Nigdy nie miałem specjalnie dobrego zdania o redakcji sportowej TVP. Zawsze uważałem, że sporo z dziennikarzy tam pracujących nie jest przygotowanych dobrze merytorycznie. A już ci komentujący skoki narciarskie, w szczególności. Ponieważ się tą dyscypliną trochę interesuję, strasznie mnie irytowało kiedy odkrywałem, że facet zarabiający krocie za to, że trzyma mikrofon i coś do niego mówi, często opowiada takie androny, których ja, zwykły kibic, wstydziłbym się chyba do końca życia. A tu, jeden z drugim, nic. Pełne zadowolenie z siebie i na drugi raz znów niewypał. I tak rok w rok, transmisja w transmisję.
O to jednak, co ekipa sprawozdawców telewizyjnych w składzie: red.red. Szaranowicz, Rudziński, Szczęsny, Kurzajewski i Heller zrobiła w kończący się właśnie weekend, nie posądziłbym ich jednak wcześniej nigdy. To nie był nawet klasyczny lobbing. To było coś znacznie więcej. Ciągłe, kilkugodzinne, trwające przez całą piątkową, sobotnią i niedzielną transmisje z Zakopanego, tokowanie mające jeden cel. Przekonanie ogólnopolskiej sportowej opinii publicznej, że Dawid Kubacki, zawodnik który wykonał w całym obecnym sezonie dwa przyzwoite skoki (obydwa w późną sobotę, a więc w sporej części już po tych rozlicznych monologach panów redaktorów i dyskusjach między nimi) powinien znaleźć się w ekipie skoczków jadących na igrzyska. On, a nie Klemens Murańka, który od ponad miesiąca niemal w każdych zawodach zdobywa pucharowe punkty, kończąc większość konkursów w czołowej 20-tce zawodników.
Panowie powtarzali to, z uporem godnym lepszej sprawy, przez cały czas i na różne sposoby. Jeden kończył, drugi podejmował wątek. Ponieważ wplątano w to również aktualnego selekcjonera i byłego fizjoterapeutę kadry (obaj udzielali wywiadów, w których sugerowali, że taki powinien być, nie wiedzieć czemu, wybór) wyglądało to na nic innego, jak szeroko zakrojona akcję promowania produktu o nazwie Dawid Kubacki. Produktu zawiniętego w piękne opakowanie, a w środku wartego dokładnie tyle, ile pokazał podczas swoich startów w tym sezonie.
Reguły, które podał PKOl były jasne. Liczył się okres między 20 grudnia i dniem dzisiejszym. Z kandydatów do wyjazdu do Soczi ma się wybrać pięciu. Pierwszych trzech bez łaski. Ci, którzy zdobędą w tym okresie najwięcej punktów w PŚ. Pozostałych dwóch wg uznania sztabu szkoleniowego, ale w oparciu o jakieś sensowne kryteria. Na przykład o takie, że są w wysokiej formie i dobrze rokują na igrzyska.
Do dzisiejszego konkursu ta najlepsza trójka to byli Stoch, Ziobro i Żyła. Po dzisiejszym konkursie Żyłę zastępuje Kot. Do obsady pozostają więc dwa miejsca i czterech skoczków: Kot (Żyła), Murańka, Biegun i Kubacki. Ewidentnie najmniejsze są dokonania Kubackiego. Nie może się równać nawet z przezywającym przez ostatni miesiąc znaczny spadek formy Biegunem. O Kocie (Żyle) i Murańce nie mówię, bo próby jakichkolwiek porównań ich osiągnięć z tegorocznymi wynikami Kubackiego brzmią po prostu groteskowo. Kubacki zdobył w tym okresie łącznie 30, a najsłabszy z pozostałych zawodników, Murańka o sto więcej. I co się okazuje? Okazuje się, że to nie jest ważne. Ważne jest przekonanie panów redaktorów, że jest inaczej. Dlatego tłuką to do głowy bez przerwy kibicom przez kilka godzin transmisji. Każde zdanie wypowiedziane przez każdego z nich, a słuchałem przez trzy dni w całości, miało na celu stworzenie wrażenia, że dla ludzi uczciwych i rozumnych (gdzie ja to już słyszałem?) innego rozwiązania być nie może.
Przerywam, bo właśnie mnie poinformowano, że połączone siły Kruczka i dziennikarzy zdecydowały, że do Soczi pojedzie Kubacki, a nie Murańka. I po co było, panie Kruczek, pierdolić o jakiejś zdrowej, sprawiedliwej, rywalizacji? Wybrałeś swojego faworyta, który w żaden sposób na to nie zasłużył. Pozbawiłeś młodego chłopaka motywacji do pracy. Dwóch młodych chłopaków, żeby być ścisłym, bo Bieguna pan skreśliłeś dużo wcześniej. Mimo, że wygrał Puchar Świata.
Wychodzi więc na to, że zadaniem dziennikarzy z TVP było przygotowanie miękkiego lądowania decyzji Kruczka, którą podjął dużo wcześniej, zupełnie nie licząc się z prezentowanymi przez zawodników w trakcie sezonu umiejętnościami. Ręce opadają.
Inne tematy w dziale Rozmaitości