Środek piłkarskiej jesieni niby w pełni i niby wszystko przesłania. Lewandowski zdobywa ważne bramki. Tyle, ze tylko dla Niemców. Szczęsny i Boruc skutecznie bronią, ale tylko dla Anglików. Reszta naszych kopaczy, czy gra czy nie gra, to wszystko jedno. Bayernem Monachium czy innym Napoli to niech się zachwycają Niemcy albo Włosi. Ja nie umiem.
No więc sami powiedzcie. Nie pozostaje człowiekowi nic innego jak zacząć się podniecać nadchodzącą zimą. I w tym zakresie, wydaje się, że jest gorąco. Nie tylko ze względu na panujące na zewnątrz temperatury. Głównie dlatego, że za miesiąc początek najważniejszego, od czterech lat, sezonu.
Rok temu w Londynie zdobyliśmy raptem 10 medali. Wysyłając tam cały tabun sportowców i kilka tabunów różnego typu darmozjadów. Oficjeli znaczy. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Na tej samej zasadzie polski kibic musiał polubić dyscypliny zimowe. Ponieważ w Pekinie, przynajmniej ilościowo, też nie było lepiej.
A w takim Vancouver – było! I to o wiele. Nieporównywalnie skromniejsza, żeby nie napisać „ilościowo żadna” grupa osób zdobyła w sumie 6 krążków. Że niby to były tylko dwie osoby i fuks? Ten „fuks’ w postaci panczenistek znów zdobędzie w Soczi medal. To po pierwsze. A po drugie. Skoczkowie maja tym razem szanse nawet na kilka medali. I nie będzie to jeden goły Adam Małysz. Tym razem będzie to aktualny mistrz świata Stoch, przyszły mistrz swiata Kot i drużyna, w której też może być jeszcze paru przyszłych mistrzów świata.
O Justynie w ogóle nie wspominam, bo kto jak nie ona? Oczywiście wiele zależy od tego ile koksu trenerzy wstrzykną Norweżkom i czy WADA, albo jak to się tam zwie, w końcu się za nie weźmie. Podejrzewam, że niekoniecznie. Trzeba z tym będzie pewnie czekać do pierwszej dopingowej narciarskiej śmierci choć, jak wskazuje przypadek norweskiego mistrza w pływaniu, niekoniecznie musi to być podawane do publicznej wiadomości. Śmierci oczywiście nikomu nie życzę, nawet za cenę złota dla Justyny. Zdecydowanie bym wolał, żeby Meryt Steryd i jej kumpele zamiast umierać najzwyczajniej w świecie się opamiętały. Dziś wydaje się to, to opamiętanie, marzeniem sciętej głowy, ale niezbadane są wyroki Boskie.
Biorąc pod uwagę, że oprócz wymienionych wyżej sportowców mamy jeszcze bardzo dobre, zdobywające w zeszłym sezonie medale najważniejszych imprez światowych, biathlonistki oraz paru innych , reprezentujących wysoki i międzynarodowy poziom, panczenistów, to tych naszych „obarczonych” dużym prawdopodobieństwem zdobycia medalu zimowych sportowców, trochę jest. Żeby się nie okazało, że zdobędą więcej medali od sportowców dyscyplin letnich. Bo wtedy tych ostatnich, chcąc nie chcąc, będziemy musieli przechrzcić ze sportowców uprawiających dyscypliny letnie na „letników”.
Inne tematy w dziale Rozmaitości