Analizując powieść Faraon doszedłem do wniosku, że struktury dzisiejszego świata to nic innego jak starożytny piramidalny system przez Prusa opisany. Skoro nasz rodak Aleksander tak wielkim prorokiem był, postanowiłem poszperać nieco w jego twórczości, żeby sprawdzić czy aby proroctwo zapisane w Faraonie nie jest jakimś li tylko przypadkiem;
17 — At, głupiś! — odparła matka i uciekła do swojej roboty... 50— Cicho, głupia, to ci przecie wyjdzie na zdrowie.
W powyższych wersach ukazano autorytatywność wynikającą z matczynego doświadczenia. Jak widać, autorytet poddaje w wątpliwość innokoncepcyjność, informując taką butność o głupocie. Jakby nie kombinować, autorytety mają na celu utrzymywanie istniejącego status quo, coby wszystkim szczęśliwie żywot upływał;
57Teraz Antek podbiegł do pieca i schwycił matkę za spódnicę. 58— Matulu! — zawołał z płaczem — a dyć ją tam na śmierć zaboli!…59 Ale tyle tylko zyskał, że dostał w łeb, ażeby nie przeszkadzał odmawiać zdrowasiek. Jakoś i chora przestała bić w deskę, rzucać się i krzyczeć. Trzy zdrowaśki odmówiono, deskę odstawiono. 60 W głębi pieca leżał trup ze skórą czerwoną, gdzieniegdzie oblazłą.
Okazuje się , że autorytety jednakowoż zawodzą, a finalnym efektem takiego autoryzowanego faux pas jest TRUP.
73 ... poradziwszy się kuma Andrzeja postanowiła oddać chłopca na naukę
Matka Antka była autorytetem tylko dla własnych dzieci, dla siebie samej już być nim nie potrafiła. Kobietę wychowano w systemie PIRAMIDALNEJ hierarchiczności, stąd też i dziwić się nie należy, że osoby takie autorytetów wciąż potrzebują. Autorytet kum Andrzej doradził przeto, coby Jantek nauków pobierać naczął;
87— E! Cóż to znaczy abecadło — odezwał się drugi gospodarz.
88— Jużci, że znaczy — rzekł pierwszy. — Nibyście to nie słyszeli, co nieraz nasz wójt powiadają: „Żebym ja choć umiał abecadło, to bym z takiej gminy miał dochodu więcej niż tysiąc rubli, tyle co pisarz!”
Widać przeto jak na dłoni, że już w samym ABECADLE drzemią ogromne pokłady mądrości, a co za tym idzie w parze - możliwości. Już w XIX wieku jegomość znający abecadło, potrafił samodzielnie tyle dóbr z gminy wycisnąć, że klękajta narody;
https://businessinsider.com.pl/finanse/zadluzenie-gmin-w-polsce-dane-za-2017-rok/ey9160s
Skoro dzisiejsze gminy toną w długach, znaczy, że na przestrzeni wieków władze jednakowoż abecadło poznały, i jak podpowiada logika mogły się także tabliczki mnożenia nauczyć. Zatem zdaniem Polaka PRUSA najlepsza władza to taka, co to abecadła jednakowoż nie zna, albowiem gdy pozna, zrazu weźmie i gminę ZADŁUŻY.
101Chór zawołał: be! be! — ale Antek tym razem rzeczywiście się odznaczył. Zwinął obie ręce w trąbkę i beknął jak roczne cielę. 102 Śmiech wybuchnął w szkole, a nauczyciel aż zatrząsł się ze złości. 103— Hę — krzyknął do Antka. — Toś ty taki zuch? Ze szkoły robisz cielętnik? Dajcie go tu na rozgrzewkę. 104 Chłopiec ze zdziwienia aż osłupiał, ale nim się upamiętał, już go dwaj najsilniejsi ze szkoły chwycili pod ramiona, wyciągnęli na środek i położyli.105Jeszcze Antek niedobrze zrozumiał, o co chodzi, gdy nagle uczuł kilka tęgich razów i usłyszał przestrogę:106— A nie becz, hultaju! A nie becz!
Powyższy opis ukazuje narodziny nowego Antkowego autorytetu. Według Prusa autorytet stanowi coś, czego trza się BAĆ. Bez poczucia strachu autorytety stają się FIKCJĄ;
110— Jak się ta litera nazywa? — pytał nauczyciel. 111— A! — odparł chłopiec. 112— A ta druga? 113Antek milczał. 114 — Ta druga nazywa się be. Powtórz, ośle! 115Antek znowu milczał. 116— Powtórz, ośle, be! 117— Albo ja głupi! — mruknął chłopiec, dobrze pamiętając, że w szkole beczeć nie wolno. 118— Co, hultaju jakiś, jesteś hardy? Na rozgrzewkę go!…
Jak widać, autorytety domagają się od nas DUALIZMU. Człek poddany działaniu profesjonała musi nauczyć się której z dwóch istniejących prawd w danym momencie użyć, coby arbitra zadowolić. Kto sztuki tej nie zakuma, bez adwokata przenigdy sobie nie poradzi;
135Antek przecierał oczy, wychylał się, oglądał napisany na tablicy wyraz, ale domu żadnym sposobem zobaczyć nie mógł. Wreszcie trącił swego sąsiada i spytał:136— Widzisz ty tę chałupę, co o niej profesor gadają?137— Nie widzę — odparł sąsiad. 138— Musi to chyba być łgarstwo! — zakonkludował Antek.139 Ostatnie zdanie usłyszał nauczyciel i krzyknął:140— Jakie łgarstwo? Co łgarstwo? 141— A to, że na tablicy jest dom. Przecie tam jest ino trochę kredy, ale domu nie widno — odparł naiwnie Antek. 142 Nauczyciel porwał go za ucho i wyciągnął na środek szkoły.143— Na rozgrzewkę go!
Prus gada, że autorytet musi posiadać aparat przymusu, albowiem bez autorytatywnej PRZEMOCY nawet wieśniak ANTEK mądrość BIEGŁEGO kwestionuje. Zdaniem Prusa, jeśli człek potrzebuje autorytetu, musi wpierw grosza zarobić, albowiem arbitraż kosztuje;
161— Jeżeli tak, to Antek nie ma po co chodzić do szkoły. Ja tam sobie nad nim darmo ręki zrywać nie będę. Taka nauka jak moja to nie dla biedaków.
Niepłacącego za NAUKI z uczelni przeto wyrzucono. Kum Andrzej postanowił sprawdzić, czy zainwestowane środki w edukację Antka, przyniosły jakieś profity;
165— Cóżeś się ty, wisusie, nauczył przez te dwa miesiące? — pytał go Andrzej. — Przecie matka wydali na cię czterdzieści groszy…167— Com się tam miał nauczyć! — odparł chłopiec. — Kartofle skrobią się tak we szkole, jak i w domu, świniom tak samo daje się jeść. Tyle tylko, żem parę razy profesorowi buty wyczyścił. Ale za to porwali na mnie odzienie przy tych tam… rozgrzewkach… 168— No, a z nauki toś nic nie połapał? 169— Kto tam co połapie! — mówił Antek. — Jak nas uczy po chłopsku — to łże. Napisze se na tablicy jakiś znak i mówi, że to dom z izbą, sienią, z obrazami. Człowiek przecie ma oczy i widzi, że to nie jest dom. A jak nas uczy po szkolnemu, to kat go zrozumie! Jest tam paru starszych, co po szkolnemu pieśni śpiewają, ale młodszy to dobrze, jak się trochę kląć nauczy… 170— Ino kiedy spróbuj gadać tak paskudnie, to ja ci dam! — wtrąciła matka.
Antek w szkole nauczył się jeno przeklinać, albowiem wszystko inne umiał i bez szkoły. Matka zabroniła chłopcu kląć, zatem jego płatna edukacja psu na budę poszła , gdyż niczego innego się tam nie nauczył, jak tylko wiedzy, z której matka zabroniła mu korzystać.
181Nareszcie kum Andrzej, wierny przyjaciel osieroconej rodziny, wyrobił Antkowi miejsce u kowala, w drugiej wsi.
Na wniosek autorytetu kuma Jędrzeja, Antek poszedł tym razem do mistrza kowala nauk pobierać, choć chłopak marzył by sztukę stawiania WIATRAKÓW poznać. Gdyby Antek nie słuchał AUTORYTETÓW toby zrealizował swoje marzenie, a nasza ojczyzna mogłaby dzisiaj sporo na tym zyskać;
http://libtech.com.pl/elektrownie-wiatrowe-tego-chca-polacy/
Nieprawdaż , że Bolesław Prus wielkim prorokiem był? Ci co to Antka wzięli i przeczytali, sporo na tym zarobili;
185 Kowal, dzisiejszy opiekun Antka, był człowiek nijaki. Kuł żelazo i piłował je ani źle, ani dobrze. Czasami walił chłopców, aż puchli, a najwięcej dbał o to, żeby się zbyt prędko nie wyuczyli kunsztu. Bo taki młodzik wyszedłszy z terminu mógłby pod bokiem swemu rodzonemu majstrowi kuźnię założyć i zmusić go do staranniejszej roboty!…
Mistrz kowal lał przeto po pyskach wszystkich pretendentów kowalstwa, coby autorytet jakikolwiek posiąść, albowiem jak pisze Prus , ów kowalski mistrz piłował żelazo ni dobrze ni źle, zatem autorytetem w innej dziedzinie jak kowalstwo musiał się naprędce stać. Prócz tego mistrzu kowal skrzętnie pilnował, żeby się czasem który abiturient czego od niego nie nauczył, śpiewając przy tym "Kiedy ranne wstają zorze";
183 ...Antek począł dąć pękatym miechem, a inni, śpiewając z majstrem Kiedy ranne wstają zorze, poczęli kuć młotami rozpalone żelazo ...
Zapodana światu kowalska sielanka trwała aż do czasu;
200Tymczasem do kuźni przyszedł chłop z koniem do okucia. 201 Ujrzawszy go terminatorzy zawołali: 202— Nie ma majstra, dziś robi z sołtysem płukanie! 203— A z was to żaden nie potrafi szkapy okuć? — spytał markotnie gospodarz.204— Kto tam potrafi! — odparł najstarszy terminator. 205— Ja wam okuję — odezwał się nagle Antek.
Pod nieobecność kowalskiego mistrza, Antek broniąc autorytetu kuźni postanowił osobiście szkapę chłopu podkuć;
209 Jak raz przyszedł na tę chwilę i majster. Opowiedziano mu, co się stało, okazano podkowę i gwoździe. 210 Kowal obejrzał i aż przetarł krwią nabiegłe oczy.211— A ty gdzieś się tego nauczył, złodzieju? — zapytał Antka.
Majster kowal nazwał Antka złodziejem. Co Antek ukradł mistrzowi? Ano nic, albowiem twórcą kowalstwa nie był przecież XIX wieczny opój, jeno kto inny;
Wj25,31
31 Zrobisz też świecznik ze szczerego złota. Z tej samej bryły wykujesz świecznik wraz z jego podstawą i jego trzonem; jego kielichy, pąki i kwiaty będą z jednej bryły. - BT
Co prawda w znanej nam Biblii przypadkowo brakuje opisu poszczególnych czynności KOWALSKICH niezbędnych do ODKUCIA starożytnego świecznika, ale kto by się tam panie święty takimi drobiazgami przejmował. Od czego jest SZKOŁA?
Według obstalunku Antek miał uczyć się u mistrza kowala 6 lat, coby kozę podkuć umiał, a nauczył się tego w kilka dni. Moja historia pokazuje, że w XIX wieku i tak szybko nauczano, albowiem ja uczyłem się lat 14, coby wiedzieć w jakiej temperaturze żelazo z węglem się brata;
https://inzynierjakosci.pl/2017/11/uklad-zelazo-wegiel-lub-zelazo-cementyt/
Na co mi toto było potrzebne? Ano na nic , jednakowoż cóż to byłby za mechanik co to nie ma w pamięci procesów w martenie zachodzących. Inni uczniowie wcale lepiej ode mnie nie mają;
"Kubeł zimnej wody na głowę dostała świeżo po studiach. – Na jednej rozmowie o staż w kancelarii usłyszałam, że pierwszy miesiąc będę parzyć kawę, a przez drugi kserować dokumenty – mówi ... Kancelarie prawne w naszym kraju to forteca nie tylko dla nowicjuszy z branży, lecz także i dla zwykłych Polaków. "
https://innpoland.pl/125033,wrocila-z-wymiany-i-stworzyla-wyszukiwarke-prawnikow-oto-historia-prawos-pl
Jak widzimy, Prusowy opój kowal nie był wcale takim kiepskim NAUCZYCIELEM, bo chociaż Antkowi na własną robotę gapić się pozwalał, co prawda przez roztargnienie - gdy chłopiec darmo miechem pękatym dął. XIX wieczny krwistooki kowal miał jeszcze jedną wspaniałą cechę, nie UKRYWAŁ, że swej wiedzy nikomu i pod żadnym pozorem nigdy nie przekaże, przez co ze złudzeń Antka szybko wyleczył, choć jako kowal medycyny przecież nie studiował ;
278— No, chłopcze! Zabieraj się! Komu w drogę, temu czas.279 Antek podpasał sukmanę rzemykiem, przewiesił torbę z narzędziami przez jedno ramię, a kobiałkę przez drugie.280 Gdy już wszyscy gotowi byli do drogi, chłopiec ukląkł, przeżegnał się i ucałował klepisko chaty jak podłogę kościelną. Potem matka wzięła go za jedną rękę, brat Wojtuś za drugą i jak pana młodego do ślubu wiedli go oboje najukochańsi na próg świata.
Antek musiał pójść w świat, żeby jego matka miała co do gara wrzucić. Nowela ta pochodzi z 1880 roku. Wówczas w świat odszedł jeno Prusowy Jantek, a dzisiaj w świat odchodzić muszą już niemal wszyscy POLACY. Widać kowalowa retoryka obowiązuje w naszym kraju do dziś, a nawet można rzec, że przybrała na sile. Wygląda na to, że zdaniem XIX wiecznego literata Prusa zmierzamy w złym kierunku, choć pstrokaty telewizor zapewnia o niebywałym sukcesie odniesionym ostatnimi laty, przemilczając li tylko kto, gdzie i komu odniósł nasz sukces...
marekpolandia2