Sprawa zabójstwa Aleksandra Litwinienki, byłego oficera FSB, otrutego w jednej z londyńskich restauracji, pozostaje nierozwiązana i budzi ogromne emocje. Większość mediów od początku starało się opisywać tę pogmatwaną i dramatyczną historię w sposób obiektywny i unikając niezdrowej sensacji. Jedynie „Gazeta Wyborcza” od lat snuje na temat śmierci Litwinienki niestworzone teorie spiskowe, oskarżając Kreml o zamach na życie dysydenta, podsycając nienawiść do Rosjan i kopiąc dołki pod rosyjsko-brytyjskim pojednaniem.
Wacław Radziwinowicz, „Wyuczony czekista”, GW, 30.12.2009
„(…) kiedyś Putin "po przyjacielsku" poprosił go [Tony’ego Blaira] o wydanie ukrywających się w Wielkiej Brytanii Czeczena Ahmeda Zakajewa i zbiegłego oligarchy Bierezowskiego. Blair odparł, że sam nie może, bo o ekstradycji w jego kraju decyduje niezależny sąd.W języku przywódców Rosji powołanie się w takiej sytuacji na niezależny sąd oznacza w najbardziej łagodnym tłumaczeniu "spadaj".Odpowiedź na to musi być ostra. Inny emigrant polityczny z Rosji Aleksander Litwinienko dostałwięc w listopadzie 2006 r. w Londynie śmiertelną dawkę polonu”.
Zbigniew Brzeziński, „Komunizm, kapitalizm, putinizm”, 01.05.2008
„Atmosferę polityczną kraju zatruwały też tajemnicze zabójstwa niezależnych dziennikarzy, wyraźna obojętność, z jaką reagował Putin na zamordowanie głównej przeciwniczki jego polityki w Czeczenii Anny Politkowskiej i publiczne przyznanie Federalnej Służbie Bezpieczeństwa (FSB) prawa do prowadzenia operacji zagranicznych z "licence to kill", wkrótce po czym doszło w Londynie do szokującego zabójstwa kłopotliwego dezertera z FSB Aleksandra Litwinienki. Wybrana metoda sugeruje chęć zamaskowania zleceniodawców, a zarazem chęć zadania ofierze jak największych cierpień mających być lekcją poglądową dla kandydatów na politycznychzdrajców FSB. To, że wskazany przez Brytyjczyków główny podejrzany o zabójstwo został posłem do Dumy, świadczy wymownie o wielkich zmianach, jakie zaszły przez ostatnie osiem lat w rosyjskiej etyce politycznej. (...) Zabójstwa Politkowskiej i Litwinienki skupiły największą uwagę mediów, a przecież nie były to odosobnione przypadki. W większości przypadków ofiara głosiła niewygodne poglądy polityczne, a sprawców nie aresztowano, co wzmaga podejrzenie, że zabójstwa miały podłoże polityczne i dokonano ich pod osłoną państwa”.
Jacek Szczerba, „Niekrasow: Putin, ty morderco!", 30.08.2008
„Bunt. Sprawa Litwinienki" Andrieja Niekrasowa, który ma dziśswoją polską premierę to interesujący dokument nakręcony w słusznej sprawie. Ale nawet w nim nie uniknięto filmowych chwytów na pograniczu manipulacji. Putin ma swojego Michaela Moore’a. (…) Film Niekrasowa o Litwinience to rzecz interwencyjna, odważna w odsłanianiu kulis władzy w Rosji. Obejrzawszy "Bunt", trudno nie zadać sobie podstawowego pytania: Dlaczego właściwie Rosjanie zdecydowali się zabić w Londynie Litwinienkę (jeśli to rzeczywiście oni zrobili)? I to dziś, w czasach gdy media całego świata natychmiast robią z tego typu zdarzenia aferę na cztery fajery. Czy on naprawdę aż tak bardzo zagrażał Rosji? A może jej włodarze mieli po prostu pewność, że Wlk. Brytania (czy szerzej ujmując - Zachód) ograniczy się tylko do protestów dyplomatycznych, a w gruncie rzeczy nie zrobi nic. Nie odważy się zadrzeć z Rosją, bo nazbyt jej zależy na dobrych z nią stosunkach. Mają przecież wspólnie do zrobienia wielkie interesy. I to jest chyba w tym wszystkim najstraszniejsze”.
Wacław Radziwinowicz, „Rosyjscy rycerze płaszcza i kindżału”, 09.12.2006
Wiele wskazuje na to, że zastrzelenie Anny Politkowskiej i otrucie Aleksandra Litwinienki to elementy zaciętej walki o władzę w Rosji przed zapowiadanym na rok 2008 końcem prezydentury Putina. (…) Opinia publiczna na świecie bez większych wahań uznała, że za zamordowaniem Litwinienki - który zmarł w londyńskim szpitalu otruty radioaktywnym polonem 210 - stoi Putin i jego służby. Ta wersja wydaje się najbardziej logiczna”.
Leopold Unger, „Artyści od Litwinienki”, 05.12.2006
„Był więc czy nie był artystą Mikołaj Chochłow, kapitan KGB, który w lutym roku 1954 wyposażony w papierośnicę zamienioną w pistolet z zatrutymi kulami zjawił się we Frankfurcie z misją zamordowania szefa pewnej rosyjskiej organizacji emigracyjnej? Albo był czy nie był artystą Bogdan Stasziński, też oficer KGB, weteran krwawych misji zagranicznych, który trzy lata później zjawił się także w Republice Federalnej i też w celu zabicia rosyjskiego działacza emigracyjnego? Tym razem przy użyciu metalowej rurki zawierającej truciznę, która spowodowała natychmiastową śmierć o symptomach podobnych do ataku serca. (…) No a zabójstwo Litwinienki jest czy nie jest arcydziełem? Człowiek czy też ludzie, którzy go otruli, są czy nie są artystami?”
Inne tematy w dziale Polityka