Prof. Mariusz Orion Jędrysek Prof. Mariusz Orion Jędrysek
393
BLOG

Wywiad dla "Nasza Polska"

Prof. Mariusz Orion Jędrysek Prof. Mariusz Orion Jędrysek Polityka Obserwuj notkę 2

Wywiad dla tygodnika "Nasza Polska"

Z prof. Mariuszem-Orionem Jędryskiem, geologiem z Uniwersytetu Wrocławskiego, rozmawia Jacek Sądej

- Wszyscy w Polsce mówią dziś o gazie łupkowym. Proszę powiedzieć, jak wielkie zasoby posiadamy i jakie korzyści z tego wydobycia mogą mieć Polacy?


- To zależy, kto ocenia i kiedy. W 2006 r. z uporem szukałem inwestorów, eksperci uważali że gazu nie ma, wcześniejsze informacje o gazie w tego typu skałach zanegowano, wykonując wiele lat temu odwierty. Ale patrzeć - nie znaczy widzieć. Nie miałem wątpliwości, że rezydualny gaz jest w ilościach istotnych, bo od wielu lat prowadziłem badania dotyczące powstawania metanu i jego migracji w osadach. Poszukiwania jednak są drogie, a ryzyko ogromne - nie dziwię się, że nikt znaczący w Polsce nie chciał podjąć ryzyka. Dlatego szukałem inwestorów za granicą. Ja ich - nie oni mnie. W 2006 r. udało się wydać pierwsze w Europie koncesje na poszukiwania gazu w łupkach. W 2009 r. uważano, że zasoby gazu łupkowego w Polsce to co najmniej 1,4 bln sześc., potem 3 bln m sześc., a od pół roku szacuje się na 5,3 bln m sześc. A może być znacznie więcej, i to nie tylko w łupkach i nie tylko gaz - ropa naftowa również.

- Możliwości wykorzystania naszych zasobów a działania polityczne to dwie, często rozbieżne, kwestie. Jak Pan ocenia postępowanie obecnej władzy w tym zakresie? Z informacji medialnych wynika, że koncesje na wydobycie gazu łupkowego sprzedawane są po zaniżonych cenach.


- Do dobrego wykorzystania zasobów potrzebna jest wiedza. Pierwszym błędem rządu Donalda Tuska było to, że natychmiast zlikwidowano bazę ekspercką Gea, którą zorganizowałem rok wcześniej, społecznie działające ciała doradczo-kontrolne, takie jak Radę Geologiczną i powołane przeze mnie: Radę Górniczą, Honorowy Komitet Głównych Geologów Kraju, Komisję Geoekologii i Metod Analitycznych. To one miały zająć się m.in. sprawą gazu łupkowego, polskimi technologiami, strategią, ochroną środowiska, zyskiem. Na podstawie przygotowanych przeze mnie projektów ustaw od połowy 2008 r. miała działać Polska Służba Geologiczna jako agencja rządowa oraz nowe prawo geologiczne i górnicze. Mam wrażenie, że od listopada 2007 r. następowało niszczenie w czambuł tego. co zrobił „obrzydliwy” PiS. W sumie szkoda, że opublikowałem sprawozdanie ze swojej działalności na stanowisku Głównego Geologa Kraju, gdyż posłużyło ono do sprawniejszego, metodycznego niszczenia tego, co zrobiłem. Miało to znaczenie dla rozwoju polskich technologii geologiczno-górniczych, potencjału i perspektyw kolejnych odkryć zasobów surowców w Polsce (w tym złóż den oceanicznych), CCS (wychwyt i magazynowanie CO2 w strukturach geologicznych), podziemnej gazyfikacji węgla, prawa geologicznego i górniczego, służby geologicznej, wód podziemnych itd. Wycena koncesji to osobna sprawa - może to zrobić tylko rynek. Wydanie kilkunastu koncesji kilku podmiotom, w tym jednemu polskiemu, w różnych miejscach, jak najdalszych od siebie – tak, aby z raportów uzyskać jak najszerszą wiedzę o zasobach, ale także aby firmy te nie miały motywacji do samodzielnych działań poza kontrolą państwa - to było w ówczesnych warunkach dobrym gwarantem zabezpieczenia interesu Polaków i nadrabianiem braków ułomnego prawa oraz braku specjalistycznego organu państwa. Przerwanie koncesjonowania, przygotowanie prawne i organizacyjne Polski do wydawania nowych koncesji, a w tym czasie oczekiwanie na wyniki i rynkową wycenę wartości koncesji - było strategią do czasu powołania agencji rządowej, mającej zająć się m.in. tą sprawą. Bez współpracy z państwem firmy te po wykonaniu badań musiałyby albo przyjąć w 100 proc. nasze i uczciwe warunki, albo zrezygnować ze starania się o eksploatację - i to wyłącznie na podstawie kalkulacji ekonomicznej, a nie nacisków politycznych, mimo że prawo geologiczne i górnicze zapewniało i nadal zapewnia otrzymanie koncesji na eksploatację przez tego, kto ma koncesję na poszukiwania. Firmy te podjęły wielkie ryzyko i jeszcze zapłaciły po 300-400 tys. zł za jedną koncesją na poszukiwania - im należała się uznawana „nagroda za ryzyko”. Jednak przy następnych koncesjach byłyby już zupełnie inne warunki prawne - w pełni bezpieczne i kontrolowane przez państwo na każdym etapie. Błędem więc były wspomniane zaniechania i kontynuowanie wydawania koncesji. Moje alarmowanie nic nie pomagało.

- Ostatnio pojawiły się informacje, że do tej pory Ministerstwo Środowiska wydało 101 koncesji na wydobycie gazu łupkowego 25 firmom. Mimo iż żadna z koncesji nie należy do firm z rosyjskim kapitałem, podobno w rzeczywistości co piąta jest w rękach rosyjskich. Co Pan o tym sądzi?

- Dziś najważniejsza sprawa z gazem łupkowym jest taka: państwo utraciło nie tylko kontrolę nad handlem koncesjami, ale straciło także ok. 100 mld zł (łącznie wzięło ok. 35 mln zł), a w koncesjach na eksploatację stracimy dużo więcej. Odwraca się dziś uwagę od tych strat, mówiąc o Gazpromie, Francji, Unii Europejskiej, ochronie środowiska - a może jeszcze usłyszymy o czymś innym. Są to tematy ważne, ale teraz drugorzędne. To, że sprawa wyszła od eurodeputowanych PO, i to w czasie kampanii, potwierdza, że mam rację - opinia publiczna jest najprawdopodobniej kierowana na boczny tor. Po wyborach, jeśli Platforma wygra, wszystko się wyjaśni, spacyfikuje się Komisję Europejską, środowiskowców, „wyprostuje” i ukryje dramatycznie wielkie straty Polaków. Premier obiecuje w reklamówkach wyborczych, że jego rząd „po znajomości” wywalczy w Unii miliardy złotych więcej niż zrobiłby to PiS - ale ten sam rząd Tuska doprowadził do strat rzędu 100 mld zł i ustawił nas na ścieżce strat kilkakrotnie większych. Media mówią o bohaterskiej walce premiera „o łupki”. Ale o przejęciu koncesji przez niepożądanych i blokujących wydobycie inwestorów alarmowałem publicznie 2 lata temu, a półtora roku temu premier Tusk dostał ode mnie list otwarty w tej sprawie. Od tego czasu wydano drugie tyle koncesji na tych samych, tragicznych dla Polaków, zasadach, mimo że już była pewność, iż posiadamy potężne złoża. Wartość koncesji jest powiększana o brak ryzyka i wartość kopaliny. Jeśli gaz na jednym obszarze koncesyjnym wart jest np. 50 mld zł, a koszt wydobycia, dystrybucji, podatków itd. wynosi np. 20 mld zł, to pozostała część to czysty zysk inwestora, którym powinien się podzielić z właścicielem złoża, czyli z Polską. Wydanie niemal wszystkich koncesji na poszukiwania - obligujące do wydania na zbliżonych zasadach koncesji na eksploatację - oznacza ograniczenie zysków z podatków (opłata eksploatacyjna, użytkowanie górnicze, CIT, VAT, czyli około 20 proc. wartości kopaliny - zamiast np. 70 proc.). Przykład Bułgarii, której Chevron zaproponował 300 razy większe opłaty za koncesję niż w Polsce, tylko potwierdza to, co od 2 lat głośno mówię, a wielkie media i rząd sprawę ignorują. Jeśli premier Tusk będzie dalej rządził, to nikt nie zauważy, że mamy 20 proc. zamiast 70 proc., bo te 20 proc. to i tak będzie przeogromna kwota, pozwalająca na ukrycie wielu błędów.

- Jako pierwszy w Polsce rozpoczął Pan działania w kierunku poszukiwań gazu w łupkach. Jednakże pańska wiedza dla niektórych środowisk okazała się zbędna, a w dodatku Pana dobre imię za pośrednictwem prasy zostało narażone na szwank. Można odnieść wrażenie, że dla ludzi, którzy próbują zrobić coś dobrego dla Polski, nie ma miejsca…

- Dziś są osoby atakujące mnie za to, że wydałem koncesje - myślę, że strategia, jaką przyjąłem, była dla Polski najkorzystniejsza z możliwych w tamtych okolicznościach prawnych, gospodarczych i politycznych. Wyobraźmy sobie tylko, co by było, gdybym wydał na poszukiwania gazu w łupkach 150 mln zł i odwierty skończyłby się fiaskiem! Byłoby: „eksperci mówili, że niczego nie ma, a PiS-owski profesor realizuje swoje chore ambicje - a tu brakuje na szczepionki dla dzieci” itd. Tak się stało w przypadku koncesji i niesłusznie odebranej dotacji na geotermalny odwiert poszukiwawczy w Toruniu. Dziś wiadomo, że miałem pełną rację – zresztą wygrałem w sądzie. Wydobycie w Toruniu, jak słyszałem, waha się od 300 do 650 m sześc./h, a zatłaczanie 350 m sześc./h. Oznacza to, że 2 otwory wydobywcze i 4 otwory zatłaczające rocznie będą mogły ogrzać cały Toruń i pozwolą utrzymać ogromne spa. Rządowi Tuska łatwiej przyznawać koncesje na gaz w łupkach w sposób nierozsądny niesprawdzonym podmiotom zagranicznym, a jednocześnie robić wiele, aby koncesja na geotermię nie została zrealizowana przez podmiot polski. Zresztą moje wypowiedzi w mediach publicznych były blokowane - bo jak inaczej nazwać działania, które nakazują internaucie dokonanie „opłaty technicznej” za to, aby podatnik, który płaci abonament RTV, mógł obejrzeć na stronnie TVP program archiwalny „Warto Rozmawiać” z moim udziałem, gdzie pokazałam prawdę o geotermii toruńskiej. Zbiegiem okoliczności, po następnym moim wystąpieniu, tym razem na temat gazu w łupkach, program zdjęto z anteny…

- Co w najbliższym czasie powinni zrobić politycy, aby nie zmarnować szansy, jaką daje gaz łupkowy, a Polakom umożliwić odpowiedni rozwój gospodarczy, bezpieczeństwo i niezależność energetyczną?

- Najpierw chciałbym, aby politycy zrozumieli, że nie ma na świecie problemu deficytu surowców energetycznych - jest tylko geopolityka. Energia jest okazją do wprowadzania wielkich podatków i wielkich manipulacji, które wynikają zwykle z motywacji politycznych, a tylko czasem ze społecznych i środowiskowych. W nowym Sejmie i Senacie trzeba nam wielkiego kompromisu, zgody i współpracy - decyzji opartych wyłącznie na wiedzy, a nie emocjach, tak aby skierować gospodarkę polskimi zasobami na właściwe tory. To jest nasz paszport do stania się najbogatszym społeczeństwem Europy - w Unii lub poza nią.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka