Widzieliśmy w piątek jakie są realia. Nam starcza sił na 45 minut, a Sowiecja jest faktycznie w gazie i gra efektowny i jednocześnie skuteczny futbol. Wydaje się, że sytuacja jest bez wyjścia. Tym bardziej, że ze strony selekcjonera, a całego sztabu szkoleniowego wygląda zresztą że też, zawodnicy wielkiej pomocy się spodziewać nie mogą.
Więc co? Siąść i płakać? Może niekoniecznie. Ale trzeba zostawić na boisku wszystko, co się ma najlepszego. Serce, płuca i rozum. Przynajmniej ci, co posiadają. No i muszą grac jak niegdysiejszy faworyt rządzących krajem, Pstrowski. 300% normy! To oznacza, co najmniej, grę bez błędów w obronie, kreatywność przy konstruowaniu akcji i skuteczność przy ich wykańczaniu. Niemało i niełatwe do realizacji.
Dużo za to mogą pomóc nam, wbrew pozorom, same Ruskie. Po wygranej z Czechami nieprzebrana buta przebija z każdej ich wypowiedzi. Więc trzeba zaraz na początku gości trafić. A najlepiej dwa razy. Ruski, raz trafiony i zbity z tropu, z mety z siłacza potrafi stać się chłopcem do bicia. Przykładów, we wszystkich dyscyplinach sportu, od cholery. Pytanie czy znajdzie się ktoś kto będzie w stanie wspomóc Lewandowskiego. Bo sam rady nie da. Na pewno. Choćby nie wiem co robił.
PS
Te stado baranów z TVP już pieje, że wynik osiągnięty przez Polskę w zasadzie będzie nieważny. Ważne za to, jak wynika z rozmów Kurzajewskiego z platformianymi przydupasami na jakimś dachu, że żeśmy Europie zrobili igrzyska. Zmienili widać chłopcy nagle front. Jakby to określił Lato „o trzysta sześćdziesiąt stopni”. Ciekawe dlaczego?
Inne tematy w dziale Rozmaitości