Mem
Mem
Marek Różycki jr Marek Różycki jr
944
BLOG

Siostrzyczka Mrożkiem w szpitalu

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 56

      -- Że co…?! Że poczucie zdrowia zyskujemy poprzez chorobę?! Co za bzdury! Powiedziałabym bezczelność. Rozbestwienie jakieś takie i rozpasanie. Skąd się to wzięło, powiedzcie dobrzy ludzie. Rzecz oczywista, że nie sposób nie chorować, ale jednak trzeba sobie wreszcie otwarcie powiedzieć: NIE CHOROWAĆ! I wyrobić w sobie to samozaparcie i odporność. Poszukać rezerw we własnym organizmie. Nie iść na łatwiznę! Poddawać się byle choróbsku, narzekać, jęczeć, rzęzić, zdychać, rzygać, przewracać się i nie wiadomo po co łamać gnaty - to każdy potrafi!

 

       -- Siostro! Basen!

 

      -- Ludzie są bez sensu. Mdleją takie przy lada okazji. Bez ładu, składu i wyczucia! I to gdzie: na ulicach, w biurach, sklepach. Myślą pewnie, że zadają szyku. Bo to niby kiedyś należało do dobrego tonu. Tylko czasy się zmieniły! Ale fakt, że najtrudniej zmienić człowieka - tak mówi mój doktor. I święta racja. Naród jakiś taki chimeryczny, zniewieściały, znerwicowany. Kto to słyszał tyle zwolnień brać i wylegiwać się w łóżkach. A do roboty jeden z drugim. A nie wsłuchiwać się w siebie, jak w jaką symfonię!

 

       -- Sioostro. Basen!

 

      -- Mało nas - znaczy się medycznego personelu. Szpitale się zamyka, całe oddziały. Ma się rozumieć, bo to i pieniędzy nie ma i szacunku do człowieka nie mają. Przywiozą takiego jednego z drugim i noś mu, podawaj, usługuj jak hrabiemu jakiemuś. Za te nędzne grosze wypruwaj z siebie żyły. Nikt mi nie zapłaci za moje żylaki! A płacić powinni! I to dużo! Jak nie przymierzając lekarzom. Gdzieś mam te kwiatki, czekoladki, bombonierki. Mus płacić! Ale teraz takie czasy, że na zdrowiu oszczędzają... Darmozjad taki sobie leży w szpitalu, a gdzieś robota stoi. Plan się wali. I jak mamy tu wejść do Europy! Inflacja tylko z tego rośnie. Kłopotów naszej biednej gospodarce przybywa. Egoiści, psia krew! A pomyśleć o bliźnich - to niełaska?! Wstyd!

 

       -- Siooostro. Basen!

 

      -- Albo ten mój doktorek. Taki młody i taki zabiegany. W dwóch szpitalach pracuje, w przychodni i ma jeszcze prywatną praktykę! Biedaczysko. Mówię mu codziennie, że kiedyś zaśnie za kółkiem tego swego Mercedesa. Ale gdzie tam! Alkoholik, czy jak tam mówią, pracoholik. Taak, miałam też takiego - nawet podobny był - na pogotowiu. Zaraz po studiach. Taki z niego - nie przymierzając - Judym. To nawet w szkołach o takich uczą. No i ten doktorek ciągle w biegu. Jak nie urok, to sraczka. Ten się zatruł, tamten przewrócił, inny spadł ze schodów, czy go krew zalała i tak w kółko. Nawet herbaty nie wypił. Porządnego śniadania nie zjadł. Papierosa nie zapalił. Jak podszczypnął - to tylko tak w przelocie, bo wypadało. A myślą był już gdzie indziej. Człowiek się nie obejrzał, a już na sygnale pędził. Taak, przystojny był chłop i dobrze mu było w białym. Takie to już nasze pieskie życie. Człowiek dla siebie to nawet godzinki wykroić nie może. Wciąż te kroplówki, zastrzyki, lekarstwa; a to ciśnienie zmierz, a to raport pisz i tak w kółko Macieju.

 

       -- Sioooostro. Basen!

 

      -- Albo przywlecze się taka baba do doktora i mizdrzy się toto. Kokietuje tymi objawami. Rozbiera się jak na scenie jakiejś - kaszalot, co to mógłby grać jezioro w Jeziorze Łabędzim. I mus oglądać. Dotykać. Pocieszać. Uff, pogoda, że człowiek ledwo ducha nie wyzionie. Duszno, że tchu złapać nie można. A tu robota, tylko ta robota bez końca. I taki przypomina jeszcze o  basenie! Jasne, że pójdę! Niech no tylko Franuś przyjedzie wreszcie tą sanitarką z zakupów, i pojedziem. Od życia też mi się coś należy, no nie?!

 

       -- Sioooooostroooo...


      -- Jaka ja tam siostra twoja! Jaka siostra! Pani jestem!!!  I niech sobie pampersy kupi! Dureń głupi...

  

 

Wpis w akcie zgonu: Pacjent zmarł ukąszony przez węża Eskulapa.


Tragedią życia ludzkiego nie jest śmierć, lecz to, co umiera w człowieku za życia...!

PS.


Wyznanie starego Żyda: -- Ja raz w roku idę do doktora. On mnie bada, on mnie wypisuje recept, ja biorę recept, ja mu płacę -- on też chce żyć! Potem ja idę do aptekie, ja daję recept dla aptekarz, aptekarz daje mi medycynę, ja biorę medycynę, ja płacę aptekarz -- on też chce żyć! Potem ja biorę medycynę, ja idę ulice, ja wyrzucam to wszystko do rynsztoka -- ja też chcę żyć!... :D


Marr jr.

   


Zobacz galerię zdjęć:

Mem
Mem Mem Mem

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura