Przemykając dzisiaj od jednej studzienki do drugiej rzucił mi się gdzieś duży tytuł „Tusk kpi z prawa”. Premier nie zaczekał na pisemną opinię Prezydenta i odwołał szefa CBA twierdząc, że wystarczy mu kilkukrotnie publicznie wyrażona przez Prezydenta jego ustna opinia. Ujmę to tak: wg mnie jest to „oryginalne podejście do prawa”. Ja bym wolał poczekać na opinię pisemną, ale ja nie jestem prawnikiem a jedynie zwyczajnym hydraulikiem. Chociaż z drugiej strony, jeśli do całego zagadnienia podchodzi się „oryginalnie”, co za różnica w ilu jego aspektach wyrazi się swą „twórczą oryginalność”?
Bez większego zastanowienia przyłączyłbym się do dzisiejszych krytyków Donalda Tuska gdyby nie jedno „ale”. Gdyby nie „ale dlaczego nie potępialiście i nie atakowaliście, gdy poprzednio kpiono z prawa?”
Czy obecny Premier jest prekursorem w tak twórczym i oryginalnym interpretowaniu prawa? Otóż nie, Donald Tusk kroczy po śladach swych wielkich poprzedników. By spojrzeć tylko na ostatnie dwadzieścia lat, jako pierwszy wielki interpretator jawi się nam Lech Wałęsą ze swym prawnikiem Lechem Falandyszem. Ich wspólna działalność na niwie politycznej dała asumpt powstaniu sformułowania „falandyzacja prawa” na określenie niezwykle twórczego i jednostronnego interpretowania zapisów prawnych. Wykorzystując stan niejednoznaczności litery prawa, ducha prawa odczytywali zgodnie ze swymi potrzebami, choć niekoniecznie zgodnie z intencjami autorów tzw. małej Konstytucji.
Stopień falandyzacji prawa z okresu SLD oraz AWS litościwa pamięć oddała w posiadanie archiwum im. Aloisa Alzheimera. Ten z okresu ostatnich czterech lat nie został jeszcze w całości zarchiwizowany, więc co nieco mogę jeszcze do niego sięgnąć.
Tzw. ”grudniowy zamach na TVP”, gdy parlament kierowany przez PiS w ekspresowym tempie w ciągu dwóch dni przed Sylwestrem przeprowadził przez obie izby nową ustawę o KRRiTV, Prezydent jeszcze tego samego dnia podpisał, a drukarnia Monitora wydrukowała w nocy tak, by ustawa zdążyła wejść w życie jeszcze przed Nowym Rokiem. Gwoli usprawiedliwienia Prezydenta trzeba przyznać, że nie miał wtedy obowiązku „niezwłocznie podpisać ustawy” a jedynie w ustawowym terminie 30 dni. Co należy zrozumieć, że 30 dni może oznaczać „krócej niż niezwłocznie”. No i ponadto, skąd Prezydent mógł przypuszczać, że niekonstytucyjność niektórych zapisów, którą podnosiła opozycja, a dzięki którym PiS przejął władzę w KRRiTV, Trybunał Konstytucyjny istotnie uzna za niekonstytucyjne?
Innym przykładem zarówno twórczego podejścia do prawa jak i szybkości wypełniania obowiązków prezydenckich są ministerialne dymisje w rządzie Jarosława Kaczyńskiego w okresie wakacyjnym 2007 r. W momencie, gdy ówcześni parlamentarzyści złożyli do laski marszałkowskiej wnioski o dymisje wszystkich ministrów w rządzie JK i mieli przy tym większość pozwalającą przegłosować owe wnioski, Jarosław Kaczyński sam złożył do Prezydenta wnioski o odwołanie swoich ministrów. Po czym dwie godziny później Prezydent na wniosek Prezesa Rady Ministrów powołał nowych-starych ministrów. Starzy ministrowie zostali powtórnie powołani na to samo stanowisko. Niby ci sami ale dla wniosków o wotum nieufności jakby inni. W tym momencie wnioski parlamentarzystów przynajmniej teoretycznie utraciły ważność. To jest dopiero kreatywne podejście do prawa! I to jest dopiero iście stachanowskie tempo pracy prezydenckiej Kancelarii (i samego Prezydenta). Czyli mówiąc krótko: jak Lech Kaczyński chce, to szybko wydaje decyzje, szybko udziela odpowiedzi i szybko składa podpisy. No chyba, że nie chce.
Odkładając na bok wyjątkową „chciejskość” w gorliwości z jaką wypełniał swoje obowiązki Prezydent Lecha Kaczyńskiego podczas rządów Jarosława Kaczyńskiego (przypadkowa zbieżność nazwisk?), kreatywność Prezydenta oraz jego prawników podczas sprawowania rządów przez Donalda Tuska, idzie raczej w stronę refleksyjnego zadumania nad przemijaniem tego świata. Trudno jest znaleźć ustawę, która została podpisana nie tylko w terminie tak błyskawicznym jak ww. ale choćby w czasie znacząco krótszym niż wymagany przez ustawę. Zwykle jest to ostatni możliwy dzień. A czasami w ogóle.
O ile w czasie rządów sprawowanych przez własną formację Lech Kaczyński zawetował tylko jedną ustawę (i to na prośbę własnej partii) oraz ani jednej ustawy nie skierował do Trybunału Konstytucyjnego (choć skierowane przez inne gremia były przez tenże Trybunał Kwestionowane w częściach kwestionowane), o tyle w ciągu ostatnich dwóch lat wyrobił chyba dziesięcioletnią normę Aleksandra Kwaśniewskiego. I zawetował i skierował do trybunału już po kilkanaście ustaw.
W czym jeszcze „twórczą oryginalność” przejawia Prezydent”? Np. w podpisywaniu nominacji. Twórcom Konstytucji nie przyszło do głów, że zapis „Prezydent podpisuje nominację” np.: ambasadora, sędziego, profesora, etc. może być interpretowany, że „Prezydent podpiszę w ogóle, a w szczególe kiedy Bóg da”. Stąd i są sędziowie czekający po kilka miesięcy na podpisanie nominacji. Są i ambasady czekające miesiącami na ambasadora. Ba! Nawet umowa międzynarodowa jaką jest Traktat Lizboński czekała półtora roku na jej podpisanie przez Prezydenta. W końcu Prezydent jest najwyższym przedstawicielem narodu polskiego a wiadomo, z góry widać lepiej.
Jeśli zwyczajowy miesiąc na podpisanie nominacji czy traktatu może wydłużyć się nawet do półtora roku (czyli jakieś kilkanaście razy dłużej), to dlaczego „niezwłocznie” również nie może oznaczać kilkanaście razy dłużej, czyli np.: dwa tygodnie?
Próbowałem właśnie w ten sposób ostatnio wytłumaczyć żonie, dlaczego na jej prośbę sprzed tygodnia (utrzymuje, że to było polecenie) bym wytrzepał dywany, mimo mojej odpowiedzi, że „uczynię to niezwłocznie”, dywany do dzisiaj nie zawisły na trzepaku. Próbowałem jest właściwym słowem, albowiem żona mi przerwała mówiąc, że nie muszę się już fatygować, ponieważ sąsiad z dołu (Heniek) „słowo niezwłocznie” rozumie w kategoriach minut i jest gotów „niezwłocznie wytrzepać nasze dywany”, jedynie za „dyskusję praktyczną na temat spełniania obowiązków małżeńskich”. Nie wnikając, co oznacza „dyskusja praktyczna” porywam właśnie nasze dywany i biegnę na trzepak, aby sąsiad Heniek przypadkiem mnie nie uprzedził. Wieczorem „w sposób praktyczny” wytłumaczę żonie, że ja też już inaczej rozumiem określenie „niezwłocznie”.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka