Jan Herman Jan Herman
139
BLOG

Esencja samorządności. Rzecz o "Osadzie Obywatelskiej"

Jan Herman Jan Herman Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Kampania 2018 wystartowała: https://publications.webnode.com/news/kampania-2018-wystartowala/

 „OSADA OBYWATELSKA” NIE JEST I NIE BĘDZIE UGRUPOWANIEM POLITYCZNYM O CHARAKTERZE ORGANIZACJI. JEST MARKĄ WYBORCZĄ, UDOSTĘPNIANĄ NIEODPŁATNIE KAŻDEMU NIEZALEŻNEMU SPOŁECZNIKOWI-KANDYDATOWI, KTÓRY ZOBOWIĄŻE SIĘ WOBEC WYBORCÓW, ŻE BEZWARUNKOWO „ODDA” W ICH SŁUŻBĘ WSZYSTKIE MOŻLIWOŚCI, CAŁY POTENCJAŁ SPRAWCZY, JAKI UZYSKA W WYBORACH.

/powtórzę powyższe kilka razy poniżej/

Samorządny może być kolektyw, wspólnota, środowisko, firma, grupa, rodzina. Nie może być samorządny pojedynczy obywatel. Ale może on być – po prostu – Obywatelem.

Jeśli Obywatele (celowo piszę Dużą Literą) zdominują w swojej przestrzeni tumiwisistów, rwaczy dojutrkowych, politykierów, złoczyniących – jeśli uzyskają nad nimi wizerunkowa i sprawcza przewagę – przestrzeń ta zmierza w kierunku samorządności.

Idzie zatem o to, aby do jesieni Obywatele zastanowili się – i zdecydowali w swoich sumieniach – czy interesuje ich samorządność tam, gdzie żyją – czy może skuteczniej będzie zagrać w grę narzuconą przez „warszawkę” – bo to tez jest jakiś wybór, tyle że inaczej skutkuje.

Jeśli Obywatele (nie czarujmy się, takich jest mniej-więcej 10% w takiej Polsce, jaką mamy właśnie) zdecydują się grać na samorządność – to nie pozostaje im nic innego, jak zagrać przeciw „warszawce” va bank. Przeciw „warszawce” – czyli przeciw Państwu, czyli przeciw tym kilkorgu kamarylom dzielącym między siebie nasze wspólne sukno i nas samych.

Gra va bank – to nie oznacza jakiejś wojny, zadymy, jazgotu. Polak umie omijać skarbówkę, policję, komorników – umie też obejść Państwo, a na pewno kamaryle zarządzające nim prawem kaduka.

„OSADA OBYWATELSKA” NIE JEST I NIE BĘDZIE UGRUPOWANIEM POLITYCZNYM O CHARAKTERZE ORGANIZACJI. JEST MARKĄ WYBORCZĄ, UDOSTĘPNIANĄ NIEODPŁATNIE KAŻDEMU NIEZALEŻNEMU SPOŁECZNIKOWI-KANDYDATOWI, KTÓRY ZOBOWIĄŻE SIĘ WOBEC WYBORCÓW, ŻE BEZWARUNKOWO „ODDA” W ICH SŁUŻBĘ WSZYSTKIE MOŻLIWOŚCI, CAŁY POTENCJAŁ SPRAWCZY, JAKI UZYSKA W WYBORACH.

 

*             *             *

Kamaryle tak ustawiły procedury głosowaniowe (zwane szyderczo wyborczymi), że nawet „na dole”, czyli w gminie – wmawia się ludziom, iż muszą głosować na odgórnie zredagowaną listę, dla niepoznaki udającą, że to jest kilka list. Jeśli w tym „uporządkowanym” świecie „wyborczym” pojawi się jakiś „nawiedzony” i dosłownie potraktuje swoje obywatelstwo i zabawę w wybory – natychmiast pojawiają się – w podanej kolejności – emisariusze Zatrzasku rządzącego tu-teraz, emisariusze kamaryl „warszawskich”, emisariusze pracodawcy lub ktoś taki (np. bank udzielający kredytu, spółdzielnia mieszkaniowa, dobrzy ludzie nie-wiadomo-skąd), służby skarbowe i służby nieskarbowe, straż miejska dbająca o porządek, itd., itp. Jeśli to też nie skutkuje – pojawiają się chuligani i w ogóle „nieznani sprawcy”. Uwaga, piszę o Polsce’2018.

Mimo to nalegam – Obywatele – abyście rozważyli „obejście” kamaryl i zrobili z głosowań – rzeczywistą próbę wyborczą.

Adresatem tej próby powinny być – w moim przekonaniu – trzy warstwy społeczności lokalnej:

  1. Zwykli ludzie, mający niewiele z „polityką” wspólnego, rzucani przez los to tu, to tam, słabo zaopatrzeni na teraźniejszość i przyszłość, zależni niemal całkowicie od tego, co „ONI” wymyślą i zrobią;
  2. Aktywiści lokalni, tzw. pozarządowi, którzy – bardziej lub mniej uczciwie – starają się realizować swoje pomysły i „zbawiać świat” lawirując pośród tego, co „poukładały władze” tutejsze i „warszawskie”;
  3. Gracze lubiący szperać w rozmaitych „okazjach” biznesowych, politycznych, urzędowych, specjalizujący się w rozpoznawaniu „szczelin w systemie”, skłonni zadać się z każdym, jeśli „ma coś z tego wyjść”;

„OSADA OBYWATELSKA” NIE JEST I NIE BĘDZIE UGRUPOWANIEM POLITYCZNYM O CHARAKTERZE ORGANIZACJI. JEST MARKĄ WYBORCZĄ, UDOSTĘPNIANĄ NIEODPŁATNIE KAŻDEMU NIEZALEŻNEMU SPOŁECZNIKOWI-KANDYDATOWI, KTÓRY ZOBOWIĄŻE SIĘ WOBEC WYBORCÓW, ŻE BEZWARUNKOWO „ODDA” W ICH SŁUŻBĘ WSZYSTKIE MOŻLIWOŚCI, CAŁY POTENCJAŁ SPRAWCZY, JAKI UZYSKA W WYBORACH.

 

*             *             *

Oferta dla zwykłych ludzi: stuprocentowo pewna likwidacja bezrobocia i większości wykluczeń.

Kandydaci Osady Obywatelskiej podpisują zobowiązanie, że będą do skutku – jako radni, wójtowie, burmistrzowie, itp. – dążyć do powołania przez Gminę i jej placówki (może z organizacjami aktywistów) – podmiotu gospodarczego – Spółdzielni Socjalnej.

Uwaga: początkowo będzie to spółdzielnia „pusta kadrowo”, tak jak zakłada się czasem biznesy „na wszelki wypadek”. Kiedy zakłada taka spółdzielnię Gmina – robi to bezproblemowo. Kiedy chce taka spółdzielnie założyć grono osób dotkniętych przez Los – pojawia się mnóstwo problemów, bo przecież nie są to przedsiębiorcy, zatem są gotowi pracować, a nie organizować firmę.

Po założeniu takiej spółdzielni (na jej czele może stanąć społecznik albo nawet wyznaczony urzędnik), nastąpi „przegląd” dostępnych prac interwencyjnych, wsparcia z Funduszu Pracy, możliwych dofinansowań z różnych funduszy – i kiedy znajdzie się środki na rozmaite roboty oraz ludzi mogących te roboty wykonać – uruchamia się spółdzielcze umowy o pracę i w ten sposób Spółdzielnia – początkowo pusta-bezkadrowa – zaludnia się.

Warto pamiętać, że polskie prawo traktuje spółdzielnie socjalne jako przedsiębiorstwa, ale tez jak organizacje pozarządowe. Jeśli uda się uniknąć patologii, które pozwalają sprytnym geszefciarzom przejmować np. spółdzielnie mieszkaniowe czy organizacje pozarządowe – to droga do likwidacji bezrobocia jest otwarta.

Przecież – dodajmy – to jest statutowy obowiązek „samorządu terytorialnego”, a nie jakiś wymysł niedorobionego inteligenta (otwórz, Czytelniku, dowolny statut gminy).

„OSADA OBYWATELSKA” NIE JEST I NIE BĘDZIE UGRUPOWANIEM POLITYCZNYM O CHARAKTERZE ORGANIZACJI. JEST MARKĄ WYBORCZĄ, UDOSTĘPNIANĄ NIEODPŁATNIE KAŻDEMU NIEZALEŻNEMU SPOŁECZNIKOWI-KANDYDATOWI, KTÓRY ZOBOWIĄŻE SIĘ WOBEC WYBORCÓW, ŻE BEZWARUNKOWO „ODDA” W ICH SŁUŻBĘ WSZYSTKIE MOŻLIWOŚCI, CAŁY POTENCJAŁ SPRAWCZY, JAKI UZYSKA W WYBORACH.

 

*             *             *

Oferta dla aktywistów lokalnych: budżet partycypacyjny (obywatelski) – w rękach obywateli

Przyjęło się w Polsce – poza wyjątkami – że urzędy (przeważnie gminne) oddają pod powszechne głosowanie około 1%-4% swojego budżetu. To oznacza, że – przysłowiowo – jakaś aktywna grupa aktywistów może sobie wybrać między huśtawkami a ścieżka rowerową. Z punktu widzenia zwykłego człowieka – który raczej w takim plebiscycie nie uczestniczy – to jest zabawa niewarta niczego.

A dlaczego nie cały „swobodnie dostępny” budżet oraz dlaczego nie wszystkie decyzje znaczące dla społeczności lokalnej?

Każdy urząd dysponuje budżetem biorąc pod uwagę kilka okoliczności:

  1. Obsługę zadłużenia;
  2. Realizację zadań zleconych „z góry” (np. szkoły);
  3. Koszty zastane (np. koszty placówek i urzędników);
  4. Koszty zadań nie całkiem jawnych (wojsko, służby, infrastruktura krytyczna);

To co zostanie – to jest budżet „swobodnie dostępny”. Wydatkuje się go według planu (pod kontrolą Regionalnej Izby Obrachunkowej), co w rzeczywistości oznacza, że kierownictwo urzędu daje pod głosowanie radnym gruby i nieczytelny pakiet „słupków”, ci zaś „klepią” to, czasem coś mamrocząc (radni w większości nie są „odrębni”, tylko zgrupowani politycznie).

Ale gdyby główne pozycje budżetu swobodnie dostępnego zredagować czytelnie i poddać plebiscytowi powszechnemu – wtedy radni mieliby pole do popisu i okazję do rzeczywistego kontaktu ze „społeczeństwem”.

„OSADA OBYWATELSKA” NIE JEST I NIE BĘDZIE UGRUPOWANIEM POLITYCZNYM O CHARAKTERZE ORGANIZACJI. JEST MARKĄ WYBORCZĄ, UDOSTĘPNIANĄ NIEODPŁATNIE KAŻDEMU NIEZALEŻNEMU SPOŁECZNIKOWI-KANDYDATOWI, KTÓRY ZOBOWIĄŻE SIĘ WOBEC WYBORCÓW, ŻE BEZWARUNKOWO „ODDA” W ICH SŁUŻBĘ WSZYSTKIE MOŻLIWOŚCI, CAŁY POTENCJAŁ SPRAWCZY, JAKI UZYSKA W WYBORACH.

 

*             *             *

Oferta dla graczy: program jordanowski

Wyobrazić sobie można, że w każdej gminie powstaje kilka „instalacji publicznych”: lokalne towarzystwo ubezpieczeń wzajemnych (od pożaru, podtopień, wichur, „stonki”, awarii infrastruktury), lokalna „kasa chorych”, lokalne osiedla tanich (np. kontenerowych) namiastek mieszkaniowych, świetlice z parkami zabaw, gdzie można wspólnie odrabiać lekcje i zgłębiać ciekawe tematy.

Wszystkie te „instalacje” chronione byłyby przed komercjalizacją (demutualizacją), stałyby się niezbywalną, wspólną własnością całej społeczności.

Niewielu Czytelników pewnie pamięta z podręczników, że ogrody zakładane przez Henryka Jordana (i nieco inaczej przez Wilhelma Raua) stwarzały i udostępniały dzieciom i młodzieży warunki sprzyjające ich pełnemu rozwojowi fizycznemu, społecznemu i psychicznemu i miały wiele wspólnego z harcerstwem, ale przede wszystkim były powszechnie dostępnymi (bez kryterium zamożności, zameldowania-swojszczyzny, wyznania, płci) nano-miasteczkami dla młodzieży, były (cytuję) „krainą”, którą dzieci mogły same kształtować, siecią  nieodpłatnych czytelni, sal do zabaw, zajęć świetlicowych i sprawnościowych, ale również tematycznych kół zainteresowań. Ogrody jordanowskie w Polsce (w pierwotnej formule) były ewenementem w skali świata, głównie ze względu na pomysł założenia ogrodu specjalnie dla dzieci i młodzieży, co w wielowiekowej kulturze Europy do końca XIX wieku nie miało miejsca. Równie ważna była (patrz: Pedia) nauka młodych Polaków mieszkających w Galicji o prawdziwej historii ich przodków.

„OSADA OBYWATELSKA” NIE JEST I NIE BĘDZIE UGRUPOWANIEM POLITYCZNYM O CHARAKTERZE ORGANIZACJI. JEST MARKĄ WYBORCZĄ, UDOSTĘPNIANĄ NIEODPŁATNIE KAŻDEMU NIEZALEŻNEMU SPOŁECZNIKOWI-KANDYDATOWI, KTÓRY ZOBOWIĄŻE SIĘ WOBEC WYBORCÓW, ŻE BEZWARUNKOWO „ODDA” W ICH SŁUŻBĘ WSZYSTKIE MOŻLIWOŚCI, CAŁY POTENCJAŁ SPRAWCZY, JAKI UZYSKA W WYBORACH.

 

*             *             *

Ktokolwiek chce, aby spełniły się te trzy projekty: gminne spółdzielnie socjalne, plebiscyty nt. budżetu i strategicznych decyzji lokalnych oraz jordanowska formuła dla „nieletnich” – jest oczywistym sojusznikiem projektu Osada Obywatelska. Może i powinien kandydować na radnego lub do jakiejś funkcji wykonawczej (wójt, burmistrz).

I nie musi w tym celu (choć jak chce – to może) – ubiegać się o miejsce na liście „sprawdzonych” kamaryl. Osada Obywatelska udzieli mu upoważnień wystarczających do kandydowania – i nie będzie ingerować w jego kampanię wyborczą, nie będzie pobierać „wpisowego”, itd. Itp.

Zakładamy, że skoro chcesz i umiesz coś zrobić w jednej z tych trzech spraw – to sam kandyduj, a nie daj się wpuścić w wybieranie kogoś, do kogo będziesz musiał w tych sprawach „pisać podania”. To nie „ktoś” powinien udzielać łaskawej zgody społecznikom na ich działanie – ale społecznicy sami powinni animować samorządność.

„OSADA OBYWATELSKA” NIE JEST I NIE BĘDZIE UGRUPOWANIEM POLITYCZNYM O CHARAKTERZE ORGANIZACJI. JEST MARKĄ WYBORCZĄ, UDOSTĘPNIANĄ NIEODPŁATNIE KAŻDEMU NIEZALEŻNEMU SPOŁECZNIKOWI-KANDYDATOWI, KTÓRY ZOBOWIĄŻE SIĘ WOBEC WYBORCÓW, ŻE BEZWARUNKOWO „ODDA” W ICH SŁUŻBĘ WSZYSTKIE MOŻLIWOŚCI, CAŁY POTENCJAŁ SPRAWCZY, JAKI UZYSKA W WYBORACH.

Kampania 2018 wystartowała:

https://publications.webnode.com/news/kampania-2018-wystartowala/



Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka