Jan Herman Jan Herman
235
BLOG

Nazwy obywatelskie, czy jakoś tak…

Jan Herman Jan Herman Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Oto słychać rżenie Kobyły Historii. W zapędzie „antykomunistycznym” hunwejbini, z których większość nie widziała na oczy PRL, a żaden nie rozumie słowa „komunizm” inaczej jak „stalinizm”. Współczuje im, bo samo-okastrowuja się z bogactwa historycznego. 

Sądownictwo – pewnie w ramach „totalnej opozycji” – odnajduje wadliwość legislacyjną w przeinaczaniu nazw ulic. I niechcący popada w tę sama paranoję, co hunwejbini. Otóż co ma Parlament czy Minister do nazwy przejścia, chodnika, ulicy, skweru, pomnika, memoriału w Koziej Woli? Nawet najsłabsze merytorycznie i moralnie nazwy wgryzają się w ludzkie przyzwyczajenia sąsiedzkie, a jeśli nie – to „ludzie” sami redagują swoje „ludowe-sąsiedzkie” nazwy. Zabawy z takimi nazwami uprawiane przez polityków i z pobudek w gruncie rzeczy niskich – to zabawy z małymi granatami wypełnionymi fekaliami.

Bo cóż tak naprawdę oznacza postanowienie Naczelnego Sądu Administracyjnego sprzed kilkudziesięciu godzin?

1. Po pierwsze oznacza, że komuś się pokićkało w zapale usuwania wszystkiego, co „się kojarzy” i poszedł na skróty nie do przyjęcia nawet dla „wyjątkowej kasty” społecznej;

2. Po drugie oznacza „reprodukcję” łże-prawa Państwa (organów, urzędów, służb, legislatury) do narzucania wspólnotom sąsiedzkim kształtu i kolorów ich lokalnej przestrzeni;

3. Po trzecie oznacza, że najmniej do powiedzenia o swoich sprawach mają społeczności lokalne, sąsiedzkie, które mogą sobie co najwyżej umyślić własną, „ludową” nazwę;

Mam więc uwagę do administratorów tych wszystkich tabliczek: niech na tych słupkach, do których przytwierdzają te lub tamte, nowe-stare tabliczki – przytwierdzą krótki apel do wspólnot mieszkaniowych i w ogóle do Mieszkańców, by pofatygowali się telefonicznie, mejlowo lub osobiście do „gminy” i zaproponowali „swoją” nazwę.

Nie mam lat 12 i potrafię przewidzieć, co się stanie: po równo (poza wyjątkami) głosy rozłożą się między zwolenników nazwy PRL-owskiej, nazwy przedwojennej, nazwy dekomunizacyjnej i nazwy potocznej-lokalnej. I wtedy nie należy załamywać rąk, ubolewać nad „nierozstrzygniętą sprawą”, tylko wszystkie cztery nazwy umieścić na tabliczkach: nazwa najbardziej popularna na niebiesko (i w oficjalnym spisie administracyjnym), nazwa PRL-owska na czerwono, nazwa dekomunizacyjna na czarno (białe litery), nazwa ludowa na żółto.

Wiem, teraz zapytacie „co wtedy, jeśli najbardziej popularna stanie się nazwa czerwona, żółta czy czarna? Odmawiam odpowiedzi, to są szczegóły na poziomie podwykonawczym, wiadomo o co chodzi.

Bo akurat chodzi mi o zwykłość-normalność. O to, by Naczelny Sąd Administracyjny nie zajmował się nazwą zaułka w zadupiastej pipidówce (dopuszczam ekstremalne wyjątki dla miejsc o symbolicznym znaczeniu dla całego Kraju, Narodu, Historii). By raz na zawsze ZABRONIĆ politykom wtarabaniania się poprzez drobiazgi w codzienne życie ludzi, których nie znają i nigdy nie odwiedzą.

Nie mówię o kosztach materialnych i zamieszaniu nazewniczym. Mówię o przyzwoitości. Komunizm – którego nikt z władz-decydentów nie opisuje inaczej niż epitetami – uczyniono w Polsce bezprawnym, wbrew prawom człowieka i prawom obywatelskim, wbrew oficjalnym zapisom konstytucyjnym i ustawowym. Gdyby to kontynuować – doczekamy się zakazu używania czerwieni w ubiorach i w wykonaniach plastycznych, a może i w kwiaciarstwie. Niemożliwe? Tak powie ten, kto nie wie co to jest hunwejbinizm.

Poczytajmy:

Konstytucja RP, Rozdział 1, Art. 13: „Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa”.

Kodeks Karny, art. 256, (propagowanie faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego lub nawoływanie do nienawiści): § 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość,

podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1 albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej.

§ 3. Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego w § 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej lub naukowej.

§ 4. W razie skazania za przestępstwo określone w § 2 sąd orzeka przepadek przedmiotów, o których mowa w § 2, chociażby nie stanowiły własności sprawcy.

Komunizm (tak jak go rozumiem, do dyskusji): jest to ustrój społeczny oparty na wysokiej świadomości obywatelskiej obejmującej bezwarunkową i bezinteresowną dążność do wspólnotowej-kolektywnej, nieustającej akcji na rzecz ulepszania codziennej rzeczywistości, zastąpienia gry egoizmów i partykularyzmów – kooperatywizmem, zastąpienia biurokratycznej hierarchii polityczno-państwowej – „neuronową” siecią równych sobie samorządów wzajemnie przenikających się w wymiarach terytorialnych, branżowych, środowiskowych, pokoleniowych, itp. To ma prowadzić do formuły „kraju rad” (zrzeszenia zrzeszeń wolnych wytwórców – Krytyka Programu Gotajskiego), czyli obumarcie Państwa (poprzez konsekwentną dekoncentrację organów, urzędów, służb, legislatury) i wyzwolenie od wszechwładzy Pieniądza-Kapitału-Własności prowadzącej do monopoli i ucisku słabszych (nie tylko ludzi bezpośredniej pracy codziennej, ale też małych przedsiębiorców i społeczników).

* * *

Na potwierdzenie moich wyobrażeń o Komunizmie – mam setki cytatów z tzw. klasyki socjalizmu naukowego, które na życzenie będę przytaczał w godnych warunkach, na pewno nie w internetowych przepychankach. Na tej samej podstawie (moich wyobrażeń) twierdzę, że poza niszami – nigdzie dotąd nie doświadczono komunizmu, za to doświadczono stalinizmu i podobnych odmian patologii w Rosji, Azji, Arabii, Europie Środkowej.

Komunizm (stawiający przed człowiekiem warunek wysokiej świadomości obywatelskiej i takiejż postawy) – jest utopijny w takim samym stopniu, jak liberalizm (stawiający przed przedsiębiorcą bezwzględny warunek poszanowania wkładu w zysk ze strony kontrahentów, konsumentów, załogantów i „ekologii”), który to liberalizm nie jest w stanie uchronić Ludzkości przed małostkowym dążeniem Człowieka do monopolizowania-zaklepywania, psucia swobodnej gry wolnych i równych uczestników tego co publiczne.

Faszyzm – to skrajnie patologiczna formuła OFICJALNIE negująca prawa jednostek i grup-środowisk do samostanowienia (wolność, rynek, demokracja, pluralizm). Faszyzm przeciwstawia się „zblazowanemu liberalizmowi” poprzez kult skoszarowanej Jedności i zarządzającego nią Wodza, bez najmniejszego śladu kolektywności, za to z pogańską symboliką.

Komunizm w każdym akapicie doktryny podkreśla rolę kolektywu, zbiorowej mądrości decyzyjnej i takiegoż działania, edukacji-formatowania człowieka-społecznika). Wszelkie patologie kwitnące na doktrynie komunizmu są w swej istocie faszystowskie (kult jednostki, przewaga sitwiarstwa (rekomendacji) nad kolektywnością, jedynomyślność jako obowiązujący ryt „debaty”, opresja – również zbrodnicza – wobec „inaczej myślących, samodzielnie działających”).

Antykomuniści – w swym ogłupieniu – mylą komunizm z jego faszystowskimi patologiami. A może cynicznie, bezczelnie, tupeciarsko. Nie oni jedni: wielu „lewicowców” ma to samo.

Antykomuniści uważają też wszelkie racje liberalne (w dziedzinie obyczajów, prawa pracy, samorządności) za lewactwo i – ostatecznie – za komunizm, przypinając im łatę „stalinowską”. Ktoś czuwa nad tym, by to wszystko pozostało zamieszane, nieczytelne.

Ktoś przytomny wpisał do Kodeksu Karnego sformułowanie „faszyzm lub INNY USTRÓJ TOTALITARNY lub nawoływanie do nienawiści” (nie wymieniając komunizmu). Ktoś nieco mniej przytomny (ale nadal przytomny) podkreślił w Konstytucji, że chodzi o „TOTALITARNE METODY I PRAKTYKI DZIAŁANIA NAZIZMU, FASZYZMU I KOMUNIZMU, A TAKŻE TYCH, KTÓRYCH PROGRAM LUB DZIAŁALNOŚĆ ZAKŁADA LUB DOPUSZCZA NIENAWIŚĆ RASOWĄ I NARODOWOŚCIOWĄ, STOSOWANIE PRZEMOCY W CELU ZDOBYCIA WŁADZY LUB WPŁYWU NA POLITYKĘ PAŃSTWA ALBO PRZEWIDUJE UTAJNIENIE STRUKTUR LUB CZŁONKOSTWA”.

I cóż robią nasi obecni hunwejbini? ZAKAZUJĄ KOMUNIZMU! Łamią wszystko co jest do złamania w cywilizowanym świecie, klęcząc przy tym przy ołtarzu. I postępują po faszystowsku z wszelkim „lewactwem”, którego doszukują się tam, gdzie widzą konkurencją dla swojego ulubionego – uwaga – naziolstwa, legionowo-kasztankowo-dziadkowej, sanacyjnej piłsudczyzny. I dla swojej pro-amerykańskiej murzyńskości.

* * *

Piszę to w nocy między pierwszym a drugim dniem narady formacji rządzącej odbywającej się nad Zalewem Zegrzyńskim. Piszę to jako Pełnomocnik Wyborczy KWW Dra Mateusza Piskorskiego, któremu nie pozwolono wnieść do aresztu wymaganych przez prawo druków do podpisania przez Mateusza jako kandydata do funkcji w ostatnich głosowaniach. Piszę to jako obserwator dziwnej Koalicji anty-PiS-owskiej (i szyderca tej koalicji), która posunie się do każdej niedemokratycznej, nierynkowej, nie-wolnościowej podłości, byle tylko zastąpić tę formację swoimi patologiami liberalizmu-komunizmu. Nie bzdurzę, formacje koalicyjne działają w Polsce nie od wczoraj. Wart Pac pałaca…

Za tydzień w mojej przytomności odbędzie się „sztabowa” narada ludzi zainteresowanych jak najbardziej lewicową robotą społecznikowską w dziedzinie zwalczania wykluczeń, samorządności prawdziwej, spółdzielczości. Uwaga, hunwejbini: będziemy działać na rzecz zrzeszenia zrzeszeń wolnych wytwórców. Zdzierżycie to…? Jakoś trzeba odreagować porażkę tabliczkową, podkulony ogon w sprawie nazw ulic…

Może dobrze wam zrobi poczytanie o komunizmie w jego klasycznych dokumentach (różnych opcji „lewicowo-wyznaniowych”), zrozumiecie, ile dotąd zrobiliście dobrego, zwalczając jego patologie… I zrozumiecie, ile w waszych wyobrażeniach zwykłego nieuctwa…


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka