medium.aevum medium.aevum
645
BLOG

O początkach Krzyżaków w Prusach (4)

medium.aevum medium.aevum Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Trudne rozmowy

Wiosną 1228 r., po uzyskaniu nadania ziemi chełmińskiej od Konrada Mazowieckiego, krzyżackie poselstwo ruszyło z powrotem do Italii, by zdać relację wielkiemu mistrzowi Hermanowi von Salza. Ten jednak przebywał wówczas w dalekiej Ziemi Świętej, więc w 1228 r. nie wydarzyło się już nic istotnego w stosunkach polsko-krzyżackich.

Zwłoka chyba poirytowała Konrada Mazowieckiego, zaangażowanego wówczas w walki o Kraków i stąd potrzebującego spokoju na północnej granicy. Książę odwołuje się więc do innego zakonu rycerskiego, niewielkiego i mało znanego, Rycerzy Chrystusa, którym nadaje ziemię dobrzyńską (dlatego zwie się ich Braćmi Dobrzyńskimi). Właściwie nie wiadomo ani kiedy, ani gdzie powstali Dobrzyńcy. Zorganizowani byli na wzór Kawalerów Mieczowych z Inflant. Ponieważ Kawalerowie mieli bliskie związki z cystersami, przypuszcza się, że podobnie było z Braćmi Dobrzyńskimi. Twórcą tego zakonu mógł więc być cysters - biskup pruski Chrystian. Początkowo zatem Dobrzyńcy mieliby swe siedziby gdzieś na terenie Prus (Chrystian od pruskich możnych uzyskał kilka znacznych posiadłości, w tym gród Preghore na Sambii). Jak już wspomniałem, Dobrzyńcy byli zakonem niewielkim, liczącym zaledwie kilkunastu rycerzy. Nowych członków rekrutowali głównie w Meklemburgii, czyli spośród Niemców.

Warto tu dodać, że Krzyżacy i Bracia Dobrzyńscy nie byli jedynymi zakonami rycerskimi osadzonymi na pograniczu polsko-pruskim. Na Pomorzu Wschodnim i Kujawach swoje placówki mieli joannici. W tej pierwszej dzielnicy sporą posiadłość - ziemię tymawską otrzymał też hiszpański zakon rycerski Calatravensów. Później pojawili się również templariusze. Pomysł nie byłby głupi - na wzór iberyjski czy palestyński zaangażować kilka zakonów, które będą ze sobą rywalizować, a to umożliwi naszym książętom kontrolowanie sytuacji. Pomysł miał jednak słabą stronę: joannici, templariusze czy rycerze z Calatrava nie mieli wielkich interesów w tym rejonie, a bazę rekrutacyjną daleko. Bracia Dobrzyńscy byli zaś po prostu słabi.

Dopiero jesienią 1229 r. przybył do Polski Konrad von Landsberg - kolejny poseł Hermanna von Salza. Nie był to najlepszy czas na dyskusje o przyszłości Zakonu na pograniczu z Prusami. Dwaj jego dotychczasowi protektorzy akurat byli w niewoli: Henryk Brodaty u Konrada Mazowieckiego, Władysław Odonic u Władysława Laskonogiego (tu więcej o sytuacji politycznej w Polsce). Sam Konrad Mazowiecki przebywał zaś na Rusi. Wobec tego Konrad von Landsberg i towarzyszący mu inny, nieznany z imienia rycerz Zakonu ruszyli do ziemi chełmińskiej, by zapoznać się z nową posiadłością. Tam wraz z polskim rycerstwem wzięli udział w bitwie z Prusami. Zwyciężyli Prusowie, obaj Krzyżacy odnieśli rany. Poganie na tym nie poprzestali - zaatakowali również Braci Dobrzyńskich i zlali ich okrutnie, tak że odtąd Dobrzyńcy bali się wychodzić poza swą główną siedzibę (czyli oczywiście Dobrzyń).

Te wydarzenia uświadomiły Konradowi von Landsberg, że ziemia chełmińska jest zagrożona i niezbędna będzie baza na lewym, bezpieczniejszym brzegu Wisły. W związku z tym zwrócił się z prośbą do Konrada Mazowieckiego aby wzniósł i podarował Zakonowi odpowiedni gród. Książę spełnił prośbę - zbudował gródek, z którego można było kontrolować jedną z przepraw przez Wisłę. Konrad von Landsberg i jego towarzysz osiedli w tym gródku i nazwali go Vogelsang.

Poza kontrolą Zakonu pozostawała jednak inna przeprawa, leżąca na trasie Wierdzelew - dzisiejsza wieś Stary Toruń, którą wykorzystywały krucjaty rycerstwa polskiego. Krzyżacy oczywiście mieli apetyt na cały pas ziemi, od jednej do drugiej przeprawy. I tę prośbę Konrad spełnił - w początkach 1230 r. nadał Zakonowi Nieszawę i kilka wsi.

Równolegle Krzyżacy prowadzili rozmowy z bp. pruskim Chrystianem. Te jednak zakończyły się tylko połowicznym sukcesem - biskup oddał Zakonowi większość swych posiadłości w ziemi chełmińskiej, ale zastrzegając sobie różne uprawnienia, które de facto spychały Krzyżaków do rangi jego wasali. Chrystian nie zgodził się też na żadne ustępstwa na terenie samych Prus.

Po zakończeniu owocnych negocjacji, późną wiosną 1230 r. przybył do Polski niewielki oddział krzyżacki, liczący 5 rycerzy i kilkudziesięciu knechtów. Jego dowódcą był Herman Balk, być może już wówczas mający tytuł pruskiego mistrza krajowego. Nowo przybyli oraz załoga Vogelsangu osiedlili się w warowni w Nieszawie, zbudowanej przy pomocy Konrada Mazowieckiego.

Podjęto przygotowania do wyprawy na Prusów. Już we wrześniu 1230 r. papież apelował o wsparcie Krzyżaków osobiste lub materialne, bowiem jest ich zbyt mało, by sami mogli poradzić sobie z poganami. Wszyscy, którzy osobiście wzięliby udział w walce z Prusami mieli dostać takie same odpusty, jak uczestnicy krucjat do Ziemi Świętej. Warto dodać, że papież złamał tą decyzją przywileje biskupa Chrystiana, który wcześniej uzyskał "monopol" na organizowanie wypraw krzyżowych przeciwko Prusom. W tej sytuacji Chrystian wyrusza do Rzymu, by upomnieć się o swoje prawa. Krzyżacy chcą temu zapobiec. Na terenie Austrii, w 1231 r., dochodzi do rozmów. Kończą się kompromisem - Chrystian nadaje Zakonowi 1/3 Prus, ale zachowując zwierzchność. Biskup nie zawraca jednak z drogi. We Włoszech spotyka się zapewne z samym Hermanem von Salza. W zamian za ustępstwa finansowe, biskup prawdopodobnie zgadza się na to, by w 1/3 Prus oddanej Zakonowi znalazła się nadmorska Lanzania, co umożliwiało kontakty i z Niemcami, i z Inflantami, a właśnie wówczas rozpoczęły się rozmowy o połączeniu zakonów: krzyżackiego i Kawalerów Mieczowych z Inflant.

Po negocjacjach nadszedł czas walki. Właśnie w kwietniu 1231 r. kolejny najazd pogan zakończył się całkowitą okupacją ziemi chełmińskiej. Krzyżacy posiadali ją więc wyłącznie na papierze, w rzeczywistości trzeba było nadanie zrealizować siłą.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Kultura