BICO BICO
31
BLOG

EUROPEJSKI TRYBUNAŁ PRAW CZŁOWIEKA - SKARGA cd.

BICO BICO Polityka Obserwuj notkę 0

10 marca

Nawet z tak skrótowego przedstawienia stanu mojej skargi wynika jasno, że kluczowe znaczenie w mojej sprawie, ma nie przewlekłość, lecz bezprawność działania sędziów, a w związku z tym, proces był prowadzony w sposób niegodziwy, żenujący, sprzeczny z prawem i charakteryzował się przestępczą bezczynnością.

 Głoszone przez tzw. autorytety prawnicze teza, mówiąca o tym, że głównym a nawet jedynym problemem polskiego wymiaru sprawiedliwości jest przewlekłość postępowań sądowych, jest nie tylko nieprawdziwa, ale wręcz bardzo szkodliwa. Jak długo ta nieprawdziwa i bardzo szkodliwa teza, będzie tezą obowiązującą, tak długo będzie gwarancją jego niezmienności a nawet pogarszania, choć może się wydawać, że już gorzej być nie może.

 Przewlekłość wynikająca z bezczynności sędziów, jest z góry zaplanowaną i obliczoną na określony efekt, także finansowy, działalnością sędziowską. W Polsce przewlekłość wynikająca z zaplanowanej bezczynności nie jest niczym złym, dlatego nie jest napiętnowana, a bardzo często jest nawet sowicie nagradzana.

 Sędzia BARBARA PIWNIK, pierwszą rozprawę w sprawie FOZZ – u, wyznaczyła dopiero po dwóch latach i dziewięciu miesiącach od daty wpłynięcia aktu oskarżenia do sądu. Nie przeszkodziło to jej w awansie na ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Taka sama sytuacja dotyczy sędzi BEATY GÓRECKIEJ, której identyczny okres dwóch lat i dziewięciu miesięcy bezczynności w mojej sprawie, nie przeszkodził w awansie na sędziego sądu apelacyjnego. Sędzia PIOTR SCHAB, którego dokonania opisywane były wielokrotnie w kontekście przedawnienia sprawy palenia akt przez służbę bezpieczeństwa czy sprzedaż broni do Birmy, czy też nagminnego ginięcia akt, w wydziale którym kierował, również zasłużył na awans do sądu okręgowego.

Fundamentalną bolączką polskiego wymiaru sprawiedliwości, jest jakość jego kadr i brak ich gotowości do wypełniania roli, do której zostali powołani i za co biorą całkiem niezłe pieniądze i korzystają z bardzo wielu przywilejów, niedostępnych dla większości społeczeństwa, które wykonuje również pożyteczną pracę. Jeśli ktoś bierze pieniądze za coś czego nie robi, a zgodnie ze ślubowaniem sędziowskim powinien, to takie działanie nazywa się oszustwem a ci co tak robią, są oszustami. Albowiem działania wszystkich władz publicznych, nie wyłączając władzy sądowniczej, godzące w interes państwa lub jego obywateli, stanowią wystarczającą przesłankę by mieć uzasadnione podejrzenia o korupcję tych władz. O tym, że Polska nie jest państwem prawa, wypowiadali się wielokrotnie wszyscy dotychczasowi rzecznicy praw obywatelskich, także dwaj ostatni, którzy w sposób znaczący się do tego przyczynili. Atmosfera w polskich sądach porównywalna jest do tej opisywanej przez Kafkę, Gogola, Mrożka, Orwela czy Hallera w „Paragrafie 22”, gdzie fałsz, hipokryzja, strach, stały się częścią kultury korporacyjnej, zupełnie jak w prawdziwym totalitarnym systemie. Na tle tego co się dzieje w Polsce zwanej III Rzeczpospolitą, Sodoma i Gomora, to oazy praworządności i uczciwości. Słabość polskiego wymiaru sprawiedliwości, jest jednym z najbardziej jaskrawych i najbardziej groźnych przykładów degeneracji IIIRP. Dotychczasowe próby naprawy polskiego wymiaru sprawiedliwości, polegające na ciągłym zmienianiu przepisów, jest jak pudrowanie szamba i przypomina gest barona Munchausena,, który myślał, że wydobędzie się z bagna, ciągnąc się za włosy. Polskiemu wymiarowi sprawiedliwości, niezbędne są działania, dzięki którym, uwolniony zostanie od osobników o

mentalności łowców skór. W jakim państwie przyszło nam żyć, skoro chory cierpiący człowiek, wzywa karetkę pogotowia ratunkowego, ta przyjeżdża, lecz załoga karetki składająca się z lekarza i pielęgniarza, zamiast ratować chorego podaje mu pavulon, który go uśmierca. Taka sama sytuacja jest w sądzie, kiedy uczciwy i prawy obywatel, staje się ofiarą przestępców udających biznesmenów, więc idzie do sądu po pomoc, a tam sąd nie dość, że staje murem po stronie przestępców przeciwko uczciwemu człowiekowi, to mu jeszcze każe za to płacić. Jedyne co mi przychodzi na myśl w takiej sytuacji, to słowa wypowiedziane przez Bertolda Brechta, „napad na bank jest niczym w porównaniu z założeniem banku”.

 Jeśli chodzi o sprawiedliwość, która jest fundamentem państwa prawa, to w demokratycznej Polsce, czyli III RP jest gorzej niż w faszystowskich Niemczech, czyli III Rzeszy. W III Rzeszy sprawiedliwość przegrywała, ale z prawem, a w III RP sprawiedliwość przegrywa z bezprawiem.

 Finałem każdego procesu sądowego jest wyrok, który powinien zadośćuczynić także ewentualne szkody i krzywdy wynikłe ze zbyt długiego postępowania sądowego. Trudno sobie wyobrazić sytuację, że proces, którego w ogóle nie powinno być, lub w świetle niepodważalnych dowodów powinien zakończyć się już na pierwszej rozprawie, trwa osiem lat, bo tego wymaga dobro wymiaru sprawiedliwości, ale zakończył się wydaniem przez sąd sprawiedliwym wyrokiem, zostaje zaskarżony, a skarga dotyczy przewlekłości postępowania. Jeżeli natomiast przewlekłość postępowania, wynika ze zmowy sądu z przestępcami i ma służyć niegodziwości i jest sposobem uniknięcia przez przestępców kary, to trudno mówić o opieszałości, trzeba mówić o bezprawiu, które samo w sobie jest przestępstwem.

 Choć władza państwowa, wzięła na siebie całkowicie, ściganie, osądzanie i karanie, to tego nie robi. Odmawia się wszczynania postępowań, jeżeli nie da się odroczyć postępowania to się je umarza, jeżeli nie da się umorzyć, to się je przedawnia, jeżeli nie da się przedawnić to giną akta, a przecież jeszcze jest możliwość uznania przez sąd, że przestępstwo, w wyniku którego straty skarbu państwa liczone są w milionach, to jest to znikoma szkodliwość społeczna czynu.

 Najbardziej elementarne poczucie sprawiedliwości wymaga tego, by każde zło wyrządzone drugiemu człowiekowi było ukarane i to bez względu na to czy dokonał tego ktoś w kominiarce i kijem bejsbolowym w ręku, czy też w todze i łańcuchem z wizerunkiem orła w koronie na szyi. Tego wymaga ogólnie przyjęty ład prawny i porządek moralny.

 Fatalnego stanu, także w ocenie Rady Europy i Unii Europejskiej, polskiego wymiaru sprawiedliwości, nie są w stanie zmienić żadne choćby najbardziej doniosłe ustawy. Nowe przepisy są nam niepotrzebne, bo gwarancje już są. Nie wystarczy ratyfikować konwencje, gdyż nie sama ratyfikacja, ale jej wdrożenie i codzienne stosowanie jest najważniejsze dla przestrzegania standardów państwa prawa. Tymczasem w Polsce funkcjonuje takie przeświadczenie, podsycane przez rodzimych koryfeuszy, że wszystkie problemy da się rozwiązać zmieniając ciągle prawo. Czy ustawa o skardze na przewlekłość postępowania sądowego przyczyni się do poprawy naszego sądownictwa? Na pewno nie, bo ustawy nie zmieniają rzeczywistości. Poza tym sprawa odpowiedzialności funkcjonariuszy za szkodę wyrządzoną bezprawnymi decyzjami jest od dawna uregulowana w polskim prawie. Regulacje prawne muszą iść w tym kierunku, by odpowiedzialność za bezprawie nie było iluzoryczne i żeby poniósł je ten, kto bezprawia się dopuścił. Należy pilnie sprawić, by skutki odpowiedzialności finansowej, nie spadały na barki Bogu ducha winnego obywatela, który jest zwykle bezsilny wobec bezprawia władzy i sam jest jego ofiarą. To organa władzy państwowej, odpowiedzialne za ochronę konstytucyjnych praw obywateli, najskuteczniej je łamią.

 „Najpierw długo radzą mędrce, potem klecą coś naprędce”, tyle dobrego można powiedzieć o ustawie o prawie do skargi na przewlekłość postępowania sądowego, którą przygotowywano cztery lata.

 Jest bardzo symptomatyczne, że Polska, która została zobowiązana przez Radę Europy do wprowadzenia do swego ustawodawstwa środka odwoławczego na przewlekłe postępowanie już cztery lata temu, choć mogła oprzeć się np. na ustawodawstwie brytyjskim, gdzie instytucja przedawnienia prawie nie jest znana, to wybrała wzorzec włoski. Zważywszy na to, że Włochy, które przodują w liczbie skarg skierowanych do Strasburga, oraz to, że trzy lata temu Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że włoski system sądowy nie spełnia europejskich standardów, to liczenie na poprawę polskiego wymiaru sprawiedliwości, w dającej się przewidzieć przyszłości, graniczy z cudem. Chyba, że także za przykładem Włochów, wprowadzona zostanie coś na wzór akcji czyste ręce, w wyniku której aresztowano 2800 osób ze szczytów władzy, z czego osiemdziesięciu popełniło samobójstwo, na co raczej my liczyć nie możemy.

 Bicz na władzę, bat na władze, młot na władzę, to tylko niektóre z określeń jakimi ustawa, która weszła w życie 17 września br. i która ma być zbawieniem dla polskiego wymiaru sprawiedliwości została nazwana. Mnie z określeń świadczących o jej doniosłości, zabrakło tylko sierpa na władzę a jeszcze lepiej, gdyby to był sierp i młot razem. Tymczasem ustawa ta, ma czysto propagandowo – komercyjny charakter, o czym dobitnie mogli się przekonać pierwsi klienci sądu i pierwsze wyroki sądowe.

 Najgorsze jest to, że dla doraźnych celów, rażąco naruszono fundamentalną zasadę prawną, dzięki czemu oskarżeni stają się sędziami we własnej sprawie, co jest gwarancją, że władza sądownicza swój urząd będzie wykorzystywała do celów sprzecznych z tymi, do których została ustawowo powołana. Ustawa ta jest sprzeczna, także z inną fundamentalną zasadą prawną mówiącą o tym, że prawo nie może działać wstecz, o której tak mądrze mówił prof. Marek Safian, prezes Trybunału Konstytucyjnego, w czasie wykładu podczas uroczystej inauguracji sesji rocznej Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w dniu 25 stycznia 2001 r. Prof. Krzysztof Drzewiecki mówi o niej, że jest to paracetamol, typowy środek usuwający objawy choroby, lecz nie sięgający jej źródeł.

 Im bardziej wczytuję się w treść tej ustawy, tym bardziej ustawa ta, kojarzy mi się ze słynną sceną z filmu z udziałem Charlie Chaplina. W pewnym miasteczku był szklarz, który zatrudniał pomocnika, którego jedynym codziennym zadaniem, było stłuczenie jak największej liczby szyb, czym przyczyniał się do napełniania kabzy swojemu pryncypałowi.

 Mając powyższe na uwadze, zwracam się do Pana Kanclerza z uprzejmą prośbą o rozważenie czy dobro wymiaru sprawiedliwości, zasada słuszności i sprawiedliwości, oraz współżycia społecznego, nie przemawiają za tym, by skarga moja trafiła na wokandę Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

 Wszelkiej pomyślności z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku, oraz satysfakcji z decyzji podejmowanych w interesie i dla dobra wymiaru sprawiedliwości, życzy pozostający z wyrazami szacunku i poważania. cdn.

BICO
O mnie BICO

Interesuję sie działalnością polskiego wymiaru sprawiedliwości, szczególnie władzą sądowniczą, a także orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka