"Ordonka" była ewenementem, takich - już nie ma; Ludzi Pięknych pisanych zawsze z wielkiej litery, ambasadorów polskiej kultury, a jednocześnie - wielkich społeczników i patriotów w potrzebie oddających bez reszty siebie innym, poszkodowanym przez okrutny los, Rodakom. W obecnej dobie Globalizacji Obojętności - mało kto nawet rozumie i docenia takie postawy, które wcale nie są żadnym poświęceniem, a nawet - misją...! Tak wyraża się bowiem Człowieczeństwo, kiedy to Człowieka w człowieku było znacznie, znacznie więcej, niż obecnie - w czasach jakże pustych (szyderczych) jeno deklaracji-sloganów głoszonych przez maluczkich duchem i sercem, o braku Talentu do czegokolwiek - nie wspominając...
MIŁOŚĆ CI WSZYSTKO WYBACZY...
Hanka Ordonówna – piosenkarka, tancerka i aktorka, legenda dwudziestolecia międzywojennego – naprawdę nazywała się Maria Anna Tyszkiewicz z domu Pietruszyńska. Urodziła się w Warszawie 25 września 1902 roku. Gdy miała sześć lat, rozpoczęła naukę w szkole baletowej przy Teatrze Wielkim, w którym zadebiutowała jako tancerka w sezonie 1915/1916.
Wkrótce mocno stremowane, szczuplutkie dziewczę z blond warkoczami zaangażowano do kabaretu „Sfinks”. Przyjęła pseudonim artystyczny Anna Ordon. Występowała w „Czarnym Kocie” w Lublinie i w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Po nieudanym debiucie piosenkarskim w stołecznym teatrze „Sfinks” wyjechała do Lublina, gdzie otrzymała angaż do teatrzyku „Wesoły Ul”. Wkrótce ponownie śpiewała i tańczyła w warszawskim „Mirażu” i „Sfinksie”.
"" Innym rodzajem talentu była Hanka Ordonówna. Każda jej piosenka opracowywana była do najdrobniejszych szczegółów. Obdarzona miłym, maleńkim, ale wyrobionym głosikiem, w pewnym okresie swej burzliwej kariery zniszczyła go, tym bardziej, że zawsze była zagrożona chorobą płuc […]. Pozostała jej dziwna skala: bardzo niski dół i cienkie, dziecięce wysokie tony. Stąd piosenka była wykonywana w dziwny – jej tylko właściwy sposób. Z niskich, pełnych nastroju tonów przerzucała się w dziecięco brzmiące górne rejestry. Wychodziły stąd dziwne interwale głosowe z szorstkiego dołu w cieniutką górę: dlatego wykonanie każdej piosenki przez nią było specyficzne, po prostu niepowtarzalne, a przy tym tak sugestywne, że ówczesne młodziutkie piosenkarki mimo woli zaczęły ją naśladować."" [Ludwik Sempoliński, "Moje wspominki kabaretowe" w: "Dymek z papierosa, czyli wspomnienia o scenach, scenkach i nadscenkach" pod redakcją Kazimierza Rudzkiego, Iskry, Warszawa 1959].
W czasie wojny polsko-bolszewickiej znalazła się na froncie, gdzie pracowała w Czerwonym Krzyżu. Potem przyszły trudne lata występów w Krakowie, Wilnie, Lwowie. Wróciła do Warszawy i w maju 1922 roku, dzięki rekomendacji poetki Zofii Bajkowskiej, na stałe związała się z najlepszym ówczesnym warszawskim kabaretem „Qui Pro Quo”, co było momentem przełomowym w życiu młodej artystki. Zakochany w niej węgierski konferansjer i wybitny reżyser Fryderyk Járosy został jej opiekunem artystycznym. Wykreował wielką gwiazdę. Dzięki niemu mogła kształcić się w Paryżu u aktorki Comédie Française Cécile Sorel oraz „diseuse de fin de siécle” Yvette Guilbert.
Jak już wspomniałem, największą rolę w ukształtowaniu jej scenicznej dojrzałości odegrał Fryderyk Jarosy. Pod jego kierunkiem wykształciła swój niepowtarzalny styl, stając się dojrzałą artystką. Sławę, nieprzemijającą do wybuchu wojny, dało jej wykonanie piosenki "Miłość ci wszystko wybaczy" z filmu Szpieg w masce z 1933. Piosenka ta stała się w pewnym sensie wizytówką Hanki Ordonówny. W wielu miastach Polski dawała liczne koncerty, a także odbywała zagraniczne tournee. Przyjmowano ją entuzjastycznie w Atenach, Bejrucie, Damaszku, Jerozolimie, Tel Awiwie, Kairze, Rydze i w Stanach Zjednoczonych. Występowała za granicą, m.in. w Paryżu, Berlinie i w Wiedniu.
Po powrocie z Francji stała się czołową artystką „Qui Pro Quo”, śpiewała w tercecie ze znakomitymi i sławną śpiewaczką, aktorką filmową, teatralną i tancerką kabaretową Zulą (właśc. Zofią) Pogorzelską i Mirą (właśc. Marią) Zimińską, późniejszą współzałożycielką i dyrektor zespołu „Mazowsze”, a w okresie międzywojennym aktorką teatrów i kabaretów. Później występowała w „Bandzie”, a także „Cyruliku Warszawskim”.
Teksty piosenek pisali dla niej Marian Hemar (właśc. Jan Marian Hescheles – polski poeta, satyryk, komediopisarz, dramaturg, tłumacz poezji, autor tekstów piosenek ze Lwowa), Jan Lechoń (właśc. Leszek Józef Serafinowicz – poeta, prozaik, krytyk literacki i teatralny, współtwórca grupy poetyckiej Skamander), Julian Tuwim (poeta, pisarz, autor wodewili, skeczy, librett operetkowych i tekstów piosenek).
Dawała indywidualne wieczory piosenek, koncerty i recitale we wszystkich większych miastach Polski, występowała za granicą: w Paryżu, Wiedniu, Rzymie, odbyła tournée po Palestynie, Egipcie, Stanach Zjednoczonych i Niemczech. Występowała w operetkach, wodewilach, rewiach. Grała w teatrach dramatycznych, między innymi Violę w ‘Wieczorze trzech króli’ u boku Juliusza Osterwy i Kasię w ‘Poskromieniu złośnicy’. Stała się również gwiazdą filmową, zagrała m. in. w „Niewolnicy miłości”, „Orlęciu”, „Paradzie Warszawy”. W „Szpiegu w masce” – o czym już wspomniałem - śpiewała swój najsłynniejszy przebój „Miłość ci wszystko wybaczy”…
Dokonała wielu nagrań płytowych. W 1931 roku wyszła za mąż za wielkiego patriotę, hrabiego Michała Tyszkiewicza, wysokiego urzędnika Ministerstwa Spraw Zagranicznych, właściciela majątku Orniany na Wileńszczyźnie, który pisał dla niej teksty piosenek.
„Olśniewająca Ordonka” była jedną z najsłynniejszych gwiazd polskiego kabaretu, ulubienicą publiczności. Uosabiała mit Kopciuszka, dzięki uporowi, pracowitości i dużemu szczęściu z niezamożnej rodziny kolejarskiej trafiła na salony… Choć nie była nadzwyczajną pięknością, a jej głos odznaczał się „osobliwym odcieniem i dziwną skalą”, potrafiła zaczarować, porwać widzów swą niezwykłą osobowością i wrażliwością.
NAJBARDZIEJ ZNANE PRZEBOJE HANKI ORDONÓWNY :
- "Miłość ci wszystko wybaczy" (Henryk Wars, "Oldlen" - Julian Tuwim)
- "Na pierwszy znak" (Henryk Wars, "Oldlen" - Julian Tuwim)
- "Błękitny Express" (Leon Boruński, Hanka Ordonówna)
- "Jak dym z papierosa" (J. Bos, Hanka Ordonówna)
- "Kochany" (Delfin, Hanka Ordonówna)
- "Czy tak, czy nie" (W. Hudson, Jerzy Jurandot)
- "Trudno" (T. Müller, E. Schlechter)
- "Jeśli kochasz mnie" (T. Müller, Emanuel Schlechter)
- "Wystarczy jedno słowo" (G. Kramer, J. Gerżabek)
- "Manola" (Orejon)
- "Szczęście raz się uśmiecha" (Henryk Wars, Emanuel Schlechter)
- "Gdy jesień się zaczyna" (M.T.)
- "Piosenka o zagubionym sercu" (Henryk Wars, A.M. Świnarski)
- "Córka kata" (ballada starofrancuska, Marian Hemar)
- "Już się wie" (Lang)
- "Fiakier" (Melodysta, Michał Tyszkiewicz)
- "Uliczka w Barcelonie" (muz. Alberto Laporte i Otelo Gasparini, słowa Michał Tyszkiewicz).
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Jej świat runął z chwilą wybuchu wojny. Jeszcze we wrześniu 1939 roku Ordonówna z Mieczysławem Foggiem i innymi artystami, ubrana w mundur wojskowy, śpiewała na Dworcu Gdańskim w Warszawie dla rannych żołnierzy. Wkrótce na skutek denuncjacji została aresztowana i trafiła na Pawiak (do osławionego niemieckiego więzienia śledczego Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa Dystryktu Warszawskiego), co odbiło się na jej i tak słabym zdrowiu.
Aby ją uwolnić, mąż Michał Tyszkiewicz przyjął obywatelstwo litewskie, dzięki czemu w lutym 1940 roku mogła udać się do Kowna, a stamtąd już z mężem do kontrolowanego przez Sowietów Wilna (oddanego przez nich Litwinom po zaanektowaniu Wileńszczyzny przez Armię Czerwoną w 1939 roku i zajętego ponownie, jak i resztę państwa litewskiego, przez ZSRR w roku 1940).
Tam w „Lutni” i Teatrze Polskim na Pohulance dawała recitale piosenek i koncertowała przez dwa miesiące, budząc wzruszenie i aplauz publiczności. Gdy Michał Tyszkiewicz aresztowany przez NKWD pod zarzutem szpiegostwa z więzienia na wileńskich Łukiszkach trafił na Łubiankę (osławione więzienie w Moskwie), Hanka Ordonówna pojechała do sowieckiej stolicy, by być bliżej męża. W końcu czerwca 1941 roku także ona została aresztowana i w bydlęcym wagonie wywieziona do Uzbekistanu. Ponad siły musiała pracować fizycznie. Zatrudniono ją m. in. przy budowie drogi...
W ciężkim stanie, z odnowioną gruźlicą znalazła się w szpitalu, gdzie życie uratowała jej rosyjska lekarka. „Ordonka” zwolniona na mocy postanowień układu Sikorski-Majski, w ramach ogłoszonej przez Sowietów w sierpniu 1941 roku „amnestii” dla polskich zesłańców dotarła do tworzonej w ZSRR (także na mocy postanowień układu Sikorski-Majski) armii gen. Władysława Andersa – do Tockoje. Zorganizowała tam teatr żołnierski i wystawiła jasełka dla żołnierzy z własnym utworem „Nie w stajence, lecz w namiocie / W biały śnieg wkopanym / Powitali dziś żołnierze Jezusa i Pana….”. Ale przede wszystkim postanowiła zająć się polskimi sierotami.
Okrucieństwa wojny, niemieckiej napaści na Polskę, sowieckiej niewoli i tułaczki, które stały się udziałem niezliczonych rzesz Polaków, nie zostały oszczędzone tysiącom dzieci, zabiedzonych, przeraźliwie wychudłych, dziesiątkowanych chorobami, dla których jedynym ratunkiem była opieka polskiego wojska. Generał Anders zobowiązał się udzielić Ordonównie wszelkiej pomocy. Po przemieszczeniu polskiej armii do azjatyckich republik Związku Sowieckiego, w Taszkencie artystce powierzono funkcję delegata z ramienia sztabu do spraw opieki nad ludnością polską.
Mimo problemów z własnym zdrowiem, z wielkim uporem zdobywała leki i pożywienie dla innych. Najbardziej leżał jej na sercu los dzieci. Została kierowniczką sierocińca. Dzięki książce „Tułacze dzieci”, napisanej przez Hankę Ordonównę pod pseudonimem Weronika Hort, niezwykłej relacji o ratowaniu polskich dzieci, wiadomo, jak potoczyły się jej dalsze losy.
Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie pojawiła się szansa na ratunek dla jej podopiecznych. Zawiadomiono ją telefonicznie o przyjeździe do Aszchabadu ekspedycji z Delegatury Polskiego Czerwonego Krzyża z Bombaju, która miała przywieźć lekarstwa, odzież i żywność dla dzieci, uzyskała też z czasem pozwolenie na zabranie do Indii pięciuset polskich sierot. Tymczasowym punktem zbornym był sierociniec we Wrewskoje nieopodal Taszkentu, mieszczący się w dużej, drewnianej szopie z żelaznym piecykiem po środku. Stamtąd transport dzieci pod opieką „Ordonki” wyruszył na zachód. Gdy dotarł do stolicy Turkmenistanu – Aszchabadu – pisała ona:
„Wysypała się oto z wagonów w tę noc aszchabadzką gromadka małych nędzarzy, pozbawionych wszystkiego – włącznie z sercem rodzicielskim, które zastygło gdzieś pod śniegiem… Kołysała się tylko na wietrze stacyjna lampa, rzucając raz cień, a raz światło, na umęczone, wymizerowane twarze dzieci. Tragiczna gromada wyciągnęła się w długi pochód. Parami – parami szło nieszczęście z chorobą, głód z wszami, – do autobusów, ledwo wlokąc nogami… Halo, halo, czyż nie widzicie, że w tych autobusach jadą najnieszczęśliwsze na świecie dzieci, dzieci-więźniowie, dzieci-wykolejeńcy, dzieci-sieroty, dzieci-starcy”. (...)
W Aszchabadzie polecono Hance Ordonównie skontaktować się z kierownikiem tamtejszej polskiej placówki – lokalnego wielkiego sierocińca zbornego dla najmłodszych, którym okazał się być jej mąż, Michał Tyszkiewicz. Dzięki jego pomocy udało się znaleźć lokum dla dzieci w hotelu „Kołchoźny” i przygotować je do dalszej drogi. Po kilku tygodniach ponad dwieście maluchów ruszyło do Iranu. Był marzec 1942 roku.
Przez górskie i pustynne bezdroża karawana ciężarówek ruszyła do Indii. Transport dotarł na przedmieścia Bombaju, do Bandry. Tu dzieci mogły wieść w miarę normalne życie, uczyć się i bawić w ośrodku tymczasowym, gdzie przebywały na czas ukończenia stałego, przeznaczonego dla nich docelowo, osiedla w Balachadi.
Na długie lata zapamiętały swą rozśpiewaną wychowawczynię i nauczycielkę w kapeluszu z ogromnym rondem, jak uczyła ich pieśni patriotycznych i piosenek, a poproszona intonowała „Miłość ci wszystko wybaczy”. Trudno sobie wyobrazić, ile ta wątła, krucha istota potrafiła dać z siebie, ile wykazała siły, hartu ducha, by ratować dzieci, często chore i o spustoszonej przez wojnę psychice. Musiała stawić czoła z jednej strony wrogim władzom sowieckim, z drugiej – bezmiarowi nieszczęść. Nie pozostało to bez wpływu na nadszarpnięty gruźlicą organizm.
Coraz bardziej schorowana trafiła wraz z również chorymi dziećmi z Bandry do uzdrowiska w Panchgani (ponad 200 km na południe od Bombaju), potem mąż wywiózł ją z Indii do Iranu, a później do Palestyny, gdzie dała 50 koncertów dla polskich żołnierzy. Ostatnim przystankiem na drodze jej życia był Bejrut. Tam pisała wiersze, wspomnienia, odkryła też w sobie talent malarski. Tam też zmarła 8 września 1950 roku. Pochowano ją na polskim cmentarzu.
Na płycie nagrobnej wykuto napis:
ŚP Maria Hanna Tyszkiewiczowa Hanka Ordonówna
Ur. 25 IX 1902 w Warszawie - zm. 8 IX 1950 w Bejrucie
‘Tyś jest ucieczką moją od uciśnienia zachowasz mię i piosenkami radosnego wybawienia uraczysz mię.’ (Ps. XXXII. 7.)
PS.
Po 40 latach, w maju 1990 roku z inicjatywy Jerzego Waldorffa prochy Hanki Ordonówny zostały sprowadzone do kraju. Nad jej powązkowskim grobowcem, na ścianie katakumb umieszczono wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej. To symbol związków z Wileńszczyzną i wojennej epopei artystki.
------------------------------------------------------------------------
Podstawowe źródła:
- Hanka Ordonówna: „Tułacze dzieci”, Warszawa 2005,
- Ludwik Sempoliński: Wielcy artyści małych scen. Warszawa: Czytelnik, 1977,
- Tadeusz Wittlin: „Pieśniarka Warszawy Hanka Ordonówna i jej świat”, Warszawa 2006,
- Materiały zebrane przez Fundację Kresy-Syberia
Marek Różycki jr
Inne tematy w dziale Kultura