Dzisiaj „tylko” zainspirowałem się postem dra Migalskiego. Samego postu komentował nie będę.
„Opanowanie mediów publicznych nie gwarantuje więc żadnego zysku politycznego (chyba że się chce zapewnić kilkaset ciepłych synekur dla swoich ludzi)...
… kompromitujące jak sojusz PO z LPR, z którym mamy do czynienia obecnie …
… Dbajmy o nasz dobry image we wszystkich mediach, a nie skupiajmy sie na przejęciu jednego z nich”
Powinienem dzisiaj przyklasnąć posłowi Migalskiemu. Wszystkim by wyszło na dobre, gdyby partie polityczne odkolegowały się od publicznych mediów. I partiom, i telewizji, i radio publicznemu, i społeczeństwu. A partie polityczne najlepiej by wyszły, gdyby o swój image dbały niezależnie od „posiadanej” TVP i PR. Kłopot w tym, że „posiadanie” na własność TVPiPR to jest wash&go do kwadratu, czyli cztery w jednym. To możliwość kreowania własnego pozytywnego wizerunku. To szansa na przyklejanie przeciwnikom gęby. To miejsce, gdzie można umieścić kilkuset działaczy i oddanych dziennikarzy na dobrze płatnych posadach, by byli jeszcze bardziej wdzięczni. A na koniec to szansa i sposób na zgrabne wyprowadzanie środków w formie zleceń zaprzyjaźnionym spółkom. I jak oprzeć się takiej pokusie?
A a’propos partii walczących o media. Zdanie, którym mnie zainspirował poseł Migalski, to autorytatywne stwierdzenie, o „kompromitującym sojuszu PO z LPR”. W zasadzie to nie powinienem się dziwić. Po polityku PiS trudno się spodziewać, aby sprawę komentował obiektywnie a nie subiektywnie i stronniczo. Jeżeli już musi spostponować własną partię, trzeba efekt tego osłabić podkreśleniem, że inni są jeszcze bardziej źli, amoralni i podli. Zgodnie z zasadą „może i nie jesteśmy doskonali, ale inni są jeszcze gorsi, a my się chociaż przyznajemy do naszych słabości”.
Z większością podobno nie ma sensu walczyć, do większości należy się przyłączać. W związku z tym dla poparcia doktorowej tezy przytoczę parę argumentów, jako dowód swojego zrozumienie dla prawd i racji głoszonych przez zwolenników PiSu:
1) O sojuszu PO z LPRem świadczy wielka liczba kierowniczych stanowisk w TVP opanowanych przez członków Platformy;
2) Wpływy Platformy w TVP potwierdza brak krytycznych informacji o niej w programach informacyjnych oraz brak ataków w programach publicystycznych;
3) Bez względu na to, czy władzę w TVP utrzyma Farfal czy odzyska PiS z SLD, Platforma nie będzie miała żadnego wpływu ani na obsadę stanowisk ani na linie programową audycji nadawanych w TVP;
4) Zaś najdobitniej o obronie LPR w TVP przez Platformę świadczy postawa ministra Grada, ponieważ:
– minister mógł nie brać pod uwagę opinii prawnej przysłanej przez mec. Giertycha. Mógłby co prawda z tego powodu być podanym do sądu pod zarzutem działania na niekorzyść spółki Skarbu Państwa, ale przynajmniej udowodniłby, że nie współpracuje z LPR;
– Minister Skarbu może odwołać Prezesa TVP (Farfała), gdy ten zostanie skazany za korupcję – minister tego nie uczynił, co wskazuje na jego współpracę z LPR;
– Minister Skarbu może odwołać Prezesa TVP (Farfała), gdy ten jest trwale niezdolny do pełnienia funkcji (długo i obłożnie chory, trafi do więzienia, ucieknie z kraju, etc.) – minister tego nie uczynił, co wskazuje na jego współpracę z LPR;
– Minister Skarbu może odwołać Prezesa TVP, jeżeli niezależny audyt wykaże działanie przez Zarząd na szkodę spółki. Co prawda audyt mówił o nieprawidłowościach jeszcze poprzedniego Zarządu (A. Urbański) i PiS robił wszystko co możliwe w komisji i Sejmie, łącznie z utajnieniem audytu, by uniemożliwić jego odwołanie przez ministra – ale minister tego nie wykorzystał w stosunku do Prezesa Farfała, co wskazuje na jego współpracę z LPR;
– więcej zgodnych z prawem możliwości wpłynięcia na TVP minister skarbu nie ma, ale przecież zgodnie z postulatem Jarosława Kaczyńskiego minister powinien użyć siły: „rząd powinien użyć policji, żeby usunąć Farfała. Państwo jest monopolistą, a przynajmniej powinno być, jeżeli chodzi o użycie siły… Farfał jest korzystny dla obecnej władzy. Rząd mówi o swojej bezradności, a w istocie proponuje telewizję rządową. Natomiast o tym żeby przestrzegać prawa nie ma mowy” – minister tego nie uczynił, co wskazuje na jego współpracę z LPR;
Na koniec jeszcze jedno, tym razem w obronie ministra Grada. Na blogu niejednego ze zwolenników PiS spotkałem sformułowanie „pożyteczny idiota”. Tym pogardliwym określeniem opisują przeciwnika, który wbrew sobie działa na korzyść PiSu. Całkiem nie pogardliwie ale by umożliwić zrozumienie zwolennikom PiSu określenie to przypiszę tym razem i ministrowi Gradowi i duetowi Farfał-Giertych.
Z punktu widzenia LPR Grad jest właśnie takim „pożytecznym idiotą”. Kancelaria mec. Giertycha musi przygotować odpowiednio wiarygodną opinię prawną taką, której nie można pominąć, a następnie tylko dostarczyć ją do Ministerstwa Skarbu. Jeśli opnia jest wiarygodna i może być poprawba, minister Grad nawet chcąc nie może jej w takim przypadku zlekceważyć.
Z punktu widzenia Platformy pożytecznym idiotą jest natomiast „LPR”, ponieważ im dłużej w TVP nie ma pisowskiego Prezesa, tym dłużej Platforma jest w mniejszym stopniu atakowana, a PiS i Prezydent Kaczyński nie są panegirycznie wychwalani (bo od kilku miesięcy rzeczywiście tak jest).
Z partyjnego punktu widzenia PO może i powinna tylko się przyglądać jak LPR, PiS i SLD walczą ze sobą o TVP. A żeby walka trwała jak najdłużej, od czasu do czasu może podać jakiś kamień albo kij, dla wyrównania szans.
LPR i PO nie muszą wcale współpracować, by być dla siebie pożytecznymi i korzystać z działań drugiego. I to jest ta zasadnicza różnica między LPR-PO a PiS-SLD. LPR sama zarządza TVP, PO może co najwyżej mniej lub bardziej aktywnie ale tylko przyglądać się z boku i kibicować, by Farfał jak najdłużej wytrwał na Woronicza. Natomiast PiS musi współpracować z SLD, by odzyskać TVP z rąk LPRu. I współpracuje.
W Salonie24 były przynajmniej kilkanaście wpisów o wywiadzie Janusza Palikota na temat „Grad a TVP” (np.: na blogu gw1990). Palikot nie powiedział nic ponad to co napisałem powyżej. Tylko o pożyteczności obecności LPRu w telewizji, z punktu widzenia Platformy. Nie o współpracy. Nie o dzieleniu się stanowiskami. Nie o handlowaniu wpływami na telewizję. Natomiast we wszystkich postach wywiad był oczywiście potwierdzeniem tezy o współpracy PO z LPR. Cóż, jak fakty nie potwierdzają tezy, tym gorzej dla faktów.
Czy bezczynne a właściwe bezradne (bo tylko na tyle pozwala ustawa) przyglądanie się z bloku panowaniu LPR w TVP jest bardziej, albo chociaż tak samo żenujące jak współpraca z SLD? Widocznie mniej, skoro działacze i zwolennicy PiS posuwają się do przypisywania Platformie czynnej współpracy z LPR. Musi to być im koniecznie potrzebne do umniejszenia i usprawiedliwienia własnego postępku. Jak się kogoś unurza w błocie, to własny brud będzie mniej brudny.
Ps.: „miękka obrona Farfała” rzeczą chwalebną nie jest, ale mającdo wyboruw alternatywie „twardy atak dla Kaczyńskiego”, czyli czynną pomoc w odzyskaniu TVP arcykapłanowi Jarosławowi z Kwiatkowskim i Czarzastym w sanhedrynie, lepiej nic nie robić i umyć ręce jak Piłat.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka