Jan Herman Jan Herman
2766
BLOG

Po raz trzeci i ostatni: wyjście honorowe, Aksamitny Gambit Prezydencki

Jan Herman Jan Herman Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

Zdarza się każdej władzy „taka sytuacja”, że „wygasają kompasy” i trzeba działać po omacku. Na epidemię jaka nas dopadła – raczej nie znajdujemy dziś szybkiego rozwiązania. Nie da się tu niczego zrobić, co byłoby jednocześnie tanie, solidne i szybkie. Stary dowcip mówi: da się jedynie dowolne dwie rzeczy z wymaganych trzech. Albo szybko i tanio ale niesolidnie, albo szybko i solidnie ale drogo, albo tanio i solidnie ale to musi potrwać. 

Nasza „władza” wmawia sobie, że mimo wszystko poradzi sobie na wszystkich trzech frontach, a to tylko zwiększa ryzyko, że na wszystkich przegra: będzie niesolidnie, drogo i z dużym opóźnieniem.

Właściwie to już wiemy, tylko jeszcze się krygujemy: głosowanie prezydenckie nie jest możliwe w terminie, jeśli mamy zachować minimum powagi. Ale gra tzw. opozycji jest paskudnie geszefciarska: znów mamy przesłanie jak z „Samych swoich”, czyli „sądy sądami (wybory – wyborami), ale racja musi być po naszej stronie”.

W tej paskudnej grze nieoczekiwanie rolę „mędrca” przejmuje polityk śliski i nijaki, piąta kolumna opozycji, do którego pasuje jak ulał przydomek „Wielebny”. Przyjdzie czas na odrębną notkę o nim, teraz niech wystarczy spostrzeżenie, że ma on najwyraźniej naturę jemioły: zagnieździć się w cudzym, odessać, rozkwitnąć jego kosztem i przenieść się na kolejny podatny grunt.

Nie wiem, co ugrał w wieczornej rozmowie z Prezesem, ale skoro jest siódma rano i jeszcze nie ma komunikatu – to znaczy, że wycisnął niego resztki żywotności i kilka chwil trzeba na to, by poustawiać nową scenografię.

No, to ja powtórzę swoje, jak poniżej.

* * *

W dniu 16 marca napisałem notkę „Wyjście honorowe”, TUTAJ, adresowaną do urzędującego Prezydenta (sam jeszcze wtedy byłem kandydatem-in-spe, zanim nie wygasły moje terminy). W dniu 27 marca powtórzyłem: „Jednak jest wyjście honorowe”, TUTAJ, tym razem znaliśmy już listę 19 zarejestrowanych przez PKW kandydatów, oczywiście już beze mnie. Obie notki są niedługie, warto je przeczytać, aby sprawdzić, czy nie bzdurzę.

Otóż można zachować powagę, a nawet zbić spory kapitał społeczny na prostym i łatwo wykonalnym geście: Andrzej Sebastian Duda, którego cała ta kryzysowa sytuacja zastała pod żyrandolem, czyli w najdogodniejszym punkcie wyjściowym – ma w ręku decyzję, której nie musi z nikim konsultować, choć może i powinien: tuż przed głosowaniem 10 maja może zapowiedzieć (urzędowo, oficjalnie), że po 12 miesiącach ustąpi z funkcji, co będzie oznaczało konieczność rozpisania nowych wyborów.

Wygra w cuglach i zasłużenie, oszczędzi Polsce kolejnej brudnej batalii konstytucyjnej.

Zyskujemy rok na uspokojenie sytuacji związanej z epidemią. Bezcenny społecznie czas służący ludziom. Nam, Wyborcom! W tym czasie konstytucjonaliści mogą znaleźć „prawą i godną” metodę na to, by tę jednoroczną kadencję uznać za „przechodnią”, by się nie liczyła, by Andrzej Sebastian, prawnik z Krakowa, mógł w roli faworyta skonsumować swój gambit. Nawet jak się nie uda – to Andrzej Sebastian przechodzi do historii jako animator Aksamitnego Gambitu.

A pozostali kandydaci (18 pomnożone przez co najmniej 100 tysięcy obywatelskich, elektorskich „imprimatur”), na zaproszenie Andrzeja Sebastiana wchodzą do Rady Prezydenckiej, ciała urzędniczego, powołanego przez Prezydenta (ma do tego prawo). W Kancelarii Prezydenta powstaje 18 (może jednak 19) mini-biur, opłacanych z budżetu, najlepiej z funduszu dziś rozważanego jako „wynagrodzenie” dla Pierwszej Damy.

Rada Prezydencka stałaby się kuźnią inicjatyw legislacyjnych. Sprawdzianem dla obecnych kandydatów, na ile poważnie potraktowali swoją kampanię i Wyborców.

Miliony wyborców mogą otrzymać poczucie, że ich oczekiwania i podpisy nie poszły na marne, nie wylądowały w koszu. Ich faworyci bowiem stanowią oto kolektyw przy-prezydencki. Jeśli o mnie chodzi, to widzę, że stosunkowo łatwo można uzgodnić, by trzy wybrane postulaty z kampanii każdego z kandydatów weszły do politycznego obrotu, a „westalkami” tych postulatów będą właśnie oni, przed chwilą kandydaci do funkcji, a teraz już współpracownicy Prezydenta (Andrzeja Sebastiana). Uwaga: 19 razy trzy – to daje 57 inicjatyw ustawodawczych albo projektów społecznych. Nie w kij dmuchał, naprawdę jest czym się zająć.

Po roku mamy nowe rozdanie. Jeśliby udało się „zwolnić” członków Rady Prezydenckiej z konieczności ponownego zbierania 100 tysięcy podpisów (nie ma takiej konieczności, ale jeśli) – to za rok mamy już 19 kandydatów gotowych, a nowi zawsze mogą się zgłosić (ja się zgłoszę, znów jako Jan Gavroche Herman).

* * *

Aksamitny Gambit Prezydencki jest logistycznie najłatwiejszy do wykonania, wystarczy dobra wola Andrzeja Sebastiana. Poza tym takim rozwiązaniem zamknąłby gęby tym wszystkim politycznym geszefciarzom, którym dobro Kraju i Ludności, a nawet Racja Stanu jest obojętna, byle ugrać jakieś interesiątka własne, sitwiarskie tantiemy dla politycznych kamaryli.

Niechże Polska choć raz jeszcze pokaże, że stać ją nie tylko na Konstytucję 3 Maja, nie tylko na odzyskanie Niepodległości po latach politycznego niebytu, nie tylko na wielki międzywojenny wysiłek gospodarczy, nie tylko na Solidarność – ale też na epokowy gambit polityczny, przykład rozwiązywania węzłów godnych Aleksandra Wielkiego.

Jan Gavroche Herman


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka