Jan Herman Jan Herman
808
BLOG

Europa dziadzieje

Jan Herman Jan Herman Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Stuletnią batalię o samą siebie – Europa już przegrała, czekamy już tylko na taką chwilę, która wyda się właściwa nowemu „suwerenowi”, by to ogłosił. Na razie nie spieszy się. 

Pierwszą poważną porażka Europy była secesja jej najważniejszej kolonii: Stanów Zjednoczonych. Nieposłuszeństwo Ameryki było nieładne w formie i stało pod znakiem „zawołań francuskich” (Wolność-Równość-Braterstwo), stawiało też pod znakiem zapytania cała „europejskość” Brytyjczyków.

Po Kongresie Wiedeńskim – który (o czym nie chcemy pamiętać) powierzył Europę dynastiom - sytuacja ustabilizowała się „powierzchniowo”, a „pod kołdrą” Wiktoria szykowała ostateczny tryumf Brytanii w Europie: ostatecznie wakacyjne zloty we Fredensborgu (mocarzy i królewiąt spokrewnionych z dynastią brytyjską) zaowocowały pomysłem na „ostatecznie rozwiązanie kwestii”, czyli na poważne osłabienie dynastii Habsburgów, jedynej realnie konkurencyjnej.

Pozostawmy sobie szczegóły: w wyniku zamachu w Sarajewie (wykonawcą były „macki” carskie, „spokrewnione” z Brytyjczykami i Germanami) – dynastia brytyjska pozostała pogromca Habsburgów i Świętego Cesarstwa, ale straciła Rosję na rzecz bolszewików i Niemcy poweimarskie. Doprawdy, pyrrusowe zwycięstwo.

Odtąd Europą zaczęły powodować Stany Zjednoczone, do tego stopnia, że wygenerowały II Wojnę, skierowana przeciw Brytyjczykom, a „przy okazji” Rosja miała być łupem wojennym. Poszło inaczej, ale USA stały się protektorem Europy. Niby ja dokarmiały (plan Marshalla), ale jej zarazem „strzegły” (bazy wojskowe) i konsekwentnie dzieliły.

Europa spostrzegła się poniewczasie, po rozpadzie ZSRR: poprzez NATO i Bank Światowy oraz Międzynarodowy Fundusz Monetarny, za pomocą konceptów Wielkich Niemiec (Walter Hallstein) – dokończyła proces rozpoczęty z Niemcami jeszcze przed wojną, czyli wgryzania się amerykańskich korporacji w substancję europejską, tym razem przejmując Europę Środkową, co ostatecznie rozbiło tę „korzenną”, helleńsko-rzymsko-francusko-germańską, starą Europę.

Dziś Ameryka swobodnie zarządza tym naszym postrzępionym półwyspem, i tylko jeden ma cel „zaległy”: przechwycić pozostałości po Rosji. Tu jednak wyrosły na drodze Chiny – i zabawa w dzielenie świata zaczęła się od nowa. Rosja staje się „przybocznym Chin” i zarazem koleżką tej anty-amerykańskiej części Europy. Brytania – dziś już prowincja europejska – sama nie wie, czy Chiny, czy jakiś trzeci wariant. Morze Śródziemne trzymane jest jeszcze w amerykańskich ryzach poprzez Francję i Izrael. A Niemcy właśnie przebudowują swoją Global-Konzeption.

* * *

Polska w całej sprawie robi za Misia Puchatka: im bardziej szuka w Europie polskości (i chwały swojej) – tym bardziej jej tam nie ma. Kiedy już w nas dojrzeje świadomość historycznego błędu transformacyjnego (USA pod przykrywką teutońskich Niemiec) – nie będzie czego zbierać. Spośród mocnych sąsiadów – ani Rosja, ani Niemcy nie mają krzty poważania dla naszej polityki (vide: traktowanie Tuska), ekonomicznie podporządkowaliśmy zarówno komercję, jak też infrastrukturę i budżety – Zachodowi, jeszcze wtedy nieświadomi, że ten Zachód rozbiegunował się, osobno amerykański, osobno teutoński. Teraz już jest wszystko jasne, staliśmy się zatem – co bardzo lubimy – przedmurzem amerykańskim przeciw Europie, choć udajemy sami przed sobą, że przeciw Rosji.

Tyle w największym skrócie. A kto się pogubił, nie nadążył – temu radzę wyobrazić sobie, że Polska leży na antypodach: stamtąd jest wystarczający dystans, by spostrzec to, czego nie widać spod latarni: dominację USA w Europie, upadek europejskiej inteligencji (poprzez upadek dynastii), nową (środkowo-europejską) ofensywę Izraela, nieudaną „podmiankę” Merkel na Macrona (tu w coś gra Biedroń), secesję Śródziemnomorza, samo-separację Skandynawii. No, i przede wszystkim największą w historii grę kolonizacyjną, w której albo wygrają Chiny, albo USA z Kosmosu sprowadzą na świat Armageddon.

Czytelnika "swojego" przepraszam za ostygłość ostatniego okresu: kilka spraw, w tym śmierć poety Adama Kadmona - skutecznie mnie wyłączyły...


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka