Logo IPN/ wikipedia/ domena publiczna
Logo IPN/ wikipedia/ domena publiczna
Arkadiusz Meller Arkadiusz Meller
532
BLOG

Nowelizacja ustawy o IPN i jej polityczne skutki

Arkadiusz Meller Arkadiusz Meller Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Nowela ustawy o IPN

Czasami polska politykę można analizować przez pryzmat mydlanych oper, które kiedyś się zaczynają, ale wydaje się, że nigdy pewna historia raz rozpoczęta, nigdy się nie kończy. Podobnie jak z brazylijskimi telenowelami jest z polsko- żydowskim sporem historyczno- politycznym. Nowela rzeczonej ustawy zakończyła pewien wątek tej sprawy, ale samej afery nie, bo to tylko zawieszenie broni w trakcie wojny. Polacy porażeni nieudolnością rządu na odcinku relacji z Żydami nie wybaczą rządzącej formacji ogromnego upokorzenia jakim była rejterada w sprawie noweli ustawy o IPN. W przyszłości ta sprawa może też wrócić także wtedy, gdy politycy w Izraelu uznają, że ponownie można wykorzystać Polaków jako worek treningowy i cel propagandowy, gdy będzie to dla tego państwa korzystne. Sprawa więc wcale się nie kończy, a wręcz przeciwnie w przyszłości (może niezbyt odległej) ta historia będzie się nadal rozwijać po obu stronach sporu. W tym miejscu jednak należy przyjrzeć się całej sprawie bliżej, kiedy nieco napięcie po medialnej burzy nieco już opadło.

Nieoczekiwana zmiana w przepisach ustawy

Uchwalenie ustawy o IPN miało poświadczyć przed wyborcami PiS jak i opinią światową, że Polska jest państwem suwerennym i mimo zewnętrznych nacisków nie zdecyduje się na zamianę nowych regulacji prawnych dotyczących polityki historycznej. Czołowi politycy PiS i sejmowych przystawek jednogłośnie stwierdzali, że ugięcie się przed naciskami państw trzecich podminowałoby prestiż Polski na arenie międzynarodowej. Jednocześnie jednak prezydent RP zdecydował się skierować ustawę o IPN do Trybunału Konstytucyjnego po to, by zostawić sobie i rządowi furtkę na ewentualne wycofanie się z rzeczonej nowelizacji. Wybór takiego wariantu pozwalałby z jednej strony zachować twarz elitom rządzącym krajem przed własnymi wyborcami, bo to formalnie nie Sejm, ale właśnie niezależny organ jakim jest Trybunał orzekłby o niezgodności wspomnianej ustawy z konstytucją. Z drugiej zaś strony partnerzy z Izraela i USA mogliby uznać , że sprawa została w jakiś sposób rozwiązana i nie ma w związku z tym o co kruszyć kopi.

Ostatecznie jednak jak wiadomo taki scenariusz nie ziścił się w praktyce, być może dlatego, że Żydzi uznali, że skoro przeciwnik okazał słabość należy to wykorzystać i zmusić go do jeszcze większego upokorzenia. Możliwe, że na polskie władze w tej sprawie pojawiły się naciski z USA i Izraela, by sprawę szybko zamknąć, bo w przeciwnym razie na nowo rozpętana będzie antypolska kampania propagandowa, która jeszcze bardziej zaszkodzi wizerunkowo Polsce na świecie, niż poprzednia operacja. PiS z racji swojego przywiązania do transatlantyckich relacji z jedynym supermocarstwem na świecie musiał ulec przed argumentem siły. Zamknięte drzwi w Białym Domu były najlepszą rekomendacją dla rządzących Polską polityków, by ustawę zmienić. Liczono na to, że kiedy życzeniom stawianym przez Żydów stanie się zadość, wzajemne relacje szybko ulegną poprawie. W innym wypadku po co PiS miałby rezygnować z swojego poprzedniego scenariusza rozwiązania polsko – żydowskiego sporu o historię?

Ulegając presji z zewnątrz PiS zgodził się w zasadzie na wszystko nawet na miejsce gdzie rzeczone poprawki do ustawy były procedowane. Polska ustawa jak się okazało, była przedmiotem dyskusji nie w Sejmie RP, czy nawet na terenie Rzeczpospolitej, ale w Wiedniu i siedzibie Mosadu. Wybór tych miejsc i późniejszy przeciek do prasy ze strony Żydów nie był na pewno przypadkowy. Izraelczycy chcieli w ten sposób od początku kontrolowali przebieg negocjacji wybierając do tego miejsce i czas spotkań. Strona polska godziła się na wszystko nawet i na to, że udział w procesie negocjacyjnym mieli udział w zasadzie niemal jawnie funkcjonariusze obcego wywiadu. Zgoda na rozmowy w siedzibie takiej instytucji, wynikała zapewne z zaufania polskich negocjatorów do Żydów, że Ci jako ludzie związani z Mosadem nie ujawnią miejsc spotkań, które z punktu widzenia wizerunkowego mogłyby okazać się szkodliwe dla PiS! Tajność tej relacji miała być gwarancją tego, że nic poza formalnymi ustaleniami nie przedostanie się do opinii publicznej w Polsce. Dziś wiadomo, że tak się nie stało, a wspomniana nowelizacja i dołączona do niej deklaracja premierów obu państw została wykorzystana do nowego ataku medialnego na Warszawę. Pierwotnie ten ostatni dokument miał właśnie opracowany po to, by wykorzystać go jako narzędzie osłonowe w propagandowej wojnie, przede wszystkim na użytek wewnętrzny. Nie może dziwić więc ton w jakim po ogłoszeniu nowelizacji ustawy i po podpisaniu deklaracji przez obu premierów prawicowe media ogłosiły, że jest to sukces polskiej dyplomacji.

Skutki polityczne nowelizacji

Pierwszym i najbardziej oczywistym rezultatem noweli ustawy o IPN, jest klęska polskiej dyplomacji. Okazało się bowiem, że Rzeczpospolita pod rządami PiS nie jest państwem do końca suwerennym. Obce państwo dyktuje nam treść ustaw, zupełnie tak jak w wieku XVIII, kiedy mocarstwa ościenne wtrącały się w wewnętrzne sprawy I Rzeczpospolitej. PiS zapowiadał idąc do wyborów, że będzie starał się prowadzić podmiotową politykę zagraniczną , rzeczywistość jednak zweryfikowała partyjną propagandę i pokazała, że tak wiele rządzącej partii od poprzedników, przynajmniej w polityce zewnętrznej nie dzieli jak może się to powszechnie wydawać. PiS tym krokiem, mimo trwania MŚ i szybkiego procedowania ustawy straci wiele głosów w wyborach parlamentarnych za rok. Przede wszystkim od rządzącej formacji odwrócą się wyborcy narodowi i konserwatywni, którzy wierzyli w asertywność PiS na arenie międzynarodowej. Wyborcy tego typu z racji swoich poglądów nie będą bardzo sceptycznie nastawieni do patriotycznej propagandy serwowanej przez polityków wspomnianej partii. Przypomnienie o legendzie żołnierzy wyklętych, publiczne fetowanie bohaterów walczących o podmiotowość państwa nie będzie już przemawiać do ludzi należących do tożsamościowego i patriotycznego elektoratu dla których polityka historyczna jest ważna. Fakt ten będzie zmuszał PiS do stopniowego przesuwania się w stronę centrum, ale też jedynym ratunkiem dla utrzymania władzy, będą kolejne ustawy adresowane w stronę elektoratu zdobytego dzięki transferom socjalnym. W ten sposób PiS będzie tracił swoją ideową tożsamość stając się stopniowo zwyczajną partią władzy, która podobnie jak kiedyś PO ulegnie degrengoladzie i po odejściu Kaczyńskiego może nawet zniknąć z sceny politycznej. Nie stanie się to dziś, ani jutro, ale po kolejnej kadencji taki scenariusz nie jest niemożliwy. Stopniowo na prawicy na skutek rzeczonej ustawy może pojawić się konkurencja polityczna, która

Poza skutkami politycznymi wewnątrz kraju, są jeszcze skutki jakie będą odnosić się do polityki zagranicznej. W tym wymiarze najwięcej zyskał oczywiście Izrael i szef tamtejszego rządu. Benjamin Netanjahu, dzięki skutecznym naciskom udało mu się zmienić prawo w innym państwie likwidując te zapisy w ustawie, których wykorzystanie w praktyce było i tak wątpliwe, ale ważny w tym wypadku jest efekt propagandowy. Izrael pokazał swoją nadrzędną pozycję wobec Polski i zapewne w przyszłości ten status będzie starał się potwierdzić. Ceną za zrealizowanie tego celu okazała się bardzo nisko. Premier Izraela musiał podpisać nic nie znaczącą deklarację, która jest właśnie dezawuowana przez media i służby specjalne tego państwa. Wspomniany dokument jest powszechnie krytykowany przez instytucje takie jak Instytut Yad Vashem, który oświadczył, że: „deklaracja zawiera poważne błędy i oszustwa , oraz toruje drogę dalszemu ściganiu historyków i innych badaczy Holocaustu na drodze cywilnoprawnej.” Wcześniej w podobnym duchu wypowiedział się znany w Izraelu historyk Yehuda Bauer, który w jeszcze ostrzejszych słowach określił wspólny tekst polskiego i izraelskiego premiera. Do tego duetu dołączył dziś minister edukacji Izraela, polityk ów oświadczył, że: "Wspólna deklaracja polsko-izraelska to hańba" i później dodał także, że dokument jest niezgodny z rzeczywistością historyczną i w związku z tym domaga się jej unieważnienia , lub poddania pod głosowania w Knesecie. Totalna krytyka deklaracji już w jakiś sposób ją podważa, ale to jeszcze nie wszystko. Stanowi ona jedynie fundament do wykorzystania deklaracji w szerszym kontekście. Należy bowiem zauważyć , że jak do tej pory, to właśnie Izrael całkowicie kontroluje przekaz medialny w tej sprawie, sprawnie wyprowadza kolejne ciosy w polską przestrzeń publiczną, dodatkowo upokarzając polityków PiS. Jak się to dzieje w praktyce ? Wystarczy w tym wypadku przyjrzeć się faktografii z ostatnich kilku dni, chodzi mi tu o wykorzystanie mediów do politycznej propagandy wymierzonej w Polskę i samą deklarację. Najpierw izraelskie media ujawniły gdzie negocjowano zmiany w polskim prawodawstwie ( Mossad , Wiedeń ), a teraz zapewne wbrew pierwotnym ustaleniem ujawniono kto w imieniu polskiego rządu rozmawiał z Izraelczykami. Dziś wiemy, że byli to europosłowie PiS: Profesor Ryszard Legutko i Tomasz Poręba. Możliwe , że cała sprawa koordynowana jest właśnie przez wywiad cywilny Izraela , który przez swoich sajenów ( agentów ) w prasie dokonuje kontrolowanych przecieków , dodatkowo w ten sposób atakując polskie władze i upokarzając przy tym negocjatorów z Polski, których tożsamość nigdy nie miała stać się publiczną wiadomością. Zapewne nie jest to koniec całej operacji i stopniowo właśnie przez takie przecieki dowiemy się znacznie więcej o kulisach negocjacji toczonych w Izraelu, może pojawią nawet nagrania z toczących się dyskusji ? W krótkim czasie może więc okazać się , że rzeczona deklaracja stanie się kulą u nogi rządu PiS, a nie żądnym zyskiem politycznym, Żydzi robią bowiem wszystko, by szybko się wycofać z treści zapisów zawartych w tym dokumencie. Narracja Izraela w sprawie Holocaustu w żaden sposób się nie zmieni.

W całym zamieszaniu związanym z ustawą zyskują też Amerykanie. Waszyngton przez stosowanie nacisków i obniżenia wymógł zmiany w polskim prawodawstwie. Dodatkowym zyskiem jest uchwalenie własnej ustawy, dotyczącej ewentualnych roszczeń do mienia bezspadkowego w Polsce. Słynny akt 447 jest mieczem Damoklesa wiszącym nad polskim społeczeństwem. W przyszłości ów dokument może posłużyć jako środek nacisku na kolejne polskie rządy, by w praktyce wyegzekwować roszczenia majątkowe .Uległość polskich władz nie uszła rzecz jasna uwadze dyplomatom z państw trzecich, dla nich taka postawa oznacza, że jeśli na rząd Morawieckiego odpowiednio mocno się naciśnie, to pod naporem siły w końcu ulegnie i być może w Brukseli, czy Berlinie ten fakt będzie wykorzystany w praktyce. Ostatecznie więc sprawa nowelizacji ustawy o IPN będzie miała swój dalszy ciąg tak jak brazylijska telenowela, która kiedyś się zaczyna, ale praktycznie nigdy się nie kończy…przynajmniej w tym wypadku tak, będzie, bo Żydzi, ale także inne nacje nauczone przykładem, że na polski rząd warto naciskać, bo w końcu pęknie, skwapliwie to wykorzystają do własnych celów.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka