Wczoraj temperatura w mojej okolicy spadła do 23 stopni poniżej zera. Teraz tylko 22 stopnie poniżej zera, więc w ramach oszczędzania kosztów ogrzewania trochę cieplejszych wspomnień i planów na nadchodzącą wiosnę.
Znowu Beskid Sądecki, ale tym razem "wzbogacony" o Pieniny. Lubie te miejsca. Ciągnie mnie tam nieodmiennie i staram się propagować ten trochę pomijany region na wszelkie sposoby. Dzisiaj propozycja wycieczki trzydniowej. Opisywaną trasę pokonałem sam z grupą swoich znajomych i pewnie jeszcze niejeden raz ten szlak przejdę i przejadę.
Pierwszy dzień to marszruta z Krościenka nad Dunajcem na Przehybę. Czerwonym szlakiem przez Dzwonkówkę niespiesznym marszem a raczej spacerem docieramy do schroniska na Przehybie. Jedyną wadą tego szlaku jest brak widoków jakie rozciągają się z Obidzy czy Rogacza. Na szczęście jak wspominałem już wcześniej panorama rozciągająca się z Przehyby zrekompensuje to z nawiązkom.
Drugi dzień to zejście niebieskim lub zielonym szlakiem do Szczawnicy. Po dotarciu na miejsce i zakwaterowaniu pozostaje rozkoszowanie się przyjemnościami jakie oferuje ta uzdrowiskowa miejscowość. Może to być kolejka na Palenicę, ale na pierwszym miejscu stawiam spokój i miłe lenistwo.
Trzeci dzień to zmiana środka lokomocji. Proponuję wypożyczenie roweru/rowerów i wyprawę drogą pienińską. Droga pienińska liczy 9 km i prowadzi od Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru. Możemy z siodełka roweru podziwiać przełom Dunajca i szczyty Pienin. Przy dobrej organizacji i uzgodnieniu z właścicielami wypożyczalni sposobu dostarczenia rowerów na powrót do Szczawnicy, sami możemy w Sromowcach przesiąść się do flisackich łódek i w ten sposób wrócić do Szczawnicy.
Byle do wiosny!
Zdziwiony tym światem.Zatroskany coraz bardziej o Polskę i swój los.Przerażony,że mój głos,moja osoba liczy się coraz mniej.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości