Rezultat wczorajszego popołudniowego spotkania między Czechami a Grecją dawał Polakom przed wieczornym meczem pewien komfort. Dowiedzieli się mianowicie, że nawet przegrywając z Rosją na pewno przed ostatnią serią spotkań grupowych pozostaną w grze. Co by nie napisać, była to dobra wiadomość. Lepiej się chyba z taką świadomością gra.
No i grali lepiej. Przynajmniej niektórzy. Sam siebie przeszedł niewątpliwie Polański. Byłem, a i dalej (za to, co swego czasu powiedział o swojej przynależności) jestem, przeciwnikiem jego gry w reprezentacji Polski, ale obiektywnie stwierdzam, że to on wczoraj rządził i dzielił. I szło mu to naprawdę dobrze. Pracował za trzech, bo Murawski i Dudka odwalali standardową lipę. Niewątpliwie o klasę lepiej niż w piątek zagrał też Boenisch. Co nie znaczy, że grał tak, jak powinno się od niego wymagać. Wielkie brawa dla Perquisa. Nie wiem jakby to było z tyłu gdyby nie on. Wasilewski (który to już raz?) to dla każdego, nawet przeciętnego, napastnika bułka z masłem. A napastnicy z Rosji, co na tym turnieju jest widoczne, tacy sobie przeciętni nie są. Uświadommy sobie więc w końcu jaka odpowiedzialność każdorazowo spoczywa na obrońcy Sochaux. Imponuje mi na tych mistrzostwach Lewandowski. Żywcem. Nie jest może tak efektowny jak przy swoich kolegach w Bundeslidze, ale odwala wielką, nie do przecenienia, robotę. Wczoraj, momentami, skupiał na sobie uwagę 4-5 Rosjan! Jeśli we wszystkich meczach zagra tak jak w pierwszych dwóch to gumożujowi może braknąć kasy jak go będzie chciał kupić. I na koniec. Bardzo pewny, dużo pewniejszy od Szczęsnego, był także Tytoń.
Z drugiej strony. Nie wiem za co tyle achów zebrali Błaszczykowski z Piszczkiem. To znaczy wiem. Za brankę. Faktycznie – czapka z głowy. Ale ten pierwszy w pierwszej odsłonie to jakby go nie było, a tego drugiego też wielokrotnie widziałem w lepszej dyspozycji i wyższej formie. O Dudce, Wasilewskim i Murawskim już było, więc się nie będę znęcał. Obraniak, oprócz dwóch niezłych podań i pyskówki ze Smudą, zupełnie niewidoczny.
O trenerze najlepiej krótko. I tak jak on. Bez zmian. Jest jak było. Żadnej mobilności, reakcji na sytuację. Zmiana Dudki o dużo za późno. Chodzą słuchy, że po dwóch bardzo dobrych występach Tytonia chce wystawić Szczęsnego. Jeśli to zrobi to: 1. Żeby mu się czkawką nie odbiło 2. Po raz kolejny zdemotywuje piłkarzy, nie tylko Tytonia.
A nawiązując do tytułu. Któryś już raz wyszło na to, że Rosjanie, jak z nimi nawiązać w miarę równorzędną walkę, pękają. Wszystko jedno czy koszykarze, siatkarze, piłkarze ręczni czy kopacze. W tym upatrywałem już przed meczem szans na sukces i to się sprawdziło. Taka nacja. Gardzi i miażdży tych, którzy się jej boją, a sama wpada w niezdrowe nerwy kiedy trafia na przeciwnika, który nie chowa łba w piasek. Tak jest z nią zresztą nie tylko w sporcie. No i pod tym względem Polacy wczoraj sprostali zadaniu. Nie było pękania. I za to dzięki.
Wyniki obu wczorajszych spotkań powodują niewątpliwie jedno. Nie będzie żadnej końcowej rosyjsko-greckiej ustawki. A zdecydowanie takie zagrożenie istniało. Wystarczyło, żeby we Wrocławiu wczoraj był remis, a w Warszawie zwyciężyli Rosjanie. Ktoś ma wątpliwości jakim wynikiem zakończyłoby się wtedy sobotnie spotkanie w stolicy? Ja nie mam.
PS
Smuda znów pokazał klasę i kto on zacz. Podobno posadzi na ławce Obraniaka.Za słabą grę? Co to, to nie. W żadnym wypadku. Za to, że wyrażał niezadowolenie z decyzji trenera. Zakompleksiony, biedny pajac.Nie Obraniak, rzecz jasna. A FranPolowi dobrze. Niech wie kto tu rządzi.
PS2
Przy okazji zapraszam na mój sportowy blog "sport okiem HareM-a". Link jest w polecanych
Inne tematy w dziale Rozmaitości