Martynka Martynka
1202
BLOG

AGRESJA

Martynka Martynka Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

 

Noc z 16 na 17 września 1939 okazała się przełomową w dziejach Polski. O godzinie drugiej nad ranem, do wicekomisarza spraw zagranicznych ZSRR Władimira Potiomkina został wezwany ambasador Polski w Moskwie Wacław Grzybowski. Spotkanie to miało niezwykle dramatyczny przebieg. Po przybyciu ambasadora Grzybowskiego Potiomkin zakomunikował, iż pragnie mu odczytać tekst noty rządu radzieckiego podpisanej przez Mołotowa, która zawierała uzasadnienie akcji radzieckiej przeciwko Polsce.

Nota, uprzednio zredagowana przez Stalina w porozumieniu z Schulenburgiem, kłamliwie donosiła, iż „państwo polskie i jego rząd faktycznie przestały istnieć”, wobec czego ZSRR uznał za nieważne układy zawarte z Polską. Ponadto rząd radziecki nie może pozostawić ”pobratymców Ukraińców i Białorusinów na pastwę losu”, dlatego też wydał rozkaz , aby Armia Czerwona przekroczyła granicę i „wzięła pod ochronę życie i mienie ludności Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi”.

Oświadczenie ZSRR spotkało się z właściwą reakcją ze strony Grzybowskiego, który odmówił przyjęcia tej noty, twierdząc, iż jej treść i forma kłócą się z wszelkimi zasadami współżycia międzynarodowego. Grzybowski kategorycznie zaprotestował przeciwko zerwaniu umów z Polską przez ZSRR, zarówno dwustronnych (traktat ryski z 1921, pakt o nieagresji z 1932), jak i wielostronnych ( pakt Brianda-Kelloga z 1928, protokół Litwinowa z 1929, konwencji londyńskiej o określeniu napastnika z 1933).

W przededniu uderzenia Armii Czerwonej wschodniej granicy Rzeczypospolitej strzegło 20 batalionów Korpusu Ochrony Pogranicza, najlepiej zorganizowanej formacji zbrojnej na tym terenie. Zgodnie z planem wojny na zachodzie najlepsze i najbardziej doświadczone jednostki KOP zastały przekazane do wzmocnienia obrony granicy z Niemcami, co poważnie osłabiło jednolity system organizacji i dowodzenia KOP, który pozwalał na szybkie osiągnięcie gotowości bojowej. Ponadto KOP po oddaniu części żołnierzy i sprzętu na zachód nie zdołał zapewnić niezbędnego, pełnego wyposażenia w broń maszynową, artylerię oraz środki łączności i radiowywiadu.

Szacuje się, że liczba polskich żołnierzy w przyszłym pasie działania Frontu Białoruskiego mogła wynosić około 36 000, zaś wojsk sowieckich przeznaczonych do pierwszego uderzenia liczyła około 200 000. Jeżeli chodzi o tereny działania przyszłego Frontu Ukraińskiego to liczba polskich żołnierzy była znacznie wyższa, oscylowała w granicach 350 000 – 380 000, przy czym połowa nie posiadała uzbrojenia. Armie Frontu Ukraińskiego liczyły ponad 260 000 żołnierzy.

Zmasowane uderzenie Armii Czerwonej na Polskę nastąpiło w niedzielę 17 września o godzinie 5.00 nad ranem czasu moskiewskiego ( 3.00 czasu polskiego) na całej długości granicy od Dźwiny po Dniestr.

Pierwszy impet uderzenia Armii Czerwonej w dniu 17 września wzięły na siebie oddziały Korpusu Ochrony Pogranicza, odgrywające rolę formacji osłonowych, które podejmowały często nierówną walkę z najeźdźcą.

Żołnierze KOP –u, po rozpoznaniu wojsk nieprzyjaciela, decydowali się na desperacką obronę, częstokroć zadając wojskom sowieckim duże straty. Jak pokazuje szereg relacji z tamtych dni KOP - owcy zachowali się zgodnie z honorem żołnierskim, nie mając wątpliwości, co do intencji wroga.

Julian Białowąs z Leonpolu wspomina, iż dnia 17 września o godzinie 4.00 nad ranem wojska sowieckie wkroczyły do Polski:

Nasi żołnierze nie dali się zaskoczyć. Przywitali bolszewików ogniem, ale walka była nierówna. Bolszewików były bataliony, a z naszej strony kilka dwuosobowych patroli.

[…]„ …ranny w obie nogi erkaemista zacisnął je paskiem od spodni i bronił się do wyczerpania amunicji. Młody porucznik – tylko w koszuli- biegł z kwatery prywatnej do strażnicy. Prawie u celu został osaczony przez napastników. Położył trupem trzech. Został zadźgany bagnetami (swołocz ubił komandira.)”.

Do ataków wojska sowieckie używały dużych sił, czego przykładem może być szturm na przygraniczne miasteczko Dzisna, w województwie wileńskim, które miało zostać opanowane przez znaczne siły równe trzem kompaniom strzeleckim, pod dowództwem  Jermoczenkowa. Również tutaj strażnice polskie nie dały się zaskoczyć i dzielnie stawiły opór nieprzyjacielowi.

W pamięci mieszkańców Dzisny, zapisała się bohaterska postawa miejscowych żołnierzy KOP czynnie wspieranych przez uczniów tamtejszego gimnazjum, pod kierownictwem nauczyciela geografii porucznika rezerwy Zygmunta Giergowicza, który później został zamordowany w Katyniu. Według jednej z relacji:

” Nasi żołnierze ostrzeliwali się ostro, słychać było nieustanną kanonadę

W pasie działań Frontu Białoruskiego broniły się zaciekle także strażnice KOP „Wilejka” ppłk. Józefa Kramczyńskiego, „Dziwniki” która uległa przeważającym siłom wroga kilkadziesiąt minut później niż inne. Do poważniejszych walk doszło również na odcinkach granicy strzeżonych przez baon KOP „Ludwikowo” dowodzony przez kpt. Andrzeja Szumlińskiego, których załoga dzięki znakomitej obronie zdołała zmusić nieprzyjaciela do powrotu na swoje pozycje wyjściowe. Relacje o tych wydarzeniach przekazał sam dowódca Andrzej Szumliński:

17 września o godz. 4.00 odcinek batalionu KOP „Ludwikowo” został zaatakowany przez oddziały Armii Czerwonej. Podczas natarcia oddziały Armii Czerwonej spaliły dwie strażnice. Natarcie przeprowadzono silnymi oddziałami, przy wsparciu lotnictwa, które przeprowadzało patrolowanie terenu. Obsada strażnic broniła zaciekle swych stanowisk, zmuszając oddziały atakujące do   wycofania  się na pozycje wyjściowe”.

Jak wynika  z zachowanych relacji, wielu dowódców polskich strażnic zdawało sobie sprawę z zagrożenia sowieckiego, toteż ranek 17 września nie był szokiem. Jeden ze świadków wydarzeń w strażnicy KOP „Budki Snowidowickie, będącej częścią pułku KOP „Sarny”, tak oto wspomina:

„17 września 1939 r. około godz. 7 armia sowiecka ruszyła w kierunku granicy ogromną masą. Dowódca naszej strażnicy najprawdopodobniej przewidział ten atak, gdyż umieścił karabin maszynowy około dwustu metrów od granicy na brogu ( jest to stóg siana z daszkiem na czterech słupach) z czterema żołnierzami…

Z brogu i od pozostałych żołnierzy posypał się siarczysty ogień w kierunku nawały…

Nawała zaczęła się przerzedzać, natarcie po krótkotrwałym ogniu załamało się.

Ogień z obydwu stron był bardzo silny, jednak na skutek wielkiej przewagi liczebnej bolszewicy pomimo wielkich strat szli do przodu”.

Atak Armii Czerwonej niejednokrotnie zaskoczył polskie jednostki KOP, pomimo to ogromna większość nie uległa panice i podjęła zaciętą, choć nierówną walkę.

Chwała Bohaterom!

 

 

 

 

 

 

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Kultura