Impulsem do założenia blogu był sam pan Łukasz Warzecha, publicysta "Faktu" i domator Salonu 24. Jeden z lekka obraźliwy tekst i cóż - reakcja wymiotna. Zostałem blogowiczem. Impuls, oburzenie i moje pióro może teraz - na dobre czy na złe - zmierzyć się z 'elytom' publicystyczną IV RP.
Na dzień dobry powiem tyle: Jestem Zielony w wierze, więc zapewne stanowię tu łakomy kąsek dla moich 'antylewackich' braci (całuski dla Was, moi drodzy). I jak na "zgniłego arbuza" (Zielony z zewnątrz, Zielony w środku) przystało, zacznę od kwestii jakże medialnej - Rospudy. Rospudy potraktowanej batem na dyskutanta przez Łukasza Warzechy.
Oskarżony Łukasz W. pojawił się w poniedziałek z wizytą u kolegi Jana w "Warto Rozmawiać", a w czwartek popełnił małe co nieco w nawiązaniu do tego wydarzenia na łamach "Dziennika". Zachęcam zresztą do lektury własnej, a nastepnie do podporządkowania się ;) mojej opinii na ten temat jego opinii:
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=33731
Łukasz Warzecha z wizytą u Jana
Spotkanie poniedziałkowe u Pośpieszalskiego, jak to spotkanie poniedziałkowe u Pośpieszalskiego: krzyki z jednej strony, zagłuszana argumentacja z drugiej i coraz lepiej udający obiektywizm pan Jan w centrum (a gdzieżby indziej miał stać jak nie w należnym mu środku?). Nie będę się zagłębiał - kto widział, ten wie... kto nie wierzy, ten oczywiście trąba ;).
Spotkanie u Pospieszalskiego calkiem udane. Gratulacje dla GDDKiA, min. Szyszko i pana Warzechy - bardzo skutecznie przekrzyczeliście i wyszydziliście drugą stronę nie dając im za bardzo dojść do słowa. Trochę gorzej jednak 'zwycięzcy' spuentowali całą dyskusję, przelewając wnioski ze spotkania na papier. Slowa szybko umykają i można je przekrzyczeć. Jak już się jednak coś naskrobie, to można pokazać palcem i 'objechać'.
Zieloni do kitu
Zarzuty wobec Zielonych 2004 i Greenpeace można sprowadzić do czterech tez:
a) Zieloni jako partia próbuje wykorzystać Dolinę Rospudy dla swoich celów politycznych i nic więcej poza tym się nie kryje;
b) Zieloni to 'pieski' lewicy SLDowskiej ("Jestem ciekaw, czy z równym zaangażowaniem Zieloni 2004 protestowaliby, gdyby obwodnicę zaczynał budować np. rząd Marka Belki").
c) Zieloni ani Greenpeace nie posiadają żadnych ekspertyz w sprawie szkodliwości inwestycji dla Rospudy ("Na moje pytanie, czy dysponują jakąkolwiek ekspertyzą oceniającą szkody, jakie spowoduje budowa (...) Konsekwentnie przyciskany, przyznał, że takiej ekspertyzy nie ma.");
d) Sukces finansowy i marketingowy Greenpeace powoduje, że organizacja jest niewiarygodna.
a) Oczywiście partia jak to partia wykorzystuje sprawy jak Rospuda do promocji własnej i własnych celów politycznych. Przecież każda partia chce, żeby jej elektorat identyfikował ją z jej programem. I co w tym takiego dziwnego, a tym bardziej złego?
Czyżby zdaniem pana Warzechy fakt, że zamiast siedzieć cicho w sprawie Rospudy i ignorować łamanie prawa środowiskowego w Polsce partia zdecydowała się wyjść na ulice, głośno manifestując swoje zdanie, miało podważać wiarygodność Zielonych 2004? Dziwne ma pan Warzecha wyobrażenie o powinnościach partii...
Na marginesie, Zieloni 2004 stanowią jedynie skromne polityczne przedłużenie akcji wokół Rospudy. Sam sprzeciw wokół trasy przez Rospudę istnieje od dobrych nastu lat (zanim koncept partii pojawił się na horyzoncie) na patelni takich organizacji pozarządowych jak "Chrońmy Mokradła", Bankwatch, Federacji Zielonych czy Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. To oni wywołali tę całą aferę - za co im chwała i cześć, bo to co się dzieje w Rospudzie... ajajaj!
Przypisując całość zasług za protest wokół Rospudy Zielonym jest niezasłużonym komplementem dla tej partii, aczkolwiek sam należąc do tej 'komitywy', której - jak powszechnie m.in. panu Warzesze wiadomo - zależy na rozgłosie, nie będę zbyt usilnie zwalczał tego mitu.
b) Wbrew temu, co się pałęta w uproszczonej wizji świata większości polskich komentatorów politycznych, świat nie dzieli sie na lewicę i na prawicę. Baa... powszechna znana prawda - polska lewica bywa prawicą, a polska prawica lewicą.
Jak sam pana Warzecha zauważył, Zieloni 2004 startowali w Warszawie. Startowali samodzielnie, a nie z SLD. Może pokusiłby sie jako 'znawca systemów partyjnych' o wyjaśnienie mi dlaczego ta jego zdaniem 'lewicowa' partia nie przyłączyła się po prostu do Lewicy i Demokratów, a zamiast tego startowała sama jak rydz z minimalną szansą na sukces?
Ja mogę tylko zapewniać - dla Zielonych nie ma znaczenia czy jesteś z lewicy czy z prawicy. Jak niszczysz środowisko, masz przesrane. Koniec. Kropka. Brak tematu.
Jaki związek Marek Belka ma z Zielonymi 2004 ni w pięć ni w dziewięć nie kumam... ale cóż... każdy jest twórcą własnego jednego jedynego prawdziwego świata.
c) Nie trafiony. Nie zatopiony. Zieloni i ekolodzy posiadają ekspertyzy w zakresie wpływu budowy estakad na bagna w Rospudzie. Zacytuję może po prostu fragment opinii prof. Rudy von Diggelen z Uniwersytetu z Groningen, specjalisty w zakresie hydrologii (jest też bardziej szczegółowa ekspetyza robiona na zamówienie KE):
"Bezpośrednim skutkiem, jakiego można się spodziewać, jest zbicie się torfu. Zgodnie z naszą obecną wiedzą, jest to proces raczej nieodwracalny, który skutkuje zwiększonym oporem dla przepływu wody. W konsekwencji nawet jeśli przyjmiemy mało prawdopodobną tezę, że hydrologia zostanie po pewnym czasie całkowicie przywrócona – intensywność przepływu wód gruntowych na powierzchni będzie znacznie obniżona lub zatrzymana. Innymi słowy: pierwotna równowaga pomiędzy różnymi przepływami wody nie może zostać przywrócona. Ten proces dokonuje się bardzo szybko."
Więcej: http://www.zieloni.org.pl/articles.php?id=1157
Po inne ekspertyzy odsyłam na stronę Pracowni na rzecz Wszystkich Istot (www.pracownia.org.pl).
W dodatku pan Warzecha zdaje się uważać, że Komisja Europejska, a także Rada Europy krytykuje budowę przez Rospudę, bo 'jakiś ekolog' zadzwonił i się naskarżył, a tamci uwierzyli na słowo (w końcu to lewacka Europa...). Komisja Europejska posiada zbiór ekspertyz, które - o jejku - sprowadzają się do stwierdzenia, że GDDKiA 'gada bzdury' na temat nieszkodliwości inwestycji wobec środowiska naturalneego Rospudy.
d) Greenpeace jest zły i generalnie beee, bo jest bogaty, jest korporacją i ma dobry marketing. Logika godna prawdziwego anarchisty. Jak pan Warzecha rozprawi się z korporacją Greenpeace, zapraszam na protesty przeciwko innym bogatym korporacjom z dobrym marketingiem jak McDonalds, KFC czy Shell.
Swoją drogą ciekawi mnie tworzenie 'zgniłej atmosfery' wokół Greenpeace wspominając o jej procesach sądowych... Po co pan Warzecha w ogóle napomknął o tych procesach, jeśli - jak sam wspomina - Greenpeace wyszedł z nich obronną ręką? Nieuczciwa erystyka, polegająca na budowaniu zlych skojarzeń? Jeśli wygrała wszystkie sprawy to należy zakładać, że Greenpeace jest niewinna zarzucanych jej czynów, ale pan Warzecha zdaje się sugerować, że mimo wygranej jest wręcz odwrotnie. Dlaczego? Bo on wie najlepiej?
P.S. Przy okazji pozdrawiam serdecznie Artura Nicponia i Castanedę. Zapewne zawitają przędzej czy później do mnie z kurtuazyjną wizytą, więc moje uszanowania.
"Without a winking smiley or other blatant display of humour, it is impossible to create a parody of fundamentalism that someone won't mistake for the real thing." - Nathan Poe. Z dedykacją dla denialistów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka