medium.aevum medium.aevum
382
BLOG

O początkach Krzyżaków w Prusach (6)

medium.aevum medium.aevum Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Polska misja w Prusach, cz. 1

Jak powszechnie wiadomo już w X wieku wyruszyli z naszych ziem pierwsi misjonarze do Prus. Skutek, czyli śmierć św. Wojciecha jest również powszechnie znany.

Jeszcze za rządów Chrobrego, w 1009 r. do Bałtów wyruszył kolejny misjonarz: bp Bruno z Querfurtu. Początkowo odnotował sukces: nawrócił jednego z jaćwieskich wodzów - Nethimera. Później jednak Bruno udał się dalej i już na Litwie został zamordowany przez pogan. Jakieś misje musiał Chrobry wysyłać i później, skoro źródła donoszą, że w miejscu śmierci Brunona zbudowano kościół. Historycy przypuszczają też, że Chrobry narzucił swą zwierzchność przynajmniej części plemion pruskich i jaćwieskich, a być może nawet litewskich. Wiadomo, że Mieszka II w ataku na Niemcy wspomagali jacyś poganie, raczej nie Wieleci, bo ci - znani niemieckim kronikarzom - zostaliby wymienieni pod nazwą plemienną. Zapewne więc byli to Bałtowie. Po Piastach zwierzchność nad północno-wschodnimi sąsiadami zapewne "odziedziczył" Miesław. Zniszczenie jego państwa przez koalicję polsko-ruską oznaczało kres piastowskich wpływów na tamtym terenie (niewątpliwie wymogła to sojusznicza Ruś, też mająca chrapkę na ziemie Bałtów).

Oczywiście w XII w. Piastowie też próbowali podporządkować sobie Prusów i Jaćwięgów, ale raczej metodami zbrojnymi. Wyjątkiem była wyprawa misyjna biskupa ołomunieckiego Henryka Zdika w 1141 r. O efekcie tejże wyprawy tak pisze czeski kronikarz zwany Kanonikiem wyszehradzkim: Lepiej jednak jest zamilczeć o jego podróży, ponieważ na próżno się trudził, i cieszyć się z jego powrotu.

Można rzec, że misja cysterska w początkach XIII w. zaczęła się przypadkowo. Otóż fundatorami klasztoru w Łeknie byli Pałukowie - ród pochodzący zapewne od Sobiebora, brata św. Wojciecha. Nic dziwnego więc, że właśnie mnisi z tego klasztoru, w 1204 lub 1205 r. udali się do Prus w poszukiwaniu miejsca śmierci św. Wojciecha. Na ziemiach pruskich Pomezanów jednak pielgrzymi zostali uwięzieni.

W tej sytuacji, w 1206 r., do Prus wyruszył sam opat, przedstawiciel rodu Pałuków - Boguchwał Gotfryd. O dziwo - wódz Prusów nie tylko na jego prośbę uwolnił mnichów, ale i pokazał opatowi rzekomy grób św. Wojciecha (oczywiście grób przejściowy, w którym zwłoki świętego czekały na finał negocjacji z Chrobrym). Po powrocie do Łekna Gotfryd poinformował papieża, że kraj Prusów dojrzał do misyjnego żniwa. Stolica Apostolska udzieliła opatowi zezwolenia na prowadzenie prac misyjnych i wezwała polski episkopat do udzielenia mu poparcia.

W 1207 r. Boguchwał Gotfryd ze swoim współbratem i zapewne współrodowcem - Filipem przekroczył Wisłę. Jeszcze ten rok przyniósł znaczny sukces: chrzest przyjęli dwaj pruscy wodzowie, przez kronikarza Alberyka de Trois Fontaines nazwani „książę Phalet” i „król Sodrech”.

Oczywiście do Gotfryda i Filipa dołączali kolejni misjonarze. Prawdopodobnie w 1209 r.  do Prus przybył mnich Chrystian. Będzie on jeszcze wielokrotnie pojawiał się w moich notkach, więc warto mu się bliżej przyjrzeć.

O jego pochodzeniu wiemy niewiele. Pewne przesłanki pozwalają nam przypuszczać, że był Słowianinem z Pomorza Zachodniego. Mnichem został zapewne w klasztorze cystersów w zachodniopomorskim Kołbaczu. W pobliżu Prus znalazł się chyba w 1205 r., gdy Kołbacz wysłał zakonników do wzmocnienia swej filii we wschodniopomorskiej Oliwie.

W tym samym roku, w którym Chrystian dołączył do misjonarzy, szef misji znalazł się w nielichych opałach. Otóż przeciwko udziałowi cystersów w chrystianizacji Prus wypowiedziała się kapituła generalna tegoż zakonu. Misjonarzy oskarżono wręcz o włóczęgostwo i złożono na nich skargę do kurii papieskiej. Rok później kapituła zajęła podobne stanowisko, dając misjonarzom czas do Wielkanocy na powrót do macierzystych klasztorów. Ci, którzy by się nie podporządkowali mieli zostać uznani za zbiegów.

Prowokacyjna postawa Boguchwała Gotfryda nie sprzyjała porozumieniu. Łekneński opat nie tylko nie stawiał się na wezwania kapituły, ale nawet uzurpował sobie tytuł biskupa! Papież, choć wcześniej go wspierał, najwyraźniej uznał, że co za dużo, to niezdrowo. Z bulli z 4 września 1210 r. wynika, że Boguchwał Gotfryd przestał kierować pruską misją, a zastąpili go Chrystian i wspomniany już Filip. W tejże bulli papież wyznaczył arcybiskupa gnieźnieńskiego Henryka Kietlicza na "nadzorcę" misjonarzy.

Jak się wydaje, kolejne sukcesy misja zawdzięcza głównie kontaktom Chrystiana. W 1210 r. z wyprawą do Prus wyruszył król duński Waldemar II. Nie tylko narzucił swą zwierzchność Prusom, ale i księciu Pomorza Wschodniego - Mściwojowi I. Oczywiście nie zapomniał o Chrystianie. Jak się przypuszcza to właśnie Waldemar II zmusił Sambów do podarowania misji grodu Preghore (okolice dzisiejszego Kaliningradu). W tym samym zapewne czasie (i może z podobnej motywacji) książę Pomorza Wschodniego - Mściwoj I przekazał zakonnikom gród Zantyr wraz z okolicą.

Na terenie Prus powstał co najmniej jeden klasztor cystersów, czego dowodzi tytuł opata, którym posługiwał się Chrystian.

Nowym kierownikom misji udało się też zneutralizować kapitułę cysterską. W 1212 r. papież - jak sam wspomniał, na prośbę Chrystiana i Filipa - potępił zakonników szkodzących misji. Kapitule generalnej cystersów zmiękła rura: jesienią 1213 r. nakazała rozstrzygnięcie sprawy w ten sposób, aby zadowolić papieża nie łamiąc przy tym przepisów zakonnych.

Filip zapewne już tego nie doczekał - właśnie w 1213 r., w bliżej nieznanych okolicznościach i miejscu, poniósł śmierć męczeńską z rąk pogańskich Prusów. Jedynym kierownikiem misji został Chrystian.

Jego stosunki z książętami polskimi i pomorskimi nie układały się sielankowo. Po wyprawie Waldemara II z 1210 r. "nasi", czyli Konrad Mazowiecki i Mściwoj I dostali wiatru w żagle - zaczęli ekspansję na ziemie pruskie i podporządkowali sobie jakieś tereny pograniczne. Oczywiście narzucili podbitym obciążenia. Chrystian złożył na to skargę w kurii papieskiej. W 1212 r. papież poinformował, że Prusowie pozostają pod jego opieką i nie należy ich nadmiernie skubać. Jednocześnie nakazał arcybiskupowi Henrykowi Kietliczowi, żeby bronił Prusów nawet nakładając klątwę na ich prześladowców.

To chyba wkurzyło Konrada i Mściwoja. W 1212 r. spotkali się na wiecu w Mąkolnie (był tam też Leszek Biały). Prawdopodobnie wówczas wpadli na pomysł, że Chrystianowi trzeba zorganizować konkurencję. Mściwoj oddał parafię w Postolinie (już na prawym, "pruskim" brzegu Wisły)  premonstratensom z klasztoru we Wrocławiu. Ich zaangażowanie było jednak niewielkie, więc ostatecznie książętom pozostało dogadywanie się z Chrystianem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura