Marian Guzek Marian Guzek
410
BLOG

Wpadka Europy - strach powiedzieć w co

Marian Guzek Marian Guzek Gospodarka Obserwuj notkę 1

Artykuł dwóch profesorów Alojzego Z. Nowaka i Kazimierza Rycia, pod tytułem „Europa potrzebuje liberalnego Keynesa” („Rzeczpospolita”, 26.11.2013) może zaintrygować przede wszystkim przeciwników Johna Maynarda Keynesa. Skoro bowiem do naprawy Europy potrzeba kogoś, kto stworzył teorię interwencjonizmu państwa psującego mechanizm wolnego rynku, to jak z takiego kogoś można zrobić liberała? Dla nich autorzy mają jednak odpowiedź uspokajającą. Chodzi im bowiem o to, że „do dotychczasowego filaru fiskalnego zdecydowanie należy tworzyć rozwiązania pod nowy filar, nazwijmy go keynesowskim”. Precyzując swą myśl określającą to, co ma podtrzymywać ten filar, autorzy – dodając sobie odwagi wypowiedzią „…nie zawahajmy się stwierdzić”, zamieszczają ryzykowną, jak na swoje poczucie liberalizmu myśl: „Aktywna, ale i mimo wszystko określona rola państwa, nie tylko nie zaszkodzi, ale pomoże w wychodzeniu z (…) bardzo skomplikowanej, społecznie, dramatycznej sytuacji gospodarczej w wielu krajach”.

 

Zwolennicy Keynesa wiedzą natomiast, że uratował on klasyczną teorię liberalizmu gospodarczego jako podstawę polityki gospodarczej dzięki wykryciu poważnego błędu Adama Smitha oraz uzupełnieniu jego teorii o instrumenty antykryzysowe. Rzadko kto zasługuje więc bardziej niż Keynes na miano liberała. Lekko drwiący wobec niego tytuł cytowanego artykułu nie powinien pobudzać jego zwolenników do niepokoju o pozycję naukową Keynesa.

 

Plagi w Europie coraz większe

Główna część artykułu, zawierająca diagnozę istniejącego stanu gospodarki Unii Europejskiej nie budzi wątpliwości, a raczej zasługuje na uznanie za dociekliwe spostrzeżenia i przekonujące oceny narastających zagrożeń. Autorzy akcentują niepokojące pogłębianie się dysproporcji między ubożejącymi krajami Południa a „dyktatorskimi wierzycielami” Północy. Widzą też wadliwe metody władz organów unijnych w oddziaływaniu na zadłużone i obciążone ogromnymi kosztami utrzymywania nadmiernych zasobów niezatrudnionej siły roboczej kraje Południa. Podkreślając, że „zaciskanie pasa u dzisiejszych dłużników prowadzi do spadku ich PKB, wzrostu bezrobocia i wzrostu, a nie zmniejszenia, długu” autorzy pytają „jak długo dłużnicy mają pozostawać w tej pułapce?”. Nie tają też uogólniających sądów o nieskuteczności dotychczasowej polityki  gospodarczej państw UE i strefy euro, opartej na cięciach wydatków państw, nakłanianiu społeczeństw do zwiększania oszczędności oraz ograniczania niezbędnych regulacji państw i wspólnych organów wobec rynków. Przyznają nawet, że „należy tak samo zabiegać o dobrą jakość państwa, jak i uczciwą konkurencję – to po pierwsze, a po drugie – nie ma jednego uniwersalnego wzorca kapitalizmu i w nim roli państwa, a ten który jest uważany za uniwersalny, jest tylko wzorcem preferowanym przez rynki finansowe”.

 

Bardzo słusznie. A więc co to jest ten „uważany za uniwersalny”  wzorzec – w domyśle ustrój – i na jakiej podstawie doktrynalnej jest oparta tak źle oceniana przez autorów jego polityka gospodarcza oraz jacy to twórcy ze sfer naukowych wyróżnili się w stworzeniu podstaw tego ustroju i takiej polityki?

 

Autocenzura niezbędna?

Na to pytanie profesor Leszek Balcerowicz, znany specjalista od naukowego odróżniania prawidłowo myślących od oszołomów, odpowiedziałby zapewne: „w kraju wolnym i demokratycznym każdemu wolno stosować autocenzurę, jeżeli uzna ją za stosowną”.  Skoro tak, to możemy w omawianym przypadku uznać autocenzurę za niestosowną i stwierdzić, że taki ustrój ma nazwę „neoliberalizm”, a jego podbudowę doktrynalną stworzyli Friedrich Hayek i Milton Friedman. Za ten swój wkład do ekonomii otrzymali paranoblowską nagrodę Nobla, a dokładniej ustanowioną przez finansjerę z jej funduszu specjalną nagrodę z ekonomii określoną jako nagroda imienia Alfreda Nobla. Wprawdzie wręcza ją Król Szwecji, lecz od czasu, gdy już wiadomo, że doktryna ta jest oparta na fałszywych z naukowego punktu widzenia hipotezach, Król Szwecji, za radą swego Komitetu Noblowskiego, kompromituje się, co potwierdził również w roku 2013.

 

Pamiętamy też, że w okresie, gdy świat jeszcze nie wiedział o katastrofalnych skutkach wdrażania ideologii neoliberalnej w USA, głównie przez Alana Greenspana, Szefa Fed-u (banku centralnego USA) przez około 20 lat, również profesor Balcerowicz, nasz główny specjalista od wdrażania w Polsce tej ideologii we współpracy z profesorem Jeffreyem Sachsem z Harvardu, był przez amerykańskie środowisko akademickie typowany na kandydata do takiej nagrody. Pomimo, że ta propozycja nie została zrealizowana, Balcerowicz nie utracił swego zapału do propagowania ideologii neoliberalnej i ma w wielu ośrodkach akademickich w Polsce wciąż gorących zwolenników. Wprawdzie ci, którzy nie zachowują autocenzury nie mają u nas lepiej, ale przecież tego wymaga demokracja, aby nikt nie miał lepiej od zwolenników Leszka Balcerowicza.

 

Autorów cytowanego artykułu nie wypada namawiać, aby odstępowali od takiej demokracji. Należy natomiast zachęcić ich do tego, aby zamiast  taktycznych uszczypnięć J.M.Keynesa, który nie należy do ulubieńców neoliberałów, zechcieli zauważyć fakt, że do głównej ich propozycji – którą należy ze wszech miar popierać – wprowadzenia w Unii Europejskiej, a więc i w Polsce, polityki przemysłowej, cała twórczość Keynesa jest w niewielkim stopniu przydatna. Zajmował się on bowiem gospodarką jako całością, bez jej podziału na sektory, czy gałęzie jako dziedziny specjalizacji produkcji, a zwłaszcza specjalizacji eksportowej, mogącej wydatnie służyć zwiększaniu konkurencyjności kraju wobec zagranicy. Autorzy powinni byli zainteresować się w tym celu Davidem Ricardo oraz jego teorią przewag komparatywnych (o wdrożeniowej wersji rozwiniętego modelu przewag komparatywnych typu ricardiańskiego bliżej w: M.Guzek, Teorie ekonomii a instrumenty antykryzysowe. Oficyna Wydawnicza Uczelni Łazarskiego. Warszawa 2013, rozdz. 10, s.229-251).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka