„Gorący” komentarz wicenaczelnego „Gazety Wyborczej” Jarosława Kurskiego nie jest hymnem pochwalnym dla PO, wręcz przeciwnie.
„To dzwonek alarmowy” - pisze w tytule a dalej
„Niezły wynik PiS-u w wyborach do sejmików to dzwonek alarmowy dla rządzących. Partia Jarosława Kaczyńskiego mimo podziałów i zaostrzenia kursu - nie przestaje być silna, zwłaszcza przy demobilizacji liberalnego elektoratu.”
Najciekawsze jest to, że z upływem czasu komentarze na „GW” i gazecie.pl są coraz bardziej ostrożne. Przecieki, że sondaże TNS OBOP są zawyżone na korzyść PO?
Już nie ma tytułu w kolorze czerwony z jednoznacznym stwierdzeniem o wygranej jest natomiast znak zapytania? O co więc chodzi?
Wydaje mi się, że chociaż faktyczne wyniki poznamy do środy ( tak zapowiedziała PKW), to już wiadomo, że przewidywalny sukces PO okazał się dużo mniejszy.
„PO nie znalazła języka, w którym mogłaby dotrzeć do wyborców PiS, i nie wiadomo, czy nadal będzie mogła mobilizować własny elektorat straszeniem partią Kaczyńskiego” - pisze Kurski.
Trudno mu się przyznać do porażki. Bo przecież straszenie PiS to główna specjalność „GW”.
Rzekome naciski, policyjne państwo, podsłuchy. I nagle okazuje się, że to praktyki stosowane przez PO. Nawet adwokaci przyznali, że aktualnie inwigilacja jest bardzo szeroko stosowana przez służby.
Wystarczy przeczytać relacje z ostatniego zjazdu adwokatury.
Jak nie straszenie PiS-em to co? Wiadomo, nie zostaje nic – nawet „piąta kolumna” czyli Kluzik&Co prowadząca działania tuz przed wyborami , nie osłabiły zbytnio „strasznego PiS”.
No to teraz czeka nas pasjonujących osiem miesięcy do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych, chyba, że PO – jak twierdzi Janusz Palikot – będzie chciała „uciec do przodu” i zrobi wybory wiosną.
Inne tematy w dziale Polityka