Trener Fornalik, na szczęście, swój rozum ma i nie słucha złotych myśli i podpowiedzi piłkarskich filozofów pokroju Kowalczyka czy Dziekanowskiego, że wymienię tylko tych najzajadlejszych zwolenników wywalenia z kadry na zbity pysk francuskiego Polaka Ludovica Obraniaka.
Przypomnę, że tuż po meczu z Czarnogórą, niepomna na to, że remis w tym spotkaniu zawdzięczamy w dużej mierze temu właśnie kopaczowi (nie mylić, broń Boże, z Kopacz Ewą, której zawdzięczamy przede wszystkim świadomość, a nawet głębokie przekonanie, że w Smoleńsku przekopano miejsce katastrofy centymetr po centymetrze i to na głębokość metra), wymieniona dwójka celebrytów dla ubogich z uporem godnym lepszej sprawy przekonywała, bardzo nielicznych zresztą z powodu relacji pay per view widzów, że najwyższy czas na pożegnanie się z FrancuzoPolakiem na czas wieczny.
Nie powiem, że nie pamiętam słabych meczów Obraniaka w reprezentacji. Szczególnie ostatnio. Ale też doskonale pamiętam, że nawet grając słabo zawsze stanowił dla rywali spore, największe po Lewandowskim i Kubie, zagrożenie. Natomiast w większości spotkań jakie rozegrał w naszej kadrze grał na pewno zdecydowanie lepiej niż statystyczny reprezentant Polski. Na przykład Polak z krwi i kości Piszczek Łukasz. Nie mówiąc o takich graczach jak, przykładowo oczywiście, Murawski czy Wasilewski. Co więcej. W ostatnim czasie, kiedy nie grał, potrafiliśmy przegrać z takimi tuzami jak Estończycy. A z Mołdową wygraliśmy prezentując się tak topornie, że nie wiadomo jakim cudem do tego doszło. Aha. Przypomniałem sobie. Wymuszony karny.
Jest faktem, że mógłby się w końcu nauczyć mówić po polsku. I taki warunek można by mu wreszcie postawić. Byle nie dziś, bo dziś bez niego jest jeszcze gorzej jak z nim. I nawet jak nie porozumiewa się z resztą na boisku za pomocą języka to ta jego gra i tak wygląda dużo lepiej niż w przypadku „językowych”.
Fornalik to, widzę, rozumie. To dobrze, że wystąpił do UEF-y o skrócenie kary dla gracza Bordeaux. I dobrze, że Obraniak jest brany pod uwagę w kontekście meczu z Anglią. Chłop ma potencjał. Na warunki naszej reprezentacji ogromny. Co nie znaczy, że akurat przeciw Anglii musi na 100% grać. To pozostawiam trenerowi. Ale ktoś o takich umiejętnościach nie może pozostawać poza kadrą jeśli występują w niej jednocześnie tacy piłkarze jak Wasilewski, Wawrzyniak, Wojtkowiak, Borysiuk czy Grosicki. To się, po prostu, nie godzi.
I dobrze by było, żeby w końcu panowie rządzący na boisku, szczególnie Błaszczykowski, przestali go traktować jak przeszkadzające im w grze piąte koło u wozu. Jeśli Fornalikowi uda się ich do tego przekonać, to Polska może grać lepiej. Oglądałem w poprzedni weekend wyjazdowy mecz Bordeaux z Lyonem. Obraniak grał wątło. Ale znów miał duży udział przy obydwu bramkach. On ma po prostu dryg do gry z przodu.
Podsumowując. Nawyklinali tego Obraniaka, popsioczyli sobie na niego, powycierali nim gęby od ucha do ucha. Ale jak przyszło się zastanowić kim przyjdzie stawiać czoła Angolom to się okazało, że bez Ludo może nie ani rusz, ale może być trudniej. Zawszeć to dojść do takiego wniosku lepiej późno niż wcale.
Ciekawe co na to Kowalczyk z Dziekanowskim? Mam nadzieję, że po meczu z Anglią jeszcze raz będę mógł sobie na nich poużywać. Mogę jedynie zapewnić, że w miarę możności, nie omieszkam.
Inne tematy w dziale Rozmaitości