Jan Herman Jan Herman
706
BLOG

My tu gadu gadu, dyrdymalimy, a głosowania idą pełną parą

Jan Herman Jan Herman Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Gdyby elektorat w Polsce był rozumny – a kamaryle zrobią wszystko, by rozumny nie był – to zabrałby się za swój los wystawiając od jutra własnych, sąsiedzkich kandydatów, nie patrząc na telewizyjne boje celebrytów i harcowników. Bo kto „rozprowadzi” jesień 2018 – ten na długo będzie „piastował” – cokolwiek to znaczy w kraju Piastów i Jagiellonów oraz Kasztanki.

Szanowny Czytelniku! Uprzedzałem dnia pewnego, że będę stronniczy. Bo nie tylko „włączyłem się” w robotę związaną z głosowaniami na administrację lokalną (konsekwentnie odmawiam nazywania tych głosowań „wyborami samorządowymi”) – ale sam, własnoręcznie, zainicjowałem „laboratoryjnie” projekt polityczny pod roboczą nazwą Osada Obywatelska. No, kiedy się bierzemy za robotę stricte polityczną – musimy oślepnąć na subtelności.

Kampania rozstawiania kadr i koteryjnych interesów trwa w najlepsze i w należnej sprawom ciszy: niech się elektorat nie interesuje kto komu za ile kiedy obiecuje „załatwić”. Niech nie poczuje, jak mu się spod tyłka wyrywa bezpieczne poczucie obywatelskości. Poniewczasie pojmie, że jak zwykle zawisł w powietrzu, jak zwykle na niczym stoi, chyba że mu ktoś latającą wycieraczkę w porę podstawi.

Pora opuszczać laboratorium, zwłaszcza że kilka kamaryl ma już swoją część głosowań „rozprowadzoną”: z grubsza wiedzą, kogo wystawią „flagowo”, z kim będą szły pod ramię, a z kim pójdą na udry – teraz już tylko pracują nad tym, ile od jakiego lobby i za co konkretnie wezmą w ramach „poparcia społecznego” swoich projektów. Taka demokracja, psia jej…

Jak znam życie, kluczową rolę w kampanii jesiennej 2018 odegrają media i pieniądze. A w kolejce do nich stają nieliczni, choć będą udawać licznych:

1.       Ekipa rządząca, złożona z PiS i koalicjantów, nie tylko „tych dwóch”, bo są jeszcze ci mało transparentni: ta ekipa niesiona jest namacalnym sukcesem sondażowym, opartym na silnym zastrzyku socjalnym, na „trzepaniu skóry” formacji poprzednio rządzącej oraz na ugrzecznionym podejściu do szarego człowieka i równie szarego przedsiębiorcy;

2.       Dwie-trzy ekipy „antyrządowe” ledwo trzymają się sondaży, ale w komitywie tasują się między sobą w kwestiach społecznych (lewica, liberalizm, aparatczykostwo), udają że się różnią w kwestiach podejścia do biznesu i szaraka, mają odruch łączenia dobra publicznego w geszefty służące przede wszystkim sobie (czyli kamarylom) i tzw. żelaznemu elektoratowi;

3.       Ekipa liberalno-lewicowa (jakkolwiek to zabrzmiało), pokolorowana na różowo, zielono, błękitno, itd., zajęta zajmowaniem w Polsce grzędy „europoidalnej”, niegdyś wyłącznej dla Unii Wolności czy Gazety Wyborczej: to „formacja” kilkudziesięciorga ambitnych solistów i solistek, rozmemłana ideowo, no i pragmatyzmem nie dorastająca do pięt tym powyżej;

4.       Ekipa nazywana „ludową” albo „obrotową”, próbująca po samobójczym zwarciu z Samoobroną i równie samobójczej „dyspozycyjności” koalicyjnej odzyskać to co stanowi kulturowo-duchową esencję ludowości: etos gospodarski i przedsiębiorczy, gromadnictwo, samorządność wzajemnicza, samokształcenie – byle to nie było PGR-owskie, parobczańskie;

5.       Brak udziału w kampanii deklaruje echo-kukizowa formacja nosząca proporce obrony demokracji. Możnaby się dziwić (demokraci czniają samorządność), ale to tylko deklaracja, bowiem obrońcy demokracji zasilą ktorąś z ekip „antyrządowych”. Echo-kukizowość? Wielo-ruch „oburzonych” (kukizonada) podstawił nogę PO-PSL – teraz miało być odwrotnie. Figa;

6.       Wszystkie trzy wielkie centrale związkowe wykonują ruchy wskazujące na ciche przegrupowania ideowe: odmawiają samodzielnej gry w kwestii samorządności, choć mogłyby pokusić się o utworzenie bufora spółdzielczego chroniącego świat pracy przed wykluczeniem zatrudnieniowym i mieszkalniczym;

7.       Najśmieszniej zachowują się flibustierzy-podskakiewicze, dwojga autoramentów: jedni uprawiają rozmaitą lewicowość wzajemnie się ignorując albo obsobaczając, podobnie zachowują się rozmaite „koła i piwnice” „prawdziwej polskości” (nie mylić z naziolami). Mimo że reprezentują żywioł jednakiego położenia społecznego – prawo-polacy i lewacy mają ze sobą „kosę”;

/polityczna mapa Polski luty 2018: numery nie są przypadkowe/

I teraz, Czytelniku, trudny moment. Projekt Osada Obywatelska wyrasta z obszarów noszących powyżej „numery”: nie jest z nimi tożsama, tylko „dialektycznie wyrasta”:

Nr 1

Stanowcza odmowa przyzwolenia na „państwa w państwie” oraz na pęczniejące wykluczenia ekonomiczne, społeczne, polityczne: „jedynka” jest w tej sprawie mniej pryncypialna;

Nr 2

Stanowcza odmowa przyzwolenia dla wszelkich projektów ustawiających Polskę w roli „folwarku”: 89 rok skończył się odmową wobec ZSRR na rzecz UE, obecnie UE schodzi na drugi plan po NATO – oba warianty są zbyt „uniżenie” wycechowane;

Nr 3

Wszystkie elementy „kulturowo-egzaltowane” (feminizm, ekologia, kombatanctwo-pomnikowość, europejskość, non-discrimination – są OK., ale daniem głównym projektu jest samorządność i spółdzielczość, obie wyzbyte fałszu i fasadowości-atrapowości;

Nr 4

Ludowość jest w Polsce nosicielem tradycji samorządności, gospodarskości, „tysiąca kwiatów” gromadniczych, samopomocowych, spółdzielczych, twórczych, itp. Taka ludowość dojrzewa poza PSL, obie siły razem mogą dokonać cudów;

Nr 5

Obrona demokracji ma sens, jeśli jest obroną prawa lokalnych środowisk-społeczności do „zakładania” własnych samorządów i własnych spółdzielni, wedle formuł zredagowanych we własnej przestrzeni społecznej. Bez „formatowania” przez „warszawkę”;

Nr 6

Jeśli ruch związkowy nadal będzie się ograniczał do „kompromisowego blokowania” i będzie unikał „ciągu dalszego” (alternatywa dla zwolnień i eksmisji) – stanie się przestrzenią muzealną, nawet jeśli będzie pączkował nowymi związkami „spod igły”;

Nr 7

Flibistierstwo osadzone w formule „buntu dla buntu” – ma krótkie nogi. Niezależnie od atrakcyjności doraźnej – nie wnosi w żadnej z aktywności rozwiązań trwałych, stabilizujących lod pojedynczych wykluczanych i całych warstw-grup-środowisk;

 

Możnaby pomyśleć, że Osada Obywatelska chce „ogarnąć wszystko, tylko inaczej”. To tylko pozór „wszystkoizmu”: Osada Obywatelska jest konceptem „czystej krwi” alterglobalistycznym, stawia na samoorganizację obywatelską, minimalizowanie Państwa w przestrzeni publicznej, Re-mutualizację (odwrócenie zgubnego procesu De-mutualizacji).

Wszyscy gracze wskazani powyżej (np. na rysunku), „przewidziani” do gry w głosowaniach AD 2018 – akceptują (mimo „wierzgnięć”) to co nazywamy ustrojem. Nawet flibustierzy-podskakiewicze (czasem bezwiednie, bezrefleksyjnie).

 

*             *             *

Gdyby projekt Osady Obywatelskiej był zrozumiany właściwie (biorę na siebie grzech niezrozumiałości) – stałby się atrakcyjny dla każdego, kto gotów jest skorygować ustrój (patrz: numery 5/6/7). Zmiana ustroju dokonać się może właśnie teraz, przy okazji głosowań na administrację lokalną. Wystarczy odmówić kamarylom „warszawskim” prawa do wmawiania nam list wyborczych redagowanych bez naszego udziału (co najwyżej śladowo). Każdy aktywny społecznik powinien kandydować „u siebie”, bo ma za sobą konkretną robotę, jest z niej znany.

Społeczników jest więcej niż funkcji „do obsadzenia”. To oznacza, że nie „warszawki” mają ciąć kandydatów (tak jak to kuriozalnie i popisowo robiło ugrupowanie Kukiza dwa lata temu) – tylko oni sami na oczach swoich wyborców powinni się „dopiąć”.

To jest początek przywracania demokracji: kandydat ma być „spośród nas”, a nie – niby ten sam – ale zabiegający o łaskę sztabu „warszawskiego”. Nasz kandydat odpowiada przed nami, wyborcami, a nie przed kamarylą: bo w tym drugim wypadku mając wybór – wybierze dobro kamaryli a nie nasze. Choć o nasze głosy zabiega.

Patrz: TUTAJhttps://publications.webnode.com/news/rozmowy-samorzadowe-ksztalca/

 

*             *             *

Trwa „test wiarygodności” potencjalnych sojuszników projektu Osada Obywatelska. To jest test mający imię Mateusz i nazwisko Piskorski. Ten 40-letni niegdysiejszy neopoganin „nawrócony” na lewicowość i dojrzały patriotyzm, nietuzinkowy poseł Samoobrony (rzecznik), doktor nauk politycznych, ekspert międzynarodowy, założyciel partii Zmiana (konsekwentnie nie rejestrowanej z niepoważnych „powodów”) – od 20 miesięcy przebywa w areszcie pod absurdalnymi „zarzutami domyślnymi”, bo rzeczywistych zarzutów mu nie postawiono. I mimo, że „piłuję” temat od miesięcy – Czytelnicy-Komentatorzy nadal „dziwią się”, jak tak można trzymać człowieka bez zarzutów, egzaltują się jego losem. Nie rozumieją, nie chcą zrozumieć, że Dr Mateusz Piskorski jest już właściwie kandydatem do funkcji Prezydenta Warszawy (oficjalnie – po ogłoszeniu daty wyborów, ale jest jego pisemna deklaracja).

Zwróciłem się do Państwowej Komisji Wyborczej o zagwarantowanie Drowi Mateuszowi Piskorskiemu równych praw w kampanii wyborczej (patrz: TUTAJhttps://publications.webnode.com/news/panstwowa-komisja-wyborcza-ma-zagwozdke/ ).

Równy start w wyborach dla człowieka, który nie ma postawionych zarzutów, ale siedzi w mamrze miesiącami i latami – to jest dopiero wyzwanie dla PKW! Jeśli PKW temu nie sprosta – poradzimy sobie. Ale – na wszystkie świętości – przestańcie – Czytelnicy-Komentatorzy – blablać o ciężkim i niesprawiedliwym aresztanckim losie Mateusza, o niesprawiedliwościach, o tym że Zmiana jest „be” (nie o Zmianie jest temat), że Mateusz jest proputinowcem czy kimś takim (wolno mu wedle prawa i sumienia), że grzeszy(ł) wypowiadając się przeciw PO, KOD czy SLD (wolno mu), a przede wszystkim o tym, że jest czyimś szpiegiem (nie jest, wiedzą o tym również służby). To jest blablanie nie na temat.

Bo tematem jest proceder: oto wystarczy kandydata wsadzić do aresztu w utajnionym postępowaniu – i nie ma się konkurencji! Uprzejmie proszę o komentowanie tego wątku, bo to on jest ustrojowy, to on pokazuje, jakie rzeczywiste prawa ma obywatel kandydujący i obywatel głosujący.

Demokrata to ktoś taki, kto odmówi walki, jeśli jest ona „ustawiona-drukowana”. Dlatego odwołuję się do poczucia „wyborczej przyzwoitości” obecnego – to oczywiste – właśnie w KOD, w etosie ludowości, w etosie związkowym – i w innych „siłach-żywiołach”. Bardzo chcecie debilnych „ustawek” przy urnach? To dyrdymalcie o egzaltacjach związanych z Mateuszem. Wiem przecież, że nie chcecie, dlatego strzępię jęzor tu i wszędzie indziej.

No, i zastanówmy się wszyscy, dlaczego ten właśnie temat jest w Polsce „tabu”…?

 

*             *             *

Los dał Polsce trzy coroczne rundy głosowań (nie liczę tych „europejskich”, bo to są apanaże):

1.       Administracja lokalna (2018) – czyli komu majątek komunalny, decyzje alokacyjne, geszefty lokalne, budżety municypalne;

2.       Parlament (2019) – czyli komu budżet centralny i ustawowe sztuczki w stylu „lub czasopisma” oraz daniny ideologiczne;

3.       Prezydent 2010 – czyli komu resorty siłowe i w ogóle Państwo Stricte (dyplomacja, służby, skarbówka, infrastruktura krytyczna, itd.);

Tylko naiwni jeszcze nie wiedzą, że kadencje w tych trzech głosowania ostatecznie staną się równe (pięcioletnie), bo taka sekwencja to długo oczekiwana możliwość planowania na wiele lat.

Gdyby elektorat w Polsce był rozumny – a kamaryle Nr 1-6 oraz podskakiewicze Nr 7 zrobią wszystko, by rozumny nie był – to zabrałby się za swój los wystawiając od jutra własnych, sąsiedzkich kandydatów, nie patrząc na telewizyjne boje celebrytów i harcowników. Bo kto „rozprowadzi” jesień 2018 – ten na długo będzie „piastował” – cokolwiek to znaczy.



Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka