Jan Herman Jan Herman
132
BLOG

O pożytkach z politycznej kozaczyzny

Jan Herman Jan Herman Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Na tzw. Zachodzie mamy – najprawdopodobniej – trzy źródła inspiracji dla „demokratyzmu”: helleńskie symmachie samorządów powiatowych (inaczej: zadaniowe związki „polis”), rzymskie rządy prawa (procedur-dopuszczeń-norm) ponad swobodę patrycjatu (senatorów) oraz teutoński Reich (dobrowolny związek różnorodnych autonomii miejskich, książęcych, rzemieślniczych, religijno—zakonnych, zwieńczony obieralnym Kaiserem). 

W Europie Środkowej pojęcie „demokracji” wywodzi się z zupełnie innych przesłanek: opiera się na dosłownej interpretacji słów „ludo-władztwo” i „gmino-władztwo”, a to oznacza Kozaczyznę (bezpośredni, a zarazem zadaniowy obiór atamana na konkretne wyprawy, który może zakończyć się jego odsunięciem, a nawet ścięciem w razie niepowodzenia), oznacza też „bezpośrednią demokrację” Skupštin dysponujących dowolnie ciałami wykonawczymi – oraz „wiecową demokrację” Solidarności, opartą na założeniu, że dowolne Walne Zgromadzenie ma prawo w jednej chwili obalić wszelkie misterne konstrukcje przygotowywane przez wyselekcjonowane grona specjalistów.

Obie „tradycje demokratyzmu” mają swoje niedostatki, szczególnie te zagrażające przechwyceniem rzeczywistej władzy przez „operatorów wykonawczych”: na Zachodzie dziś odbywa się to w formule Hybrydy politycznej „memłającej” wszystko w niezliczonych ścieżkach decyzyjnych prowadzących do różnych konkluzji politycznych – a w Europie Środkowej wypaczenia demokratyzmu skupiają się na poszukiwaniu „silnej ręki” a przynajmniej charyzmatycznego przywódcy, patrymonialnego i zarazem autorytarnego, któremu zezwala się już potem na dowolne swawole-samowole.

I tu jest – jak mawiają – pies pogrzebany. Bo to wszystko oznacza, że „ulica zachodnia” jest wciąż od nowa czujna i pilnuje swoich racji, każe liderom trzymać się obietnic i procedur (cała więc polityka trzyma się na „słowie honoru”), a „place środkowo-europejskie” są przestrzenią nieustających gonitw: atamani uciekają przed odpowiedzialnością (choć swoje „racje” pobrali), a jednocześnie gonią „czerń” do roboty i batożą, jeśli jest okazja.

Nasz „demokratyzm” wymaga ustawicznego wymykania się „reprezentantów i przedstawicieli” spod kontroli zarówno „mas”, jak też norm, standardów, reguł. Wtedy „masy” reagują. Wystarczy je potem pochwalić, że takie czujne one są – i dalej można wymykać się ich kontroli.

Polscy „demokraci” (wyznawcy demokracji zachodniej) zżymają się na widok „dzikich” zabaw na placu”, bo wolą estetyczne, pokojowe, pełne dowcipu marsze uliczne. Uważają, że to jest bardziej cywilizowane, eleganckie, dojrzałe. Ale im bardziej brną w ten „zachodni” ład – tym bardziej sami pojmują, że jest to wyłącznie „ich” ład, że „ludzie” (nikt, u licha, nie nazywa nas obywatelami!) raczej wolą Kozaczyznę, więc sami zaczynają sterować tą swoją demokracją – i wychodzi szydło z worka: wszyscyśmy z jednej gliny, jednego kroju. Tylko niektórzyśmy bardziej grubiańscy.

* * *

Jeśli zatem obserwujemy naocznie, namacalnie, że nam się życie publiczne (w tym polityczne) brutalizuje, że staje się estetycznie nieznośnie – to może jest to znak czasów, a może samo-przyznanie się „euro-demokratów” do porażki: oto bowiem ludzie o złej przeszłości i jeszcze gorszych manierach rządzą Krajem jak chcą, a Ludność wydaje się tego chcieć.

Cóż, może trzeba się jedynie modlić, by atamanom dzisiejszym cos nie wyszło…? Wtedy ich kozacka „czerń” weźmie na ząb, może nawet nasadzi na pale?


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo