Raport komisji Jerzego Millera został rozniesiony w pył przez ekspertów Zespołu Parlamentarnego, którzy nie pozostawili złudzeń, co do prawdziwości tez postawionych przez ekspertów KBWLP: oficjalny, państwowy raport dotyczący przyczyn katastrofy TU 154 M zawiera wiele kłamstw, fałszerstw i celowych manipulacji. Wydawało się, że dorośli ludzie z jakimś elementarnym poczuciem przyzwoitości, nawet jeżeli ulegli naciskom i napisali głupoty mające się nijak do rzeczywistości, powinni w imię ratowania swojej mocno nadszarpniętej konduity podjąć merytoryczną dyskusję, skorygować ewidentne błędy i wytłumaczyć opinii publicznej, a także światu naukowemu, dlaczego owe przekłamania, delikatnie mówiąc, znalazły się państwowym dokumencie. Tak się jednak nie stało, co tylko potwierdza to, czego wielu się domyślało: mamy do czynienia ze zbiorem ludzi dotkniętych syndromem homo sovieticus, których ogarnia paraliż na samo brzmienie słowa Rosja.
Zamiast dyskusji naukowej eksperci Zespołu Parlamentarnego spotkali się z prymitywną nagonką, atakami tak niskich lotów, że trudno to nawet ujmować w jakieś cywilizowane słowa. Panowie o genetotypie człowieka sowieckiego, których los rzucił na odcinek smoleński, postanowili iść w zaparte i bez żenady, czy cienia wstydu, zamierzają upowszechnić swoje kłamliwe tezy dotyczące katastrofy smoleńskiej w postaci książkowej, tak aby dotarła pod wszystkie polskie strzechy.
Dodatkowym atutem planowanej publikacji ma być uproszczona wersja wypadku z 10 kwietnia, by nawet mało rozgarnięty człowiek, nie posiadający żadnej wiedzy technicznej, mógł ze zrozumieniem przyjąć, jako fakt bezsporny, że za katastrofę polskiego samolotu odpowiedzialni są piloci, generał Błasik oraz w tle Prezydent Lech Kaczyński. W ten oto sposób panowie zamierzają zminimalizować straty, jakie poczynili w przemyśle kłamstwa smoleńskiego eksperci Zespołu Parlamentarnego i to wszystko, jak można się domyślać za pieniądze polskiego podatnika, bo przecież nie z prywatnej kieszeni pana Laska. Powstanie zatem taka „biblia pauperum”, do której szkice wykona zapewne niezawodny duet Amielin – Osiecki, gdzie punktem centralnym będzie pancerna brzoza, kozakujący piloci i pijany generał Błasik.
Jak można się domyślać wersja „light” raportu Millera nie będzie zawierała szczegółowych parametrów lotu, takich jak te z załącznika 4.11, z których wynika, że samolot nigdy nie zszedł poniżej 20 metrów, czy też z raportu amerykańskiej firmy UAS. Nie będzie także dokładnej mapy z zaznaczonym na niej punktem TAWS#38, bo przecież nie można wyjaśnić uderzenia w brzozę, publikując dane z TAWS# 38.
Czytelnicy millerowskiej „biblii pauperum” nie zostaną zapewne uraczeni prezentacją mechanizmu rozpadu samolotu, nie zostanie im wyjaśniona zagadka wyrwanych nitów i tysięcy malutkich odłamków, o które trudno w przypadku uderzenia w ziemię z prędkością ok. 250 km/h, za to bardzo łatwo w czasie eksplozji, wreszcie nie dowiedzą się dlaczego skrzydło, które miało odpaść w wyniku kontaktu z drzewem ma nieuszkodzone sloty (przednią krawędź), jego poszycie górne i dolne jest oderwane, a w środku nie ma śladów po dźwigarach, jakby ktoś je „wydmuchnął”.
Inicjatywa panów z KBWLP pokazuje jedno: poczuli się zagrożeni, zwłaszcza po ostatnich sondażach, w których tylko znikoma część badanych wyraża zadowolenie z prac komisji Millera i postawy rządu. Pozostali to mniejsi lub więksi sceptycy tzw. oficjalnej wersji, więc trzeba pomóc „niedowiarkom” pozbyć się wątpliwości, nawet za pomocą łopaty.
Z całej tej chorej sytuacji wyłania się jednak optymistyczny wniosek: prawda, choć słaba, choć trudno się jej przebić do ogółu społeczeństwa, jest ciekawsza od kłamstwa, które ma wielu głosicieli i mocne środki. Mimo wszechobecnego kłamstwa i propagandy ludzie instynktownie czują, gdzie leży prawda. Kluczową rolę odegrał Zespół Parlamentarny i jego przewodniczący Antoni Macierewicz, który niemal każdego dnia od ponad dwóch lat spotyka się z ludźmi w terenie, a jego wykłady cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem.
Nie wystarczyły książki Osieckiego, Amielina, czy innych pomniejszych, często anonimów, którymi zasypano polskie księgarnie, szerząc w nich rosyjską wersję katastrofy, nie wystarczyły setki gadających głów, pseudoekspertów, którzy czy to z chęci zysku, sławy, czy innych pobudek od pierwszych chwil lżyli nieżyjących oficerów i polskiego Prezydenta. Nie wystarczyły nieograniczone czasy antenowe w wiodących mediach. Cały przemysł pogardy uruchomiony po 10 kwietnia nie wystarczył, by zakrzyczeć prawdę.
A wiecie dlaczego? Bo tylko prawda jest ciekawa, a kłamstwo ma bolszewicką twarz.
Inne tematy w dziale Polityka