięć jedenastych. Przepraszam, osiem, bo dziewiąty to przecież Wawrzyniak. Nie jest wykluczone, że ci, których wczoraj nie widzieliśmy, jakoś nas do tego ćwierćfinału przepchną. Mimo Smudy i tych wczorajszych grajków na ławce. Czego im zresztą, przeciwnie niż Tomaszewski Jan, serdecznie życzę. Zgadzając się z nim w pewnych kwestiach (konkretnie np. w tej po co nam do szczęścia Matuszczyk, Polański albo, nie przyrównując, Smuda) ciekawym jednocześnie jak wyjdzie gościowi kibicowanie Niemcom. Szczególnie w sytuacji kiedy w ćwierćfinale napotkają na Polskę. Ten Jasiek to jednak lekkiego pierdolca ma. Bezwarunkowo. Przydałby mu się taki mocny prawy prosty między oczy. Na otrzeźwienie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości