Piotr Piętak Piotr Piętak
829
BLOG

Pamięć o 13 grudnia 1981 roku

Piotr Piętak Piotr Piętak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

Siadam do pisania wspomnienia o 13 grudnia 1981 roku i natychmiast sobie uświadamiam, że dwa pierwsze dni stanu wojennego zlewają mi się w ciąg spotkań i zdarzeń, które trudno mi rozdzielić. Którego umówiłem się z prof. A. Strzemboszem – członkiem Zarządu Regionu Mazowsze „Solidarności w krypcie Kościoła św. Krzyża i jak się umówiliśmy? Przez kogo? Nie pamiętam. Którego odbyło się wielkie zebranie w mieszkaniu siostrzenicy Cz. Miłosza, na które zaprosiła mnie – spotkaliśmy się przypadkiem na Krakowskim Przedmieściu – żona J. Onyszkiewicza  rzecznika prasowego związku i prawnuczka Marszałka Piłsudskiego? Nie pamiętam.

Wiem natomiast, że 11 grudnia dostaję kawalerkę, gdzieś na dalekim Mokotowie (w niej będzie się mieściła pierwsza podziemna drukarnia) i 12 grudnia urządzam parapetówę, na która zapraszam redakcję dziennika „Wiadomości Dnia”, którego jestem redaktorem naczelnym. Nikogo z nas nie aresztowano, bo noc spędziliśmy w nowym mieszkaniu gdzie nie byłem nawet zameldowany. Pamiętam ostatnią rozmowę z A. Macierewiczem, który 10 grudnia wyjechał na Komisję Krajową „Solidarności” do Gdańska, pamiętam, że byliśmy wściekli na J. Kuronia, który chciał powołać rząd złożony z ekspertów delegowanych przez Solidarność, PZPR i Kościół. I pamiętam Ule Doroszewską, która nie brała udziału w naszej dyskusji, tylko patrzyła na Antka i na mnie i pytała zrezygnowanym tonem: „ile jeszcze zrobimy numerów „Wiadomości Dnia”? ile dni pozostało do końca?”. Od połowy listopada wiemy, że „Solidarność” powoli kona, jeździłem wtedy po zakładach pracy w Mazowszu i widziałem strach i niewiarę robotników, że coś może zmienić się na lepsze.

W jednym z reportaży użyłem słowa „beznadzieja”, które doprowadziło do szału Antka i L. Dorna. Wykreśliłem je, ale zdania nie zmieniłem. W zakładach, w fabrykach czuło się nastrój rezygnacji, a nie walki. Tylko działacze – aparat związkowy – radykalizował się coraz bardziej i tracił kontakt z bazą związkową. Dogmat Antka i całej redakcji „Wiadomości Dnia” był prosty – reprezentujemy widzenie sytuacji takie jakie ono się przedstawia masom związkowym. Dlatego jeździłem po zakładach, dlatego próbowałem rozmawiać z robotnikami i dlatego po takich rozmowach byłem coraz bardziej pesymistyczny. To byli inni ludzie niż ci sprzed kilku miesięcy. Zmęczeni. Wszyscy byliśmy już zmęczeni i coraz bardziej zrezygnowani. I tylko rewolucyjny aparat związkowy bredził o Polsce Samorządnej, którą wszyscy robotnicy mieli dokładnie w dupie. Co też na łamach „Wiadomości Dnia” pisaliśmy. Każdy dzień wolności jest skarbem – to zdanie Uli Doroszewskiej, brzmiało mi cały czas w uszach. Ostatni numer „Wiadomości Dnia” – o północy dostajemy teleks, że do Gdańska zbliżają się kolumny czołgów. Co to? Ćwiczenia czy zastraszanie? Rzeczywistość czy komunistyczna socjotechnika? Zamieszczamy teleks na pierwszej stronie nasze gazetki. Jeszcze jedno spojrzenie na lokal naszej redakcji. Znoszę blachy do drukarni. . Drukarze byli podchmieleni i weseli.

Czym jest pamięć o stanie wojennym, jeżeli dzisiaj wylewa się potoki propagandowych kłamstw na okres przed jego wprowadzeniem? Od listopada 1981 roku – było wiadomo, że „Solidarność” przestała być sama sobą. Rozdzierana przez konflikty polityczne, przez kłótnie, zdezintegrowana i podzielona, traciła coraz bardziej kontakt z rzeczywistością. Miotała się jak ryba w sieci. Głos bazy związkowej w tym harmiderze politycznym był niesłyszalny. Oddajmy sprawiedliwość A. Macierewiczowi, że on przynajmniej próbował go odczytać i zrozumieć. Cios 13 grudnia 1981 roku unicestwił „Solidarność” – unicestwił ten cud historyczny, unicestwił aktorów tej rewolucji – członków Związku – dla których „Solidarność” była ważniejsza od Niepodległego Państwa Polskiego. To był ich instytucja, ich dzieło, ich skarb. To oni byli bohaterami tej rewolucji, a nie Wałęsa czy Kuroń. Kto napisze historię „Solidarności” z punktu widzenia mas związkowych, a nie z punktu widzenia jej doradców z prawa czy lewa? Kto uratuje pamięć o najpiękniejszym wydarzeniu w historii Polski?


Piotr Piętak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura