Most kolejowy na rzece Poprad łączący Nowy Sącz i Stary, w pobliżu stacji kolejowej Nowy Sącz-Biegonice, leży na ważnym szlaku komunikacyjnym łączącym południe Polski z południem Europy. Ale to nie z tego powodu ostatnim czasem było o nim głośno.
Przez długie lata nic się z nim nie działo, niewiele osób o nim słyszało...
Ale ostatnimi laty most był świadkiem, a wręcz uczestnikiem, ważnych wydarzeń, nie tylko związanych z jego przeznaczeniem. Nikomu niewadzący most miał również niemały udział w sporach politycznych.
Ostatnie zamieszanie wokół mostu zaczęło się od powodzi w czerwcu 2010 r., kiedy to most nie oparł się nurtowi płynącej pod nim rzeki.
Według informacji prasowych most postawił sam austriacki cysorz w 1876 r., ale jak twierdzą okoliczni mieszkańcy, most ten został zburzony podczas działań wojennych. Zatem raczej mało prawdopodobne jest, aby Poprad w 2010 r. zabrał cesarski most. Zabrał którąś z jego wersji.
Ponieważ jak wspomniałem most leży na ważnym szlaku towarowym państwo Polskie postanowił go szybko odbudować, bowiem straty z tytułu objazdów i nie wykorzystania w pełni granicznego przejścia towarowego w Muszynie były znaczne.
Ponieważ była to odbudowa w wyniku klęski, a nie budowa nowego mostu, zastosowano przyspieszony tryb zamówień publicznych. Do negocjacji zaproszono 6 wykonawców, z czego 4 złożyło oferty.
Most jak na polskie warunki wybudowano w ekspresowym tempie 3 miesięcy. A więc da się szybko budować?
Pewnie z tego powodu, podczas kampanii wyborczej w 2011 r był przedmiotem ostrego sporu politycznego. Wiele osób sugerowało, że to dzięki ich działaniom most wybudowano.
Tak więc ponad rok temu w styczniu 2011 sam minister Grabarczyk przybył na otwarcie nowego mostu, kosztującego ok. 14 mln zł brutto.
Pierwszym pociągiem, a jakże by inaczej był pociąg papieski, na co dzień kursujący do Wadowic. No, ale że w Małopolsce ładnych pociągów brak to, kto by się tam przejmował takimi drobnostkami.
Przy okazji uruchomienia linii wyszła zabawna sytuacja. Ponieważ maszyniści nie kursowali na tej trasie ponad pół roku, zatem, zgodnie z przepisami, trzeba było przez jakiś czas jeździć pustymi pociągami, bo maszyniści na nowo poznawali trasę. Ze względów bezpieczeństwa ludzi przewożono nadal zastępczą komunikacją autobusową z Nowego Sącza do Krynicy.
Podczas gospodarskiej wizyty minister Grabarczyk, złożył szereg obietnic dla regionu. Oj, co on się wtedy naobiecywał. Niestety, z okazji otwarcia mostu nie posiadam zdjęć, ponieważ pogoda nie była zachęcająca do tego typu wypadów. Za ministrem chodził specjalny człowiek od parasolki, za mną nie miał kto tak chodzić. A dziś wychodzi jak ważne byłby to zdjęcia, bowiem ministra Grabarczyka już nie ma i dowodów na jego obietnice jakby coraz mniej.
Obecnie przy moście piętrzy się kra. Jeszcze parę dni temu kra była w innym miejscu zagrażając innemu mostowi, tym razem drogowemu, leżącemu na drodze krajowej nr 87, znajdującemu się nieopodal mostu kolejowego. Rozważano nawet ściągniecie saperów.
Sytuacja jest podobno ustabilizowana, choć kra utrzymuje się na odcinku ponad 2 km do miejsca gdzie Poprad łączy się z Dunajcem. Potem kra jest mniejsza, aż do stopnia rzecznego, w pobliżu którego budowana jest prywatna, niewielka elektrownia wodna.
Most nosi imię Jacka, na cześć zmarłego pracownika firmy odbudowującej most.
I chyba jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Widać spodobała mu się rola medialnego bohatera.
"Ja, walkę o Wielką Polskę uważam za najważniejszy cel mego życia. Mając szczerą i nieprzymuszoną wolę służyć Ojczyźnie, aż do ostatniej kropli krwi..."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości