Przemówienia możemy podzielić na takie, o których zapominamy już chwilę po tym, kiedy zostały wygłoszone oraz na takie, które zapisują się w pamięci, sercu i świadomości na całe pokolenia. 23 czerwca 1963 roku przebywający w Berlinie Prezydent Stanów Zjednoczonych John Kennedy wygłosił pamiętne przemówienie, którego esencję można zawrzeć w słowach ‘Ich bin ein Berliner”- „Jestem Berlińczykiem”. Kennedy był Prezydentem Stanów Zjednoczonych w latach 1961- 1963. Zginął w zamachu w Dallas 22 listopada.
Przemówienie choć skierowane do mieszkańców Berlina, nosi wszelkie cechy przemówienia uniwersalnego. Jego adresatami są wszyscy, którzy nie rozumieją zagrożenia zniewoleniem systemu komunistycznego. Kennedy w krótkim tekście przekazuje odbiorcy główną myśl- człowiek wolny nie musi budować wokół siebie murów. Prezydent USA bardzo spójnie i logicznie przedstawia wizję wolnego świata w antynomii do komunizmu. Jego przemówienie spełnia wszystkie główne zasady retoryki.
Zasadę organiczności. Ponieważ spełnia pozytywną rolę komunikacyjną. W prostych słowach przekazuje prawdziwy obraz sytuacji. Pokazuje jak w praktyce działa system zniewolenia. Zamiast łączyć buduje mury.
Zasadę stosowności. Zarówno tej zewnętrznej, gdyż skierowanej do odbiorcy, który wie o czym opowiada mówca. Innymi słowy, tak dobrane są w przemówieniu środki stylistyczne (np. metafory) i forma wypowiedzi, że zachowany jest kod językowy, pozwalający na zrozumienie się nadawcy z odbiorcą. Ale też i wewnętrznej. Gdyż przemówienie jest zwarte oraz zachowuje zgodność pomiędzy myślą, rzeczą a słowem.
W końcu zasadę funkcjonalności. Istotą przemówienia jest uświadomienie berlińczykom, że są ludźmi wolnymi, ale na świecie jest wielu ludzi, którzy doznają zniewolenia zewnętrznego i wewnętrznego.
Omawiany przez nas tekst ma charakter mowy uzasadniającej. Choć na pozór może się wydawać, że jest to mowa popisowa, której charakterystyczną cechą jest ocenianie. Jednak gdy bliżej spojrzymy na przemówienie w Berlinie, to musimy dojść do wniosku, że jest to przekonywanie berlińczyków i wszystkich ludzi dobrej woli do opowiedzenia się za racjami świata demokratycznego wraz ze wszystkimi jego zasadami. Głownie z umiłowaniem wolności i swobód obywatelskich.
Kennedy na początku podkreśla, rolę kanclerza Adenauera i jego wkład w dążeniu RFN do demokracji. Podkreśla też rolę generała Claya, szefa strefy amerykańskiej w Niemczech po II wojnie światowej. Wprost mówi o tym, że jeśli zajdzie potrzeba, Clay wróci do Berlina. Jest to zatem skierowanie komunikatu zarówno do Niemców, ale również do komunistów. Nie pozwolimy wam na dalszą ekspansje terytorialną. Na wprowadzanie waszego „ładu” i „porządku” w Europie Zachodniej.
Po tym krótkim wstępie Prezydent najpotężniejszego państwa globu nawiązując do rzymskiego powiedzenia” Civis Romanus sum’- Jestem obywatelem Rzymu, mówi po niemiecku: „Ich bin Berliner”- jestem berlińczykiem. Co oznacza ta krótka maksyma w praktyce? W starożytnym Rzymie bycie obywatelem rzymskim, stanowiło o nietykalności cielesnej jak i podleganiu pod jurysdykcję sądów. Innymi słowy gwarantowało opiekę Cesarstwa nad swoim obywatelem. Zatem ta paralela zastosowana przez Kennedyego miała na celu zaakcentowanie faktu, że każdy, kto poczuwa się do solidarności z wolnym demokratycznym światem może liczyć na wsparcie i pomoc tego świata.
W kolejnych słowach JFK krytykuje ludzi nie zdających sobie sprawy z potworności systemu komunistycznego. Ludzi, którzy są albo ślepi, albo naiwni. Ludzi którzy traktują komunizm jak powiew przyszłości, lub wyrażają pogląd, że mimo okrucieństwa i nikczemności tego systemu można z nim współpracować na płaszczyźnie gospodarczej. Wszystkim tym (jak nazwał ich Lenin „pożytecznym idiotom”) JFK, zaleca tylko jeden „lek” Niech przyjadą do Berlina. Niech zobaczą jak komunizm dzieli wysokim murem rodziny, przyjaciół, ludzi którzy chcą być razem.
Ta część przemówienia zachwyca swoją melodyką. Poprzez liczne powtórzenia. Ten zabieg ma też na celu podkreślenie, jak bardzo praktyka komunizmu jest widoczna właśnie w Berlinie. Jak bardzo praktyka funkcjonowania tego zbrodniczego systemu mija się z deklarowanymi przez komunistów ideami.
Przemawiający przywódca stwierdza, że choć demokracja nie jest doskonała, choć nie rozwiązuje wszystkich problemów, to przecież nie posuwa się do dzielenia społeczeństwa poprzez wznoszenie murów, zakazy wyjazdu z ojczyzny. Nie prowadzi do sytuacji w której obywatele chcieliby uciekać ze swojej ojczyzny a państwo, by im tę ucieczką uniemożliwiało. Jednocześnie wyraża on radość z tego, że mimo zniewolenia berlińczycy zachowali dość sił witalnych i nadziei na lepsze jutro.
Kreśląc te antynomię pomiędzy komunizmem a demokracją, Prezydent dochodzi do konkluzji, że nie będzie trwałego pokoju na świecie, jeśli nie będzie poszanowania wolności jednostki. Z tej wolności pojedynczego człowieka wynika możliwość zjednoczenia Niemiec, możliwość zjednoczenia rodzin, możliwość zjednoczenia społeczeństwa. Mówca porównuje odbiorców swojego przemówienia, do mieszkańców wyspy wolności. Wyspy którą bronią przed zakusami totalitaryzmu, powodującego zniewolenie, niosącego zło. Ale to tylko wyspa na oceanie. Wzywa więc Niemców do spojrzenia w przyszłość. Do szerszego spojrzenia. Ponad horyzontem własnej wyspy. Spojrzenia powodującego dostrzeżenie, że jest możaliwe zbudowanie wolności na całym świecie. Nie tylko w Berlinie zachodnim.
‘Wolność jest niepodzielna i kiedy jeden człowiek jest zniewolony, nikt nie jest wolny.” Piękne zdanie wprost odnoszące się do najgłębszego człowieczeństwa. I zaraz po tym zdaniu Prezydent USA wypowiada kolejne. „Wszyscy wolni ludzie, gdziekolwiek żyją są obywatelami Berlina, i dlatego ja jako wolny człowiek- z dumą wypowiadam słowa: Ich bin ein Berliner”
Kiedy czyta się to przemówienie, nie sposób oprzeć się porównaniu do sławnego „I have a draem” M. L. Kinga. Przemówienia wygłoszonego zaledwie 5 dni później. Nie sposób się oprzeć, gdyż oba traktują o rzeczach fundamentalnych. O prawie do wolności. Te sny urzeczywistniły się. Jednakże te przemówienia nadal są aktualne. Prezydent Stanów Zjednoczonych wzywający do walki o wolność jednostki, a poprzez to o wolność społeczeństw, narodów, państw dziś mógłby stanąć znowu przed nami i powiedzieć: Jestem Berlińczykiem. Choć dziś może by powiedział „Jestem Egipcjaninem, Rosjaninem, Rwandyńczykiem, Czeczenem” Bo dziś ciągle na świecie panuje zniewolenie i wyzysk. Zatem odczytajmy na nowo dziś słowa wypowiedziane w Berlinie prawie 50 lat temu.Bo wciąż są aktualne.
Link doprzemówienia Kennedy'ego.
http://www.stosunki-miedzynarodowe.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1116:przemowienie-johna-f-kennedyego-w-berlinie-23-czerwca-1963-r&catid=46:przemowienia&Itemid=130
Inne tematy w dziale Kultura