BICO BICO
42
BLOG

EUROPEJSKI TRYBUNAŁ PRAW CZŁOWIEKA - SKARGA cd.

BICO BICO Polityka Obserwuj notkę 0

6 marca

W żadnym kraju członkowskim Unii Europejskiej, ani też kandydackim, choć przestępstwa oczywiście się zdarzają, to nie jest tak jak w Polsce, gdzie obywatel wypełniając wynikający z obowiązującego porządku prawnego obywatelski obowiązek, polegający na zawiadomieniu organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości o przestępstwie na szkodę osób prywatnych i skarbu państwa, napotyka na taką otchłań zła, czynionego przez świadomych swej dożywotniej bezkarności stróżów prawa.

Europejczyk oznacza rozległą wiedzę, kulturę osobistą, spełnianie najwyższych standardów zawodowych i etycznych.

Czyż sędziowie prowadzący per fas et nefas proces sadowy, lekceważąc dowody a nawet je ukrywając, w sposób oszukańczy i odwetowy i według procedury bezczelnego nieliczenia się z obowiązującym prawem, w celu niegodziwym, bo po to, by przestępcy uniknęli konsekwencji prawnych swych czynów karalnych, nie podważają opinii, że Polska jest państwem prawa, oraz nie budzą uzasadnionej wątpliwości czy Polska jest odpowiednim kandydatem do Unii Europejskiej.

Uważam, że choć kwoty mleczne, kształt ogórków i wymiary śledzi, oraz kąt nachylenia półek w klatkach dla drobiu grzebiącego są bardzo ważne, to jednak nie powinny być stawiane wyżej w negocjacjach przedakcesyjnych, niż sprawiedliwość i prawa i wolności obywatelskie.

Biorąc przykład z Franza Fischera, Antonio Vittorino, też powinien przedstawić Polsce warunki i od ich spełnienia uzależnić przyjęcie Polski do Unii Europejskiej.

W moim przekonaniu minimum tych warunków to:

- sprawiedliwe osądzenie wszystkie afery ujawnione przez dziennikarzy,

- zaprzestanie nękania dziennikarzy, którzy te afery ujawnili,

- usunięcie z zawodu tych sędziów, którzy sprzeniewierzyli się niezawisłości sędziowskiej i ślubowaniu sędziowskiemu,

- nakazać przebywanie w jak najdalszej odległości od miejsca, które nazywa się sądem, wyzutych z człowieczeństwa różnych typów spod ciemnej gwiazdy o bezczelnych twarzach, zatwardziałych sercach i wynaturzonej logice prawniczej, oraz wszelkiej maści oszustom, krętaczom i manipulatorom, poprzebieranym w adwokackie, prokuratorskie i sędziowskie togi, chroniących się za immunitetami.

- Tego wymaga dobro wymiaru sprawiedliwości i interes naszego państwa i

społeczeństwa.

   Bo to właśnie przez takich sędziów, dochodzenie swych słusznych praw przed polskimi sądami jest drogą, która wiodła między Scyllą a Charybdą.

 Nie altruizm czy szczególne umiłowanie praw człowieka i praworządności są powodem takiego podejścia sędziów do przestępców. powód jest inny i bardzo prosty, przestępcy w odróżnieniu od ich ofiar dysponują kasą.

 To są osoby, które immunitet sędziowski traktują jako dożywotnią gwarancję bezkarności a niezawisłość sędziowską, jako prawo do czynienia bezprawia w postaci szwindli prawnych i przekrętów sądowych, za które przed nikim nie odpowiadają, gdyż ci co sprawują nadzór nad nimi, są porównywalnej nieskazitelności, a im wyżej tym gorzej z tą nieskazitelnością.

Zdaniem zmarłego niedawno Marka Nowickiego, z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, jeśli mamy do czynienia z sędzią, który jest gotów stosować każde prawo, także sprzeczne z powszechnie uznanymi w świecie zasadami sprawiedliwości i standardami praw człowieka, to należy wątpić, czy ma on kwalifikacje, by być sędzią.

Czyż nie sprzeniewierza się zasadzie niezawisłości sędziowskiej i sędziowskiemu ślubowaniu, ktoś kto jest skłonny karać ludzi za próbę korzystania z praw i wolności człowieka, a przecież w tym procesie, którego efekt jest przedmiotem mojej skargi, wszystkie te nadużycia miały miejsce.

Parafrazując Alexisa de Tocquevillea, można powiedzieć, że sędziowie są ważni nie z powodu dobra które czynią, lecz z powodu zła, któremu powinni zapobiegać.

Pozwani dokonali bardzo poważnych przestępstw kryminalnych, i mimo, że zostali złapani na gorącym uczynku za rękę, to przed sądem szli w zaparte, zachowując się według reguł obowiązujących w świecie złodziejskim, twierdząc, że to nie ich ręka.

Także zachowanie ich pełnomocników, którzy są przecież pomocnikami wymiaru sprawiedliwości, było kłamliwe, nachalne i bezpardonowe. No ale jaki wymiar sprawiedliwości tacy jego pomocnicy.

Skandaliczne zachowanie pozwanych oraz ich pełnomocników, nie było dla sądu przeszkodą by ich nagrodzić nagrodą najwyższą, bo uwalniającą ich od odpowiedzialności karnej. A nawet zostali dodatkowo przez sąd nagrodzeni, zwolnieniem z opłat sądowych za apelację.

Skarga moja zbiega się jeszcze z jedną jakże ważną dla Polski rocznicą. Jest to 85 rocznica odzyskania niepodległości po 123 latach zaborów.

 „Poczucie prawa dało nam wolność – Niechaj wolność zapewni nam prawa”. Są to słowa wypowiedziane przez prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego Franciszka Ksawerego Fiericha, dokładnie 84 lata temu. Znakomitemu znawcy prawa procesowego i współautorowi polskiej procedury cywilnej, chodziło o prawo stosowane w codziennej praktyce a nie prawa na papierze, stanowiące jedynie fasadę i listek figowy.

Przemawiający z tej właśnie okazji pan prezydent Aleksander Kwaśniewski, głównie do władz kierował swój apel o uczciwość. Czy apel ten przyjął do siebie stojący obok pana prezydenta prof. LECH GARDOCKI, tego nie wiem. Wiem natomiast, że jako pierwszy prezes Sądu Najwyższego, który jak stanowi art. 183 ust.1 Konstytucji, sprawuje nadzór nad działalnością sądów powszechnych, a więc rejonowych, okręgowych, apelacyjnych i Sądu Najwyższego w zakresie orzekania, powinien.

Bo to sędziowie z woli narodu mają czynić sprawiedliwość, która jest bezwzględnie niezbędnym fundamentem demokracji. To niedomagająca władza sądownicza jest praźródłem i praprzyczyną wszelkiego zła, które zawsze występuje w masce dobroci i szatach cnoty, dlatego jest takie niebezpieczne.

W ostatnich rozważaniach pierwszego prezesa Sadu Najwyższego zamieszczonych na łamach „Rzeczpospolitej” prof. Lech Gardocki ujawnił, że wpływające do niego skargi na sędziów, nie są kierowane przeciwko sędziom Sądu Najwyższego, lecz przeciwko sędziom sądów niższych instancji, i zawierają zniewagi i obelgi funkcjonariuszy publicznych jakimi są sędziowie, co jest przestępstwem ściganym z urzędu.

Szkoda, że pan pierwszy prezes Sądu Najwyższego, nie zadał sobie trudu przeczytania mojego pisma z dnia 17.02.2003 r. skierowanego do niego, lecz przekazał tę skargę Joannie Kuleszy Majsterkowicz, która jest sędzią Sądu Okręgowego

Abstrahując od treści, odpowiedzi jaką otrzymałem, pragnę zauważyć, że zatrudnianie jako szefów departamentów sędziów, którzy łączą obowiązki urzędnicze z orzecznictwem, jest sprzeczne z europejskimi standardami. A tak się dzieje także w Ministerstwie Sprawiedliwości, gdzie naczelnikiem wydziału skarg jest Marianna Zakrzewska, też sędzia Sadu Okręgowego.

W piśmie tym bez zniewag i obelżywych epitetów opisałem działanie prezesa Sądu Najwyższego prof. Tadeusza Erecińskiego, który, mimo że bezprawność poczynań Sądu Okręgowego i Apelacyjnego dowiedziona została ponad wszelką wątpliwość i wykazałem, że zaskarżony przeze mnie wyrok nie był efektem dochodzenia prawdy, ponieważ sędziowie zamiast dochodzić prawdy, świadomie ją fałszowali, to swoim postanowieniem oddalającym kasację, wyrokowi temu, nadał walor prawomocności i status powagi rzeczy osadzonej.

Swoja bezprawną decyzją, prezes Sądu Najwyższego spowodował, że udokumentowane oszustwo, które mnie spotkało jest bezkarne i nieodwracalne, a nawet nagrodzone. Albowiem nie było dla niego istotnym zagadnieniem prawnym, zarzut błędnej interpretacji, węzłowych dla sprawy przepisów, naruszeniu szeregu norm prawa oraz pominięcie bezspornych faktów i zebranych w sprawie niepodważalnych dowodów.

Tak właśnie działa polski wymiar sprawiedliwości, którego działania nadzoruje Sąd Najwyższy i jego prezes.

Prof. T. Ereciński, zlekceważył zarówno służebną rolę kasacji wobec ogółu obywateli, jak i to, że rozpoznanie kasacji leży także w interesie publicznym, a jej odrzucenie, jest sprzeczne z konstytucją i postanowieniami wiążącymi Polskę z konwencjami międzynarodowymi. Chyba zabrakło innych jeszcze oprócz niepodważalnych dowodów załączników, ułatwiających dochodzenia w Polsce prawdy i sprawiedliwości. Być może w tym należy upatrywać odpowiedzi na pytanie, jak to się dzieje, że w coraz biedniejszych sądach, coraz trudniej napotkać biednego sędziego.

Najbardziej ponury i mroczny okres naszej powojennej rzeczywistości, Stefan Kisielewski nazwał „dyktaturą ciemniaków”, uznając to za coś najgorszego co mogło nas spotkać. Tymczasem jesteśmy światkami a także ofiarami czegoś jeszcze gorszego, czego nie przewidział nawet nieodżałowany Kisiel. Bo oto teraz mamy dyktaturę prawni/a/ków.

Zgadzając się z prof. L. Gardockim, że używanie obelżywych epitetów i obrażanie sędziów są niedopuszczalne i powinno być ścigane, zauważyć jednak trzeba, że niedopuszczalne jest także działanie sędziów na szkodę społeczeństwa i interesu społecznego. Gdyż sędziowie mają konstytucyjny obowiązek dbania o interes społeczny.

Gdyby jednak informacje w moim piśmie z dnia 17.02.2003 r, pierwszy prezes SN uznał za mało wiarygodne jako skażone subiektywną oceną, do której mam prawo, to proszę o zajrzenie do akt sprawy o sygn. IIIRN 199/00, IIIRN 133/01 oraz IIIRN 91/01.

Przyglądając się tym aktom łatwo przekonamy się, że brytyjsko – amerykańska spółka o nazwie Ford OMC – Motors Ltd., założona przez LUDWIKA OPIELĘ, której kapitał założycielski wynosił 10 tys. zł., która oprócz statutowej działalności, prowadziła przestępczą działalność gospodarczą, nie była jedyną, która otoczona została ochroną prawną polskiego wymiaru sprawiedliwości. Także Fiat Auto Poland, której prokuratura postawiła zarzuty łamania prawa, dzięki wyjątkowej przychylności władzy sadowniczej uniknęła odpowiedzialności karno – skarbowej. A stało się tak dlatego, że sędziowie Sadu Najwyższego i rzecznik praw obywatelskich prof. ANDRZEJ ZOLL, wbrew konstytucji i ustawie o RPO, uznali, że zagraniczna komercyjna firma to człowiek i obywatel i że jego prawa i wolności zostały zagrożone.

Trudno o lepszy dowód na to, że jeżeli chodzi o prawidłowe funkcjonowanie polskiego wymiaru sprawiedliwości, to zaczynamy coraz szybciej oddalać się od cywilizowanego świata. To patologia, która wymknęła się spod wszelkiej kontroli. Likwidacja tej patologii jest najważniejszym zadaniem dla polskiego wymiaru sprawiedliwości, niezależnie od tego czy wejdziemy do Unii Europejskiej.

Polska podlega bowiem jurysdykcji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka jako członek Rady Europy.

Żadne bezprawne działania państwa, przeciwko obywatelom i sprzeczne z dobrem wymiaru sprawiedliwości, nie mogą być tolerowane.

Jednak polska sprawiedliwość postanowiła oślepnąć, ale nie ślepotą bezstronności, lecz tą która udają hipokryci, po to, by nie widzieć zła, jakie rzekomo w imię dobra czynią

Żaden język świata, nie jest na tyle bogaty, by opisać niegodziwości jakich doznaliśmy, od polskiej władzy sądowniczej.

Ponieważ zastosowano wobec nas działania przekraczające granice prawa, polegające na ograniczeniu możliwości korzystania z fundamentalnych praw i zagrażające naszemu bezpieczeństwu, dlatego wobec skali i agresji działań zdecydowaliśmy się na wniesienie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W nadziei, że mądre francuskie powiedzenie „il y a des juges a Berlin – jeszcze prawo góruje nad samowolą władzy”, znajdzie potwierdzenie także w mojej skardze.

A swoją drogą, cóż to za biedny kraj i godni współczucia jego obywatele, którzy z własnych podatków utrzymują sędziów, a ci po sprawiedliwość wysyłają ich na obczyznę. cdn.

BICO
O mnie BICO

Interesuję sie działalnością polskiego wymiaru sprawiedliwości, szczególnie władzą sądowniczą, a także orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka