Piszę, oczywiście i a jakże, o skokach narciarskich. To, co się wydarzyło wczoraj w Klingenthal napawa, z jednej strony, radością, a z drugiej grozą.
Radością, bo to co pokazali 9przez cały weekend) Polacy, każe (po raz pierwszy w historii) widzieć w nich głównych kandydatów do zwycięstw. Zarówno przez okrągły sezon jak i na głównej jego imprezie. W rewelacyjnej wprost formie znajduja się Żyła, Biegun i Ziobro. Widać, że nieco innym cyklem, z akcentem chyba na Soczi, idą Stoch i Kot. A w odwodzie jeszcze Murańka, Kubacki, może Zniszczoł.
Grozą z dwóch powodów. Pierwszy. Wyniki zawodów coraz bardziej zależeć mogą od Tepesa i coraz dziwaczniejszych przepisów. Nawet jeśli jesteś zdecydowanie najlepszy w danym momencie na świecie, tak jak obecnie Żyła, możesz nie wywalczyć miejsca na podium zawodów. W jakimś tam Klingenthal jest do przełknięcia, ale w Soczi?
Drugi powód do grozy. Postawa Austriaków. Tym ludziom autentycznie wydaje się, że skoki narciarskie sa po to, żeby oni, i tylko oni, wygrywali zawody. Od kilku lat wszystko w tej dyscyplinie robione jest pod Schlierenzauera, Morgensterna i ich kompanów (z dwuletnią przerwą na Ammanna). To oni musza zawsze skakać w najlepszych warunkach, to oni mogą wykonywać gesty i wygłaszać opinie, które innych kosztowałyby, być może, karierę, i to dla nich można anulować niemal zakończone, wydawałoby się, całe kolejki skoków. Tak im to weszło w krew i w przekonanie, że wczoraj, niepomni na to, że Hofer musi też przecież respektować interesy gospodarzy (bo to o nich, a nie o Polaków mu chodziło, kiedy nie zgadzał się anulować wyników I serii), chcieli go ( i to wysoko postawiony reprezentacyjny oficjel) zwyczajnie i oficjalnie pobić.
To jest bardzo niebezpieczny precedens. FIS musi zareagować. Jeśli tego nie zrobi to znaczy, że następnym razem możemy się spodziewać, ze fochy Schlierenzauera odniosą skutek. A jeśli nie to, że Hofer dostanie od rodaków po mordzie. To ostatnie, tak czy siak, byłoby akurat czyms niewątpliwie dla skoków pożytecznym, ale z zupełnie innego powodu. Za całokształt się gościowi, uważam, należy. Łagodnie rzecz zresztą ujmując. Za permanentne faworyzowanie najlepszych reprezentantów niemieckojęzycznych nacji. Tak BTW. Byłoby niewątpliwie swoistym paradoksem gdyby dostał za to od AustriakówJ.
Wracając do tytułu. O tym, ze nasi będą przez cały sezon w wysokiej dyspozycji jestem przekonany, powiedzmy, raczej mocno. Natomiast tego, ze kiedy tylko się da, hofery będą próbować ustawiać wyniki konkursów i to na korzyść tych, którzy mówią ich językiem, tego jestem pewien w stu procentach.
I tak będzie już w tym sporcie do momentu, kiedy geszefciarzy nie zastąpią we władzach federacji uczciwi działacze. Pytanie czy to kiedykolwiek nastąpi.
Inne tematy w dziale Rozmaitości